Musieliśmy to usunąć, bo inaczej byłby cyrk

Opublikowano:
Autor:

Musieliśmy to usunąć, bo inaczej byłby cyrk - Zdjęcie główne
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Wiadomości

Trwają wybory parlamentarne. Z informacji Komendy Powiatowej Policji w Gostyniu oraz biura Okręgowego Komisarza Wyborczego w Kaliszu wynika, że w powiecie gostyńskim na razie przebiegają one spokojnie. Chociaż... dziś rano w Pępowie doszło do drobnego incydentu. Zamieszanie zaczęło się od pretensji wyborcy, a zakończyło na wizycie w lokalu kandydata na senatora. - Małe nieporozumienie mieliśmy, ale już wszystko sobie wyjaśniliśmy, już wszystko w porządku – uspokaja Stanisław Snela, przewodniczący Obwodowej Komisji Wyborczej nr 2 w Pępowie.

Do lokalu wyborczego nr 2, który mieści się w pępowskim gimnazjum wszedł wyborca z uwagami, że bilbord wyborczy kandydata na senatora, umieszczony po przeciwnej stronie, obok przejścia dla pieszych, znajduje się zbyt blisko lokalu wyborczego. Członkowie komisji wyborczej usunęli go, mimo że stał na terenie prywatnym.

Zniknięcie „ruchomej reklamy” zauważył senator, kiedy dziś rano jechał głosować, a przy okazji sprawdzał, czy w nocy „jakieś łobuzy nie zakłóciły ciszy wyborczej. – Chodziło o moje materiały, plakaty. Wczoraj - już w czasie ciszy wyborczej wszystko stało nienaruszone, a dziś bilbordu nie było. Musiałem wyjaśnić, co się dzieje. Pierwsza moja myśl była taka, że jakieś chuligany w nocy grasowały i go zabrały. Sprawdzając to, udałem się do najbliższego miejsca, gdzie siedzieli członkowie komisji wyborczej. Moje najprostsze „śledztwo” wykazało, że to oni usunęli bilbord – mówi parlamentarzysta. Zastanawia się, czy mogli tak postąpić? Uważa, że komisja powinna być bardziej odporna na sugestie innych. – Według mnie członkowie dali się trochę podejść – komentuje senator. Jego zdaniem wystarczyłoby, gdyby komisja, wchodząc na teren prywatny, powiadomiła właściciela terenu, na którym stał bilbord. - On zadzwoniłby do mnie i sprawa byłaby wyjaśniona od razu – tłumaczy.

Ruchomy plakat wyborczy stał w tym samym miejscu przez całą sobotę. W tym czasie ani właściciela terenu, ani samego reklamującego się nikt nie powiadomił, że został niewłaściwie umieszczony. – Rzeczywiście, nikomu to wczoraj nie przeszkadzało. Ale ludzie są różni, ruchomy stał tak długo, dopóki wyborcy nie zaczęli zwracać uwagi – przyznaje Stanisław Snela, przewodniczący komisji wyborczej, zasiadającej w pępowskiego gimnazjum. – Chociaż trochę racji wyborca miał. Reklama była akurat przy wejściu, na wprost lokalu, trochę to nie w porządku było. Gdybyśmy nie usunęli, ktoś na policję mógłby zadzwonić i byłyby cyrki. Dylemat mieliśmy, ale trzeba uczciwie powiedzieć, a jestem 30 lat w komisjach wyborczych, tak być nie powinno. Uczono nas, że naprzeciw lokalu żadnego bilbordu stawiać nie można – dodaje. Sprawa została wyjaśniona – członkowie komisji wyborczej dogadali się z właścicielem bilbordu. Teraz reklama stoi kilka metrów dalej. - Przestawiliśmy – pod biurem senatora niech sobie stoi – informuje Stanisław Snela.

Parlamentarzysta z gminy Pępowo przyznał, że też nie zależało mu na tym, aby robić awanturę wobec komisji. - Ale musiałem wyjaśnić, co się dzieje. Moim zdaniem członkowie komisji nie powinni tak reagować. Powinni podejść do tego ze spokojem, a nie poddawać się jakimś emocjom – podsumował kandydat na senatora.

Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE