- Moja mama zawsze mawiała „Chłopcze masz cały czas kolana pozdzierane, bo ciągle głowę do góry zadzierasz”. Miała rację, dlatego się przewracałem, bo interesowało mnie to, co latało po niebie – wspomina Kornel Kempiński, opiekun Klubu Modelarstwa Lotniczego i Kosmicznego, działającego przy Miejsko-Gminnym Ośrodku Kultury w Pogorzeli.
Klub prowadzi, odkąd pamięta. Do modelarni chodził już jako dziecko. Potem, jako kilkunastoletni chłopak przejął ją po założycielu – Witoldzie Mixtackim.
Przerwę zrobił sobie tylko na służbę wojskową. Będąc w wojsku, jako absolwent Technicznej Szkoły Wojsk Lotniczych w Zamościu, służył jako mechanik lotniczy. Potem w jednej z dzielnic Gdyni obsługiwał samoloty marynarki wojennej. Zamiłowanie do sprzętów latających miał od zawsze. Dziś z pasją opowiada o swojej modelarni, cieszy się z sukcesów podopiecznych i jednocześnie na każdym kroku przestrzega ich, aby nie byli zbyt porywczy, bo w tej pasji, najważniejsza jest cierpliwość.
Gdy uzyskał pełnoletność, przejął schedę nad modelarnią. Na początku grupa dzieci była naprawdę duża. - Wtedy chodziło o to, że dzieci z modelarni były potencjalnymi kandydatami na pilotów – mówi Kornel Kempiński. Teraz sekcja przy M-GOK liczyły 9-10 uczniów. Są też starsi pasjonaci, którzy na własną rękę korzystają z pomieszczeń modelarni. - Głównie chodzi o to, żeby dzieciaczki nauczyły się czegokolwiek robić od podstaw, żeby wiedziały co to jest młotek, listewka, gwoździk. Zajęć praktycznych w szkołach przecież już nie ma – mówi modelarz. Rafał Nitecki ze Stowarzyszenia Poznańskich Modelarzy, które współpracuje z pogorzelską sekcją przysłuchując się rozmowie stwierdza, że jest pod wrażeniem umiejętności użytkowania narzędzi przez pogorzelskich adeptów modelarstwa. Każdy z nich ma inny charakter, ale duży zapał do nauki.
Cały artykuł znajdziesz w bieżącym Życiu Gostynia.
