Ludzie pytają o bałagan w lesie. Nadleśniczy: walczymy z kornikiem

Opublikowano:
Autor:

Ludzie pytają o bałagan w lesie. Nadleśniczy: walczymy z kornikiem - Zdjęcie główne
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Kultura

Informacje o bałaganie panującym w lesie pod Gostyniem zaczęły krążyć w środowisku lokalnym. Konkretnie chodziło o gałęzie i pocięte drzewa leżące na niespotykaną dotąd skalę na terenie lasu. O sprawę postanowiliśmy spytać władze Nadleśnictwa Piaski, w którego zarządzie znajdują się wspomniane tereny, a dokładnie Leśnictwo Kosowo (1105 ha lasu).

Okazuje się, że rzekomy „rozgardiasz” to nic innego, jak celowe działania służb leśnych. Około 60% miejscowych lasów stanowią sosny, które, ze względu na sprzyjające warunki do rozwoju zaatakował bardzo groźny szkodnik.  

- W zeszłym roku, na przełomie lipca i sierpnia zauważyliśmy rdzawienie sosen, czyli igły zaczęły się robić rude. Najlepiej pojedyncze rdzawe plamy w lesie były widoczne po prawej stronie jadąc z Gostynia do Leszna. To był pierwszy objaw działalności kornika ostrozębnego - tłumaczy Tomasz Kwieciński, nadleśniczy Nadleśnictwa Piaski.

Jak mówią przedstawiciele piaskowskiego nadleśnictwa niestety jedynym i na chwilę obecną skutecznym sposobem na walkę z tym gatunkiem, jest jak najszybsze pozyskanie, usunięcie i wywiezienie drzew, łącznie z gałęziami i czubkami, z lasu. Nie ma żadnych środków chemicznych mogących poradzić sobie z plagą szkodnika, gdyż żeruje on pod korą i nie można do niego dotrzeć. W związku z tym służby leśne podjęły działania sanitarne nieuwzględnione wcześniej w planie urządzenia lasu.

Kornik ostrozębny (dorastający do około 3 mm) może wyglądać niepozornie, ale potrafi wyrządzić naprawdę znaczne szkody w drzewostanie. Samica dwa razy w roku składa jaja - rójki odbywają się na przełomie maja i czerwca oraz lipca i sierpnia. Ponieważ szkodnik namnaża się w postępie geometrycznym, dlatego w krótkim czasie z jednego czy kilku zainfekowanych drzew może pojawić się ognisko o powierzchni nawet kilkudziesięciu arów.

- Nie ma na niego żadnego oprysku, dlatego trzeba postępować krok przed tym szkodnikiem, czyli wyciąć drzewo zanim się on bardziej rozprzestrzeni, najlepiej jeszcze przez rójką. Właśnie teraz jest dobry okres, żeby usunąć drzewa zasiedlone i wywieźć je z lasu - wyjaśnia Ryszard Szymankiewicz, zastępca nadleśniczego.

Obecnie kornik ostrozębny jest nieszkodliwy, jego rozwój nastąpi w maju, wtedy zacznie się kolejny cykl rozwojowy. Panująca w tym momencie pogoda, gdy jest wilgotno i w miarę ciepło, też nie sprzyja szkodnikom.

Mniej znany, od słynnego drukarza gatunek kornika przyszedł do nas prawdopodobnie ze wschodu Polski. Od przełomu 2018/2019 roku atakuje także lasy będące w zarządzie Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych w Poznaniu. Czynnikami, które najbardziej sprzyjają jego rozwojowi są susza, ujemny bilans wodny i duże nasłonecznienie. Ponadto przerzedzenie lasu spowodowane huraganami, przykładowo z 2017 roku - wszystko to dało idealne warunki do wzrostu populacji kornika ostrozębnego.

Według stanu na dzień 31 września 2019 roku leśniczy Leśnictwa Kosowo przeprowadzając inwentaryzację wykazał prawie 2500 m3 posuszu sosnowego (martwe lub obumierające drzewa stojące). Przy planie pozyskania na poziomie 4300 m3 stanowi to połowę tzw. rocznego etatu.

- Jak pracuję tutaj ponad 20 lat, jest to pierwszy taki okres, kiedy mamy właśnie gradację [wzrost liczebności gatunku - przyp. red] tego kornika. Od czerwca zeszłego roku praktycznie walczę tylko z usuwaniem skutków i z ograniczeniem ilości szkodnika - mówi leśniczy Aleksander Sikora.

Dzięki dobrej współpracy z zakładami usługowymi udało mu się przez ten czas wykonać w ramach cięć trzebieżowych (usunąć z drzewostanu) posusz sosnowy na powierzchni około 85 hektarów. Dodaje jednak, że walka z kornikiem jest nierówna i nadal jest wiele do zrobienia.

Nie mając innego wyjścia i znając biologię kornika władze nadleśnictwa przystąpiły do usunięcie zainfekowanego drewna, gdyż termin na pozyskanie i uprzątnięcie tych powierzchni upływa w maju. Paradoksalnie, na „chorobie lasu” skorzystać mogą mieszkańcy.

- Podjęliśmy działania w celu zachęcenia społeczeństwa do samowyrobu poprzez obniżenie ceny. Od 8 stycznia obowiązuje cena - jeżeli ktoś przyjdzie i wyrobi sobie sam gałęziówkę, pozbiera i ułoży igliwie w stos, żebyśmy mogli to zabezpieczyć - 1,35 zł za 1 metr przestrzenny. Myślę, że jest to cena zachęcająca, obowiązuje ona jednak tylko w okresie zimowo-wiosennym i tylko na terenie Leśnictwa Kosowo i Miranowo, na których mamy wspomniany problem i tylko na pozycjach, gdzie występuje szkodnik - informuje nadleśniczy Tomasz Kwieciński.

Wcześniej taka ilość drewna (gałęzie, czyli wszystko poniżej 7 centymetrów średnicy) kosztowała 44 zł netto. Osoby, które chciałyby skorzystać z tej propozycji muszą zgłosić się do leśniczych Leśnictwa Kosowo, Miranowo lub też zadzwonić do sekretariatu Nadleśnictwa Piaski.

Piaskowski nadleśniczy apeluje również do osób zaniepokojonych wyglądem lasu, aby dały służbom dwa, trzy miesiące na dalsze działania.

- Prosimy o cierpliwość i czas do maja, kiedy przeprowadzimy ponowną ocenę stan sanitarnego lasu. Wtedy zobaczymy, czy nadal jest problem - dodaje T. Kwieciński.

Na terenie Nadleśnictwa Piaski co roku pozyskiwanych jest około 84 tys. m3, z tego na terenie leśnictwa Kosowo około 5 tys. m3 rocznie. Z tych 84 tys. m3 - 13 tys. m3 przeznaczanych jest na opał zakupywany przez społeczność lokalną.

Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE