- Nie jestem żadną pisarką. Jestem zwykłą kobietą wiejską, od ciężkiej pracy. Nigdy nie myślałam, że cokolwiek napiszę - przyznała Apolonia Olejniczak ze Starej Krobi. Wiosną ukazał się napisany przez nią pamiętnik pt. "Gdzieś tam na Biskupiźnie". Na początku lipca biblioteka publiczna w Krobi zorganizowała z tej okazji wieczór autorski. - To jest właściwie historia naszej wsi. Pisałam ją na tle przeżyć mojej rodziny i moich najbliższych - zaznaczyła pani Olejniczak. Jak zauważyła Maria Szpurka, dyrektor gminnej biblioteki w Krobi, ukazanie się pamiętnika pt. "Gdzieś tam na Biskupiźnie" jest wydarzeniem bardzo znaczącym dla lokalnej, krobskiej społeczności. Chociaż tak naprawdę są to w stanie docenić dopiero przyszłe pokolenia. Przyznała, że nikt tak do końca nie spodziewał się książki, która wykracza daleko poza relację pamiętnikarską. Gratulacje i podziękowania złożył też burmistrz Krobi Sebastian Czwojda, wręczając pani Olejniczak bukiet kwiatów. Autorka wyznała, że pierwotnie miały to być tylko wspomnienia z wysiedlenia w grudniu 1939 r. Ona sama też znalazła się w grupie osób, które zostały wygnane z wioski jako pierwsze. Opisała swoje przeżycia z tamtego okresu. Wyszło 20 stron wspomnień, z których zrobiła tyle kopii, ile ma dzieci. Brudnopis dotarł też do prof. Brencza z UAM w Poznaniu. - Powiedział, że w tym jest wiele grzechów i trzeba je naprawić, ale to musi być wydane, bo jest to historia XX w., nie tylko Biskupizny, ale całej wsi. Organizacyjnie pomógł mi syn Adam. Musiał ułożyć te moje myśli, poprawić. Znalazł też drukarnię, rozmawiał z burmistrzem - wyjaśniła Apolonia Olejniczak, zapewniając, że w książce nie ma niczego zmyślonego. Więcej w następnym numerze "Życia" (AgFa)
Napisała dla przyszłych pokoleń
Opublikowano:
Autor:
Redakcja
Przeczytaj również:
Wiadomości
Polecane artykuły:
wróć na stronę główną
ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.