Firma zbankrutowała. Kierowcy nie dostali wypłaty

Opublikowano:
Autor:

Firma zbankrutowała. Kierowcy nie dostali wypłaty	 - Zdjęcie główne
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Wiadomości

Artykuł opublikowany w numerze 12/2015 Życia Gostynia

 

- Firma zbankrutowała. Nie mamy wypłaconych pieniędzy od głównego spedytora z Danii za styczeń. Została ogłoszona upadłość, abyśmy sądownie mogli to negocjować - w ten sposób o transportowej spółce KLT Logistic z Gostynia mówi prezes Przemysław Kocłajda. Około 60 kierowców straci pracę. Firma zalega im między innymi z wypłatami należnych wynagrodzeń za 2 miesiące. Kierowcy ciężarówek nie wierzą w to, co mówi prezes. - W Danii potwierdzają, że pieniądze wysyłane były. Wierzę im. Ns Transcargo to jest spora firma, pracy i zleceń mieliśmy mnóstwo. Nie wiem dlaczego mieliby nie płacić?- zastanawia się Ryszard Skrzypczak, jeden z pracowników firmy.

 

Sam nie wiem, czy na urlopie jestem?

O kłopotach spółki KLT Logistic, która ma swoją siedzibę w tzw. strefie przemysłowej w Czachorowie, dowiedzieliśmy się od pracowników, którzy odwiedzili naszą redakcję.

Firma świadczy usługi transportowe, przede wszystkim w Danii. Głównym spedytorem, zlecającym zadania była duńska firma Ns Transcargo. Wyjazdy odbywały się co niedzielę, kierowcy do Danii dojeżdżali busami, tam pracowali na przydzielonych firmowych ciężarówkach 3 tygodnie, wracali do Gostynia. - Tydzień urlopu nam się należał, wtedy nasz samochód obsługiwał tak zwany „skoczek”. Schodził, kiedy zgłaszaliśmy gotowość do pracy. I jakoś to się kręciło - opowiadał Ryszard Skrzypczak. Kiedy pod koniec stycznia 2015 r. wrócił z Danii, nic nie zapowiadało kłopotów. Wykorzystał należny tydzień urlopu i był pewny, że wyjedzie w trasę. - W firmie powiedziano mi wtedy, że chwilowo nie ma zleceń. Wykorzystałem zaległy urlop, po czym zgłosiłem gotowość do pracy. Skierowano mnie do Francji, jeździłem dla firmy z Goliny. Kiedy stamtąd wróciłem okazało się, że na moim koncie nie ma wynagrodzenia za 2 miesiące, i tak jest do dziś. Należy mi się około 10 000 zł - podstawa wraz z dietami - wyjaśniał Ryszard Skrzypczak

Kierowców „załatwionych” w ten sposób jest więcej. - Czwarty tydzień w domu siedzę. W gotowości do pracy. Nie wiem, co mnie obowiązuje - urlop, czy co? Miałem zjechać tylko na 2 tygodnie - powiedział inny pracownik.

Stracili cierpliwość

Kierowcy otrzymywali 1700 brutto podstawy, reszta pensji uzupełniania była dietami. Miesięcznie średnio wychodziło to około 5000 - 6000 zł. Przyznają, że przymykali oko na kilkudniowe opóźnienia w wypłacie podstawy. - Nagle okazało się, że część ludzi skierowano do zwolnienia, powoli firma zaczęła pozbywać się aut. Nam tłumaczyli, że termin leasingu się kończy. Ale z czasem dowiedzieliśmy się, że to komornik wszedł do firmy, zablokował konta, że to firmy leasingowe zabierają auta za niezapłacone raty, a nie odwrotnie, jak nam mówiono - opowiadał Michał Gubański.

Pracownicy stracili cierpliwość, kiedy 1 marca okazało się, że na koncie nie ma wynagrodzenia. - Do tego dnia miały być przelane pieniądze za styczeń, ale ich nie ma. Kierowcy zaczęli się denerwować, to 60 osób. Jedni zaczęli dzwonić do urzędu pracy, inni do delegatury Państwowej Inspekcji Pracy w Lesznie, na komendę policji poszliśmy - powiedział Michał Gubański.

 

Składek do ZUS też nie odprowadzali

Przy okazji kierowcy z KLT Logistic dowiedzieli się, że firma nie odprowadzała od kilkunastu miesięcy składek ubezpieczeniowych i ZUS powiadomił o tym gostyńską policję. - Niektórzy z nas mieli alimenty zasądzone, komorników do spłacenia - okazało się, że komornicy w ogóle nie byli płaceni, alimenty też. Oficjalnie odciągano nam z podstawy wynagrodzenia tę część na alimenty, na konto przechodziła reszta, ale te środki na alimenty, ani do komornika nie dotarły - wyjaśnił kierowca Michał Gubański.

W połowie stycznia pracownicy spółki KLT Logistic nieoficjalnie dowiedzieli się, że otwierana jest nowa firma KLT Transport & Logistic. - Po cichu było to robione. Oficjalnie o niczym nas nie informowano. Niby część aut, które pozostały w KLT, przejdzie do nowej firmy, a wraz z nimi kilkunastu kierowców - tłumaczyli Michał Gubański i Ryszard Skrzypczak. Kierowcy boją się, że kiedy spółka KLT Logistic ogłosi upadłość, nie odzyskają należnych im wynagrodzeń.

 

Spedytor nie zapłacił?

W niedzielę, 8 marca kilkunastu pracowników spotkało się w Czachorowie z prezesem Przemysławem Kocłajdą. Był tam też Jakub Kapała, figurujący w Krajowym Rejestrze Sądowym jako prezes zarządu nowej "pochodnej" spółki - KLT Transport & Logistic.

Prezes Kocłajda poinformował pracowników, że firma KLT zbankrutowała. - Nie dostaliśmy pieniędzy od głównego spedytora z Danii za styczeń. Została ogłoszona upadłość, aby sądownie mogli to przekazać. I tylko taka droga nam pozostała. Będziemy negocjować. Za styczeń podstawa została wypłacona kierowcom 10 lutego - powiedział Przemysław Kocłajda. Stwierdził, że prawnik przygotowuje upadłość spółki, bo tylko taka droga pozostała zarządowi. - Część ludzi dostała szanse podjęcia pracy w Transcargo - zaproponowali, stwierdzili, że są w stanie pomóc. Reszta się boi - dodał prezes zarządu KLT Logistic.

Kierowcy wysłuchali tego z niedowierzaniem. Wyjaśnienia prezesa Kocłajdy wydawały im się nielogiczne. - Nam spedytor z Danii proponuje, abyśmy przeszli do Transcargo na swoją działalność, a oni będą spłacać długi KLT Logistic? Z jakiej racji firma, dla której KLT Logistic świadczyła usługi transportowe, przejmuje jakieś zobowiązania i kierowców? Z jakiej racji będzie spłacać długi innej firmy? - zastanawiali się. Na te pytania prezes zarządu nie umiał odpowiedzieć.

Młody prezes kolejnej spółki, Jakub Kapała (w KLT Logistic pracował w biurze, odpowiedzialny za spedycję) podczas niedzielnych rozmów z kierowcami, zaczął poważnie zastanawiać się, czy nie zamknąć istniejącej od lutego firmy KLT Transport & Logistic. - Znam takie wyjaśnienia, które przekazał mi prezes poprzedniej spółki, że nie dostali żadnych pieniędzy od głównego spedytora. Nie ma środków na wypłaty. Byłem pracownikiem poprzedniej spółki i nie odpowiadam za długi starego prezesa - wyjaśnił. Przyznał, że w firmie może znaleźć zatrudnienie kilkanaście osób. Skąd weźmie środki na wynagrodzenie? - Podpisałem umowę z Transcargo i dostałem kredyt od nich - powiedział. Ale po chwili przyznał, że się boi i poważnie zastanawia się nad rezygnacją. - Wolę zamknąć firmę, złożyć rezygnację, niż mieć dalsze problemy. Boję się o siebie, o swoją rodzinę - dodał Jakub Kapała.

Po niedzielnym spotkaniu pracownicy KLT Logistic są gotowi załatwiać sprawę sądownie. Od rzecznika prasowego Komendy Powiatowej Policji w Gostyniu dowiedzieliśmy się, że ZUS powiadomił już funkcjonariuszy, iż w jednej z firm powiatu gostyńskiego nie są odprowadzane składki ubezpieczeniowe i w związku z tym policja prowadzi postępowanie w sprawie naruszenia praw pracowniczych.

Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE