W deszczowy, piątkowy wieczór spotkali się poszukiwacze muzycznych wrażeń w kościele pw. Ducha Świętego i Najświętszego Serca Pana Jezusa w Gostyniu na trzecim koncercie, który odbył się w ramach IV edycji Festiwalu Lutniowego.
Zanim artyści powitali publiczność, ta miała okazję zaobserwować, jak ciężko nastroić tytułowy instrument festiwalu – lutnię. - Nagminnie powtarza się żart w muzycznym środowisku, że lutnista stroi się przez pół życia, a przez drugie pół będzie grał na rozstrojonym instrumencie. Niestety, żart ten pokrywa się po części z praktyką wykonawczą. Jest niezmiernie trudno nastroić lutnię, a w szczególności, jeżeli otacza nas taka aura, jest bardzo wilgotno, drewno pracuje – zdradzał Maciej Kończak, organizator festiwalu.
Organizator dziękował za uprzejmość proboszczowi Tadeuszowi Murawskiemu, który bardzo chętnie udostępnił świątynię, a gminie Gostyń oraz marszałkowi województwa wielkopolskiego za wsparcie finansowe. Słowa podziękowania kierował też w stronę wszystkich współorganizatorów wydarzenia.
Koncert rozpoczął zespół z Kekavy – miasta partnerskiego, znajdującego się na Łotwie. - Współpracujemy jako miasta już 10 lat. Przyjechali więc do nas muzycy z tamtejszej szkoły muzycznej, którzy wykonają dla nas trzy utwory – mówił Maciej Kończak. Następnie wystąpił zespół wokalno - instrumentalny Miraculis, w skład którego wchodzą: Marta Czarkowska, Martyna Grabowska, Mateusz Maleszka oraz Filip Zieliński. Zespół ten specjalizuje się w wykonawstwie muzyki renesansowej i gra na kopiach instrumentów historycznych.
Czytaj także: Jezus przyszedł do nich w muzyce.