Kto to robi? Dlaczego? Ile na śmieciach zarabia? Wszystko w rękach prokuratora i WIOŚ

Opublikowano:
Autor:

Kto to robi? Dlaczego? Ile na śmieciach zarabia? Wszystko w rękach prokuratora i WIOŚ - Zdjęcie główne
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Kultura

- Trzeba znaleźć winnych. Można było to od razu zrobić, nakryć na gorącym uczynku, ale do tego nie doszło. Patrol policji pojawił się po godzinie od wezwania, „Fadroma” zdążyła wyjechać - mówił na dzisiejszej sesji Jerzy Kulak, burmistrz Gostynia, przedstawiając radnym sytuację związaną z nielegalnym zasypywaniem odpadów w okolicach Kunowa. Obecnie dokumenty w tej sprawie leżą na biurku prokuratora rejonowego w Gostyniu.

O proceder związany z nielegalnym składowaniem i zasypywaniem odpadów w okolicach żwirowni w Kunowie i dalszy rozwój sprawy dopytywali gostyńscy radni. Maciej Czajka chciał wiedzieć, jak na wykrycie sprawy zareagował właściciel terenu.  Burmistrz Gostynia wyjaśnił, że jedna z mieszkanek wioski zgłosiła straży miejskiej problem, alarmując, że w ul. Spacerową w Kunowie wjeżdżają samochody ciężarowe tzw. wanny wypełnione odpadami, a wyjeżdżają puste. Śmieci gdzieś muszą znikać.

- Nasza straż miejska po raz kolejny pokazała, że jest jednostką potrzebną, bo to nasi strażnicy doprowadzili do wykrycia procederu - wyjaśniał Jerzy Kulak.

Na  portalu gostynska.pl. pisaliśmy już, jak przebiegała akcja straży miejskiej z obserwacją wysypywania dołów, nagraniem materiałów filmowych, wykonaniem zdjęć i dostarczeniem ich do gostyńskiej policji - CZYTAJ TUTAJ.

Na nagraniu filmowym, wykonanym z bardzo bliskiej odległości widać, jak do wykopanych głębokich dołów wrzucane są odpady, wyglądające jak szmaty, sprasowane odpady toksyczne, plastikowe, foliowe, dymiące lub parujące, niektóre przetopione. To wszystko dzieje się po kryjomu, kiedy jest już ciemno. Podtrzymujemy opinię burmistrza:

- Dzieją się tam straszne rzeczy. Trudno powiedzieć, czy dymiące śmieci rozkładają się, czy palą. Od razu wjeżdża tam tzw. Fadroma i zasypuje dół. Czyli po prostu ktoś nielegalnie składuje tam te odpady - stwierdził Jerzy Kulak.

Wyjaśnił radnym, jakie urząd podjął kroki, kiedy tylko dowiedział się o nielegalnym i zasypywaniu ton śmieci na polu w okolicach Kunowa. Burmistrz przekonywał obecnych na sesji, że urząd miejski powiadomił wszystkie osoby i instytucje, które powinny o procederze wiedzieć i zareagować: komendant straży miejskiej, inspektor, zajmująca się ochroną środowiska w gostyńskim magistracie oraz wydział ochrony środowiska w starostwie.

- Sprawa została oficjalnie zgłoszona na policji - zrobił to osobiście strażnik miejski w ramach obywatelskiego zgłoszenia. Ale też sam jako burmistrz wysłałem odpowiednie pismo do KPP w Gostyniu. Chociażby po to, abym dostawał formalne odpowiedzi, informacje, co się dzieje w tej sprawie - wyjaśniał radnym burmistrz Gostynia.

O procederze z nielegalnym zakopywaniem odpadów powiadomiono Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska w Poznaniu. A w ostatnich dniach gostyński włodarz zaczął informować też media, nawet ogólnopolskie. - Społeczeństwo ma pełne prawo dowiedzieć się, co tam się dzieje - powiedział Jerzy Kulak, przyznając, że liczy, iż w tej sprawie zrobi się głośno.

Opowiedział też radnym o współpracy z innymi instytucjami, po tygodniu od nagrania nielegalnego zasypywania odpadów.

- Jestem w bieżącym kontakcie z komendantem policji. Sprawę przekazano do prokuratury. Jestem ciekawy, co zrobi prokurator. Moim zdaniem sprawa jest prosta: jest mocny materiał zdjęciowy, są nagrania z 10 metrów. Wszystko widać, co się dzieje - powiedział burmistrz. - Nie będę nikogo tutaj oskarżał, gdyż to nie jest moja rola. Nie wiem kto to robi, ale wiem, na czyim terenie to się dzieje, bo to mogliśmy sprawdzić. I mam nadzieję, że odpowiednie służby, instytucje dojdą, kto to robi, dlaczego, ile na tym procederze zarabia? - dodał.

Jerzy Kulak nie ukrywa, że liczy na to, iż odpowiednie organy doprowadzą do tego, że odpady (obojętnie skąd są) zostaną uprzątnięte. Nie ukrywa niepokoju w kwestii odpowiedzialności za usuwanie. - Znam przykłady w Polsce, że ta powinność spada na barki samorządu gminnego. To jest niedopuszczalna sytuacja, a wydatki rzędu kilku milionów złotych. Dlatego zareagowaliśmy tak poważnie. W gminie Gostyń nie ma miejsca na tego typu rzeczy - zapewnił Jerzy Kulak.

Przyznał, że sen z powiek spędza mu reakcja Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska, która jest „żadna”. Urząd Miejski w Gostyniu po tygodniu  nie otrzymał jeszcze najktrótszego pisma zwrotnego na wysłane dokumenty.

- Sądzę, że na tę chwilę wszystko w rękach prokuratora i WIOŚ. Zakładam, że inspektorat ochrony środowiska jest tak mocno zajęty rozwiązaniem problemu, że nie zdążył wejść z nami w kontakt - stwierdził Jerzy Kulak.

Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE