Dekarz chyba był zakochany, bo na wieży zostawił ogromne serce

Opublikowano:
Autor:

Dekarz chyba był zakochany, bo na wieży zostawił ogromne serce - Zdjęcie główne
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Kultura

- Jedną dobrą rzecz, którą poprzedni proboszczowie fary zrobili dla kościelnej wieży - wstawili tutaj okna. Wypadły wtedy wszystkie gołębie, kruki, gęsi, pióra i zanieczyszczenie od ptactwa - wyjaśniał Paweł Karolczak z Towarzystwa Miłośników Gostyńskiej Fary wszystkim osobom, które pojawiły się w pomieszczeniu na wieży.

Wejście na pierwsze piętro wieży kościoła pw. św. Małgorzaty było jedną z atrakcji Gostyńskiej Nocy Muzeów. Legalnie mozna było tam wejść po raz pierwszy w historii imprezy. Wpuszczano na poziom, odpowiadający wysokości organom w kościele. Najlepiej było od tego rozpocząć „Noc z żywiołami”, bo tajemnice gostyńskiej fary cieszyły się dużym zainteresowaniem. Można było wchodzić w grupach dziesięcioosobowych, dużą frajdę miały w tym dzieci.

W pomieszczeniu, do którego docierali zwiedzający przygotowano wystawę archiwalnych zdjęć z kościoła farnego, makiet gostyńskich budowli oraz ciekawostki. - Dwa razy byłem na samej górze. Ten kominek jest wyższy ode mnie. On tylko z dołu wydaje się mały - pokazywał na makiecie obiektu Paweł Karolczak szczyt wieży. Wyjaśnił, że żeby przedostać się wyżej, w pewnym momencie kończy się klatka schodowa, więc ostatnie dwa poziomy trzeba pokonać po drabinie. Opowiadał o potężnym strychu, na którym widać sklepienia.

- To fachowa, ciesielska robota. Przy murach sklepienia mają kieszenie. I tam jest gruz, jako przeciwwaga, dociążenie. Dziwne to, aby na strych ładować gruz. Jeden z poprzednich proboszczów robił porządek, pousuwał gruz i później trzeba było go wciągać z powrotem - opowiadał Paweł Karolczak.

Wspomniał o zakochanym dekarzu, który na strychu wykonał duże serce i napisał kogo kocha. - W ciągu dnia, jeśli dobrze się przyjrzeć, we wnękach jest mnóstwo napisów z XVI czy XVII wieku. Każdy kto tutaj pracował, próbował coś wydrapać - zastanawiał się Paweł Karolczak.

A może to nie tylko pracownicy, skoro 50 lat temu chodziło się tam na wagary?

Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE