Mężczyzna zginął w pożarze

Mieszkaniec Borku Wlkp. zginął w pożarze domu. Z tragedii uratowały się kobiety - żona ofiary i wnuczka z córką, które z ognia wyprowadzili sąsiedzi. Uratowali im życie. Ofiara była emerytowanym strażakiem. Straż pożarna informację o pożarze domu mieszkalnego przy ulicy Zdzieskiej otrzymała tuż przed północą w niedzielę, 18 kwietnia. Jak relacjonuje Michał Pohl rzecznik prasowy straży pożarnej, na miejscu zdarzenia okazało się, że jeszcze przed przybyciem straży pożarnej sąsiedzi zdołali wyprowadzić właścicielkę z płonącego budynku. Kobieta z poparzeniami została przekazana lekarzom pogotowia ratunkowego. Dom samodzielnie opuściła mieszkająca na piętrze wnuczka starszego małżeństwa z córką. - Pożar jednak mocno rozprzestrzenił się na parterze budynku, w trzech pomieszczeniach. Niestety, nie udało się uratować 81- letniego mężczyzny. Prawdopodobnie zaczadził się. Strażacy odnaleźli jego ciało - mówi rzecznik prasowy straży pożarnej. Do pożaru mogło dojść na skutek zwarcia w lampce. Więcej w „Życiu”. (iza)