Czyszczą rowy melioracyjne

W gminie Piaski trwają prace związane z udrażnianiem rowów melioracyjnych. Samorząd na własny koszt oczyszcza kanały. Co dziwne, niektórzy z rolników nie zgadzają się na to, aby maszyny wjechały na ich pola i wykonano prace. - Roboty nie są związane z wiosennymi podtopieniami, ale chcieliśmy przed opadami jesiennymi wyczyścić kolektory - mówi Zenon Norman, wójt gminy Piaski. Wójt przyznaje, że pracownicy mają czasem problem z wjazdem na pola. - Nie ma ustawy, która zobowiązywałaby rolnika do tego, aby wpuścił nas na swój teren. Musimy uzyskać jego zgodę. To jest dla nas uciążliwe, bo niekiedy jest tak, że rolnik się zgadza, a później się rozmyśla. Trudno powiedzieć dlaczego - przyznaje włodarz. Mimo tego gmina pogłębia rowy. Zaczęto od tych większych, czyszczono również dopływowe. - Okres po żniwach jest zbyt krótki, żeby wyczyścić wszystkie głębokie rowy od razu. Więc apeluję do rolników, jeśli pola nie są zasiane, aby umożliwili czyszczenie, bo skutki później mogą być takie, jak widzieliśmy w Polsce wiosną, czyli pozalewane pola - przypomina wójt. Jak mówi wójt, zaniedbane rowy melioracyjne są sporym problemem dla samorządów lokalnych. - Nie są uregulowane sprawy prawne. Nie ma ustawy, która wskazywałaby, kto ma o rowy dbać i je czyścić. A wiadomo, że znajdują się one przy drogach powiatowych, wojewódzkich, krajowych i gminnych. A jeżeli mieszkańcy mają wodę w piwnicy, to przyjdą do wójta, burmistrza, a nie na przykład starosty, bo to nie jest w jego zakresie. Administratorzy dróg mówią: „nam z drogi spłynie, a wy się przejmujcie” - tłumaczy Zenon Norman. Samorządy lokalne, nawet gdyby chciały wyczyścić rowy, np. przy drodze krajowej, muszą płacić za zajęcie pasa jezdni, muszą mieć zgodę administratora. - Wygląda to tak, jakby ktoś nam robił łaskę, że posprzątamy. I dlatego ustawa powinna być zmieniona - podkreśla włodarz. (iza)