Edi Be uczy, jak pomagać przez ... Facebooka

Opublikowano:
Autor:

Edi Be uczy, jak pomagać przez ... Facebooka - Zdjęcie główne
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Wiadomości

Artykuł opublikowany w numerze 51/1/2014

Edi Be zarejestrował się na Facebooku w sierpniu ubiegłego roku. W październiku odezwał się po raz pierwszy. Szukał pralki i lodówki dla potrzebującej rodziny. Na odzew nie musiał długo czekać. Odezwali się ludzie, którzy chcieli przekazać sprzęty. Kim jest Edi Be? To anonimowa osoba, która chce pomagać innym, a także uczyć pomagania. Edi Be nie chce ujawniać, kim jest, bo jak mówi, to nie istotne. Istotne jest to, że ludzie zaangażowali się i chcą pomagać innym.

To był eksperyment

Pierwowzorem Ediego jest błogosławiony Edmund Bojanowski. Pomysł utworzenia profilu na Fecebooku powstał, kiedy zaczynał się rok błogosławionego w kościele. – Pomyśleliśmy, że oprócz różnego rodzaju imprez, konkursów, ławeczki wydarzeń, warto nawiązać do Edmunda Bojanowskiego w formie takiej, jaka byłaby mu pewnie najbliższa. Chodziło też to, aby uwspółcześnić historię i działalność błogosławionego – opowiada Edi Be. Profil nie mógł się nazywać Edmund Bojanowski, ponieważ miał być adresowany przede wszystkim do ludzi młodych. Stąd skrót od nazwiska błogosławionego – Edi Be – nazwa uwspółcześniona i dostosowana do obecnego odbiorcy. Zdjęcie profilowe, to oko edmundowe – zaczerpnięte z jednego z obrazów. I tak zaczął ruszył profil, zaczęła się działalność charytatywna, zabarwiona elementami religijnymi, wychowawczymi i patriotycznymi. - To był tak naprawdę eksperyment. I to, czy uda się zachęcić ludzi do, z jednej strony polubienia nieznajomego zupełnie profilu, wiemy, jak wiele jest różnego rodzaju przegięć w tym temacie, jak ludzie są bardzo ostrożni. Z drugiej strony, na ile będą chcieli poprzez anonimowe ręce przekazywać pomoc innym? To była wielka niespodzianka. Okazało się, że działalność przerosła nasze oczekiwania. Historie, które dzieją się przez ten profil tylko w małej części znalazły swoje odzwierciedlenie na samym profilu, w internecie. Wszystko dzieje się w realnym świecie – podkreśla Edi Be.

To tylko pośrednik?

Edi Be bardzo dba o to, aby działalność miała charakter anonimowy. Aby nie było wiadomo, kto siedzi po drugiej stronie komputera. – Myślę, że między innymi dzięki temu ten profil jest żywotny. Dzięki temu nikomu nie przykleja się łatki i nikt tego nie firmuje twarzą. Twarz mogłaby przesłonić ideę, a nie o to chodzi. Nie jest ważne, kto pomaga – podkreśla administrator. Edi Be, to tylko pośrednik, między tymi, którzy dają i tymi, którzy biorą. - Kto nim jest? Kim jesteście? – wiele osób uporczywie zadaje to pytanie. - Zawsze tłumaczymy to samo: to nie jest ważne. Jeśli ktoś chce nam zaufać, to musi to zrobić w ciemno, a my swoją działalnością i konkretną pomocą, potwierdzeniami od osób, które otrzymały pomoc, świadczymy o naszej wiarygodności – podkreśla Edi Be. I dodaje, że profil, to też nowoczesny sposób niesienia pomocy w dzisiejszych czasach, uczenia tej pomocy w miejscu, gdzie jest nas coraz więcej. - Coraz mniej osób ma odwagę, śmiałość pójść i pomóc swojemu sąsiadowi w potrzebie. Zarówno potrzebujący, jak i darczyńcy cenią sobie anonimowość. To nie jest tak, że nie chcemy sobie pomagać, bo profil wyzwala w ludziach mnóstwo dobra i uświadamia nam, że są w nas niezmierzone pokłady dobra i chęci niesienia pomocy. Tylko, na co dzień albo nie mamy na to czasu, albo nie mamy możliwości, albo nie wiemy, gdzie taką pomoc zanieść lub zwyczajnie wstydzimy się tego, co chcemy przekazać. Na profilu Edi Be, ci ludzie są anonimowi – podkreśla.

Jak pomagać?

Profil, to nie tylko pomoc rzeczowa. Edi Be angażuje się w akcje organizowane przez innych, propaguje je, np: zbiórki żywności, darów dla Ukrainy. – Chodzi o to, aby ludzie sami z siebie dowiedzieli się, w jaki sposób mogą pomagać potrzebującym – z naszą pomocą albo bez niej. To nie jest tak, że wszystkie te akcje wymyślamy, że jesteśmy nowatorscy, pierwsi, jedyni. Chodzi o to, aby propagować dobro, motywować, pośredniczyć w rozpowszechnianiu informacji, docierać do odbiorców, którzy normalnie nie dowiedzieliby się o tym – mówi Edi Be. Facebook daje możliwość dotarcia do ludzi, którzy nie przeczytają plakatu, nie obracają się w kręgach, które tę pomoc organizują. - Myślę, że pokazaliśmy przez ten rok, że Facebook też może być przydatny i pomocny – zauważa Edi. Niesamowicie ważne jest to, że pomoc dostają ci, którzy nie tylko nie mają Facebooka, ale nawet dostępu do Internetu i komputera. Na profilu umieszczona zostaje informacja, że ktoś ma do oddania tapczan. Edi udostępnia ją dalej, szuka się osoby, która potrzebuje tego sprzętu. Pojawiają się problemy - jak to przekazać, gdzie odstawić i komu? Z Edim spotkać się nie można, bo on tego nie chce. - Udało nam się porozumieć z Ośrodkiem Pomocy Społecznej w Piaskach i domami sióstr służebniczek, które odbierają te wszystkie rzeczy. Naturalną drogą i nawiązaniem do Edmunda było to, że naszym partnerem będą także siostry, które przechowują dla nas dary w Podrzeczu, Gostyniu, Piaskach – wymienia Edi Be.

To nie Radio Zet

Internet ma zasięg olbrzymi. Na przykład pisze do Ediego osoba, która mieszka po drugiej stronie Polski, albo w innym powiecie, województwie. – Ważne jest, aby ten, kto chce pomagać, nie został bez niczego – podkreśla administrator. W takiej sytuacji Edi kontaktuje osobę z lokalnym dla niej ośrodkiem pomocy społecznej. – Najczęściej pracownicy reagują dużym zdziwieniem. Po pierwsze trzeba wyjaśnić ideę, dlaczego ktoś dzwoni i że nie jest nagrywany przez Weissa do Radia Zet, tylko rzeczywiście chodzi o jakąś konkretną pomoc. Potem rodzi się zakłopotanie „co my mamy z tym robić?”. Dopiero, kiedy pokazujemy formułę, że to nawet fizycznie nie musi się znaleźć w tym ośrodku, że wystarczy przekazać informację, gdzie to ma trafić, ludzie się uspokajają. Urząd nawet nie dotyka tych darów, ponieważ darczyńca zawozi je bezpośrednio do tego, który tej pomocy potrzebuje, spotyka się z nim, oddaje i już. To jest fascynujące – wyjaśnia Edi Be. Ludziom, którzy odzywają się na Facebooku, chcą przekazać ubrania, zabawki, sprzęty, nie przychodzi często do głowy coś, co wydaje się być jak najbardziej naturalne - że można pójść do ośrodka pomocy społecznej i powiedzieć: „mam to do przekazania, komu mogę oddać?”. Łatwiej napisać w Internecie. Dzięki temu na przykład udaje się wyposażyć całe mieszkania. Edi Be nie posiada transportu, ani środków finansowych. Wszystko odbywa się dzięki pomocy kogoś.

Czasem nie potrafi dziękować

Nie chce się wierzyć, że w dzisiejszych czasach żyją ludzie, którzy nie mają lodówki, a mleko, żeby się nie zepsuło, trzymają na parapecie, a latem po prostu kupują na bieżąco. Są ludzie, którzy nie mają pralki, gazówki. - Możemy się na nich zżymać, że są niezaradni, wyzyskują pomoc społeczną, a tu im wisi antena satelitarna. Możemy po ludzku, z boku oceniać ich krytycznie i przykładać do naszych kategorii. Ale możemy też im po prostu pomóc. To, że się na nich obrażamy, w żaden sposób im nie pomaga i ich nie zmienia. Nie wiem, czy ich zmienimy niosąc pomoc materialną. Ale spowodujemy, że dzieci, które w tych rodzinach wzrastają, będą wzrastały w godnych warunkach – tłumaczy Edi Be, dlaczego musimy się nauczyć czynić dobro. Zdarza się, że darczyńcy mają uwagi, że obdarowany nie podziękował. – Uczymy, że nie ma się pomagać dla dziękuję, dla budowania własnego ego i oczekiwać, że ktoś będzie wdzięczny zachwycony. Temu, kto odbiera tę pomoc, jest równie trudno. Najchętniej nie otwierałby drzwi, aby nie widzieć tego, kto dostarcza. Czasem też nie potrafi podziękować – przyznaje Edi.

Nagroda dla wszystkich

Dzięki dwóm nagrodom Edi Be stał się w ostatnim czasie popularny. Profil dostał wyróżniony, „Wolontariatem na medal” i „Wolontariuszem 2014”. – Te nagrody należą się tym wszystkim, którzy na co dzień niosą pomoc, ale nikt o tym nie wie. Takich ludzi jest całe mnóstwo w Gostyniu i okolicach. Nie obnoszą się, nie pokazują, nie chwalą, a wręcz ukrywają to, że pomagają na dużą skalę. Obie nagrody są dla nich – podkreśla Edi Be. Co możemy zrobić? Polubić i pisać przez profil Edi Be na Facebooku. Na razie ma kilkuset znajomych, miejmy nadzieje, że będzie ich coraz więcej.

Edi Be serdecznie dziękuje za pomoc ośrodkowi pomocy społecznej w Piaskach i siostrom służebniczkom

Inicjatywy i akcje Facebookowe Edi Be:

Ciuch w ruch - stałe organizowanie zbiórek odzieży używanej dla osób potrzebujących. Od reklamówek, po worki z ubraniami. Gdyby podsumować rok tej pomocy, to odzież należałoby już liczyć w tonach.

Dzieląc się pomnażaj - propagowanie umiejętności dzielenia się najbardziej podstawowymi produktami: chlebem, owocami, plackiem, co ma służyć pomnażaniu dobra. Akcja, która jest najprostszą formą pomocy. Czasem mówimy: nie mam pieniędzy, żeby pomagać, sam właściwie mógłbym pomocy oczekiwać, ja nie mam nic, co mógłbym przekazać. Edi Be pokazuje, że można dzielić się wszystkim. Nawet tym, że mam w domu blachę placka. Można podzielić ją na pół i dać znać, że chętnie z kimś się podzieli. Albo – zebrałem więcej jabłek, niż sam mogę przerobić, komu mam dać? Udało się kilka takich akcji przeprowadzić. To nie jest pomoc biednemu, to jest dzielenie się tym, co mam.

Puść dobro w ruch – głośnia na Fecebooku była akcja nominowania osób do oblewania się wodą w imię walki z pewną chorobą. Edi też nominował ludzi do czynienia dobrą, z tą różnicą, że dobro nie musi szukać poklasku i nagłośnienia więc, trzeba było tylko nominować kogoś do zrobienia dobrego uczynku jakiegokolwiek chce: zrób dobry uczynek dla kogoś, kto jest ci bliski i tyle. Ludzie reagowali zdziwieniem, ale włączali się.

Mój starszy kolega – powołanie grupy młodych ludzi z gimnazjum, którzy działają w świetlicy prowadzonej przez siostry służebniczki w Gostyniu, pomagają odrobić lekcje, bawią się z dziećmi ze szkoły podstawowej. Nawiązują się relacje, przyjaźnie. Tyle narzeka się na młodych ludzi, gimnazjalistów, którym się nic nie chce, nie mają wartości, myślą tylko o sobie. Ediemu udało się ten mit przełamać.

Adoptuj rodzinę – jeden z trudniejszych projektów. Celem jest zorganizowanie stałej, kompleksowej pomocy dla potrzebujących rodzin opartej na wzajemnych relacjach i zaufaniu. Z jednej strony potrzeba rodzin dobrze sytuowanych dla niesienia pomocy, z drugiej strony trzeba wyselekcjonować rodziny, które tej pomocy potrzebują. Projekt zakłada pozyskanie kilku rodzin, wrażliwych i dobrze sytuowanych, które mogą nieść pomoc i organizować ją w sposób ciągły. Biorą pod swoje skrzydła rodziny, które wymagają pomocy - pomagają znaleźć pracę, uczą zaradności życiowej, niosą pomoc rzeczową i duchową. To działa i się sprawdza. Dzieją się dzięki temu rzeczy niesamowite. Często trudno nam sobie wyobrazić, że ktoś naprawdę bardzo dobrze sytuowany z Gostynia i okolic, pojedzie na kawę z ciastem do osoby, gdzie w domu trudno znaleźć miejsce, aby wygodnie usiąść i porozmawiać.

Współpraca z markową firmą – produkującą ubrania dla dzieci. Przekazała Ediemu już dwa razy kilkadziesiąt kilogramów nowej markowej odzieży, która ze względu na drobne usterki została wycofana z rynku. Odzież trafiła do potrzebujących.

Propagowanie nowenny pompejańskiej - równie ważna, choć pewnie niedoceniana – często oprócz pomocy materialnej potrzeba pomocy duchowej. Edi Be stara się propagować nowennę pompejańską, która nie jest znana przez wszystkich. To specyficzna modlitwa, bardzo skuteczna. Jak podkreśla Edi, dzięki tej modlitwie był świadkiem kilku cudów, bo jak nazwać inaczej nagłe ustąpienie nowotworu? Oczywiście wszystko można wytłumaczyć leczeniem farmakologicznym. Jednak ważne jest to, że ludzie chorzy, bardzo rozpaczający, samotni, cierpiący, często tracący nadzieję, otrzymują od modlących się wiarę, że mogą wygrać z chorobą. Wiedzą, że razem z nimi martwi się o nich kilkanaście osób, które codziennie, kilka razy o nich myśli. Modlitwa polega na odmówieniu w ciągu dnia trzy razy różańca, co przy byciu czynnym zawodowo na pewno nie jest sprawą prostą, a jest niezwykłą przygodą duchową zarówno dla tych, którzy są obejmowani intencją, jak i dla tych, którzy się włączają.

Historie:

Pralka

Do Ediego napisała osoba z Niemiec. Potrzebowała pralki dla rodziny, która pozostała na miejscu w powiecie gostyńskim. Na apel szybko odpowiedziała kolejna osoba – okazało się, że rodziny dzieli kilkaset metrów. Ale potrzeba było apelu z Niemiec przez anonimowi profil, aby jedni mogli pomóc drugim. Jest druga część tej historii. Kiedy już Edi załatwił automat, dostarczono go pod wskazany adres, okazało się, że rodzina z niego nie skorzysta, ponieważ w domu nie ma kanalizacji i potrzebna jest pralka typu frania. Automat znalazł więc nowego właściciela, znalazła się też frania.

Tapczany

Zgłosił się darczyńca z Leszna, który miał do przekazania tapczany. Zgłosiła się po nie osoba, która mieszkała od darującego kilka bloków dalej.

Poduszka do chrztu

Napisała do Ediego młoda dziewczyna. Miała zostać matką chrzestną nienarodzonego jeszcze dziecka. Marzeniem rodziców było, aby do chrztu mieć poduszkę, a nie było ich na nią stać. Edi pomógł znaleźć poduszkę, a właściwie poduszki, bo podarowano ich, aż pięć! A nowo narodzone dziecko dostało też łóżeczko i odzież.


Zofia: Mam to szczęście, że mogłam obserwować Ediego od chwili jego powstania. Widzę, że dzięki tej inicjatywie duch Edmunda Bojanowskiego wśród nas wciąż żyje. Ta sama siła, która rozpaliła jego serce ku biednym, dzisiaj pociąga nas, byśmy dali coś z siebie. I choć zazwyczaj nie są to jakieś wielkie ofiary, to liczy się to, że nasze serca nie stygną w tym zwariowanym, skomercjalizowanym świecie. Z pewnością nie wyeliminujemy niedostatku, ale może znów zaczniemy na siebie patrzeć życzliwie, jak na kogoś bliskiego, dla kogo warto żyć. Podoba mi się niedokończona formuła Ediego Be. Ciągle otwarta jest na nowe pomysły. Raz jest to prosta wymiana potrzebnych komuś rzeczy. Drugi raz to wsparcie jakiś większych akcji, jak w przypadku pomocy dla Ukraińców. A kiedy indziej to prośba o modlitwę w intencji potrzebujących. Nie liczy się forma, ale serce i ręce gotowe do pomocy. Mam nadzieję, że nasz lokalny błogosławiony pomoże i przed potrzebującymi otworzy się jeszcze wiele serc i kieszeni.

 

Edi Be, podczas Gali Wolontariusz Roku otrzymał nagrodę specjalną, zobacz nagranie z tej uroczystości.

Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE