Gazeta ma 20 lat. U nas wszystko jest NAJ

Opublikowano:
Autor:

Gazeta ma 20 lat. U nas wszystko jest NAJ - Zdjęcie główne
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Wiadomości

Minęło 20 lat od wydania 1 numeru „Życia Gostynia” - gazeta ukazała się w 1999 r, z datą 10 września. Przeleciało, nawet nie wiadomo kiedy. Pracę nad pierwszym numerem zupełnie nowego, niezależnego tygodnika w powiecie gostyńskim rozpoczęliśmy znacznie wcześniej. Pierwszego dnia w sklepach gazeta była "rozrywana". To była nowość, z wiadomościami z powiatu gostyńskiego.

Trochę danych osobowych: Zespół redakcyjny składa się obecnie z 14 osób.

NAJstarszym pracownikiem jest redaktor naczelny Józef Pawłowski (62 lata). NAJmłodszą w zespole jest Martyna Mruk (25 lat). Pracownikiem z NAJdłuższym stażem w firmie (Południowej Oficynie Wydawniczej w Jarocinie) jest nasz informatyk Zbigniew Pacanowski - 24 lata. NAJdłużej w „Życiu Gostynia” wytrzymała Agata Fajczyk - jest w gazecie od samego początku.

NAJwyższym kolegą jest Łukasz Szolc (zajmuje się kolportażem) - mierzy 202 cm, tuż po nim Bogdan Bujak ze wzrostem 190 cm. NAJniższą pracownicą jest Agata - 156 cm, (na obcasach czy koturnach osiąga trochę więcej), o 2 cm przerasta ją Paulina Pawłowska.

Chcielibyśmy też zdradzić kilka tajemnic zza kulis papierowego wydania gazety. U nas życie (a zarazem „Życie Gostynia”) dzieli się na tygodnie. Od wtorku do poniedziałku.

NAJbardziej kreatywny czas w zespole redakcyjnym to wtorek, przed południem. Redaktor naczelny Józef Pawłowski zwołuje wtedy kolegium redakcyjne. Mózgi parują, zastanawiamy się, o czym napisać do kolejnego wydania gazety, jak przedstawić informacje, aby zainteresowały Czytelników.

Wtorek jest też „NAJluźniejszym” (najbardziej lubianym dniem w redakcji), jeśli nic poważnego i ciekawego się nie wydarzy. Można podsumować poprzedni tydzień i zrobić harmonogram pracy na kolejny, napić się kawy, pogadać o weekendzie i wymienić przepisami na smaczne dania czy też książkami (czasami znajdujemy czas na czytanie), albo informacjami o ciekawych filmach.

NAJbardziej niebezpieczna godzina w redakcji to - od niedawna - g. 17.45, a jeszcze dwa tygodnie temu g. 14.45 (przed zmianą drukarni) w każdy poniedziałek. To tzw. deadline - czyli czas, wyznaczony przez drukarnię. Do tej godziny musimy tam przez Internet wysłać gazetę, aby wszystkie strony zostały jak najszybciej naświetlone. Czasami 5 minut spóźnienia z wysyłką może spowodować kilkugodzinne opóźnienie w kolportażu.

Poniedziałek jest też dniem, którego NAJbardziej nie lubimy w naszym tygodniowym harmonogramie pracy (a kto lubi poniedziałki?). Nie jest to jakaś nowość wśród osób pracujących. Ale my nie lubimy poniedziałków także ze względu na to, że tego dnia zamykamy numer, a od godz. 12.00 panuje czasami nerwowa atmosfera - czy uwiniemy się z korektą, czy jeszcze zdążymy napisać o wypadku, który akurat wydarzył się przed południem. Ale potrafimy się tak spiąć, że wszystko kończy się „happy".

NAJbardziej lubimy 30 dzień każdego miesiąca. Wtedy na konto wpływa wypłata.

Dziennikarze NAJbardziej lubią weekend bez dyżurów wypadkowych. U dziewczyn z działu reklamy NAJwiększy uśmiech wzbudzają gotowe projekty reklam, nadsyłane przez klientów.

Dla informatyków/grafików NAJbardziej lubiane jest poniedziałkowe popołudnie, bez telefonu z drukarni, że „za gazetą coś poszło nie tak”. NAJbardziej lubią też, kiedy dziewczyny z działu reklamy mają urlop (nie spływają nowe projekty, mogą zająć się śledzeniem Internetu).

Szefowa działu reklamy NAJbardziej lubi... palić papierosy. Jedyna palaczka w redakcji. Wśród kłębów papierosowego dymu powstaje lista potencjalnych klientów reklamowych.

Czego NAJbardziej nie lubimy? Tutaj kilka przykładów. Dziennikarze kręcą nosem, kiedy zbliża się długi majowy weekend. To NAJbardziej zajęty, pracowity weekend w roku (patrząc na ilość organizowanych imprez, na których wypada być), a zwłaszcza kiedy po majowych świętach jest jeszcze sobota i niedziela. NAJbardziej nie lubią też zapraszania na uroczystości, spotkania, festyny, pikniki na ostatnią chwilę - dzień lub godzinę przed rozpoczęciem, a zdarzają się też zaproszenia w czasie trwania imprezy (wrrrrr).

Informatycy/graficy NAJbardziej nie lubią zmieniania projektów reklam czy tytułów artykułów „na ostatnią minutę”. Wtedy lepiej nie podchodzić do ich biurka.

NAJczarniejszą robotę wykonuje dział kolportażu. W nocy z poniedziałku na wtorek dwóch kierowców robi trasę o długości 375 km, aby rozwieźć gazetę do sklepów.

NAJwiększe wyzwanie dla ekipy redakcyjnej - przeprowadzka po 19 latach z przytulnej siedziby na poddaszu (która stawała się coraz ciaśniejsza) przy ul. Powstańców Wlkp. do nowej redakcji przy ul. Kolejowej. To było w grudniu 2018 r., przed wydaniem świątecznego numeru. Horror, ale udało się!

Mamy też swoje „ciche dni”.

NAJspokojniej w redakcji jest w czwartki po południu, piątki i poniedziałki do czasu korekty. Wtedy każdy zajmuje się swoimi sprawami przy komputerze czy biurku. Dziennikarze piszą, aż klawiatury skaczą, informatycy kombinują, jak dogodzić klientom reklamowym (w piątek zabierają się za „łamanie gazety” i kontynuują to w poniedziałek, kiedy to na karku mają dziennikarzy). Spokój w „twórczym” dziale może zakłócić nagły wybuch śmiechu lub inaczej okazywana radość z wyrobionego (wcześniej wyznaczonego) limitu pracowników działu reklamy.

Awantura może wybuchnąć w poniedziałek. Czasami właśnie pierwszy dzień tygodnia bywa NAJgłośniejszy, kiedy nagle okazuje się, że na stronach gazety nie ma już miejsca na tekst napisany wcześniej (w bólach i twórczym trudzie, po kilkugodzinnym spoglądaniu w monitor komputera).

I trochę danych liczbowych:

Ogólnie, przez 20 lat wydrukowaliśmy 31 852 strony naszej gazety. Pierwszy numer miał 16 stron. NAJwięcej stron mają zazwyczaj numery świąteczne - bożonarodzeniowe. Rekord to 64 strony, przez 4 lata.

Tylko w 2018 r. „Życie Gostynia” miało 152 punkty sprzedaży we wszystkich gminach powiatu gostyńskiego oraz 5 poza granicami (Borzęciczki, Kromolice, Małachowo, Nowy Belęcin, Hersztupowo). Obecnie mamy 151 punktów sprzedaży. Przez cały ubiegły rok sprzedaliśmy łącznie 193 411 egzemplarzy naszej gazety. Pokonaliśmy łącznie dwoma autami 29 650 km (w tym trasa kolportażu, dyżury dziennikarzy połączone z wyjazdami na wypadki, pożary, powodzie i kolizje).

NAJważniejszą stroną w naszej gazecie jest „jedynka” - zachęcająca do przeczytania nowego numeru tygodnika. Ważna jest też str. nr 2. Tam znajduje się numer telefonu dyżurnego - zachęcamy do zajrzenia i dzwonienia z wiadomościami.

Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE