Nie przeszli obojętnie

Opublikowano:
Autor:

Nie przeszli obojętnie - Zdjęcie główne
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Wiadomości

Artykuł opublikowany w numerze 2/2016 Życia Gostynia

- Jeden telefon, a może uratować ludzkie życie, a nawet zdrowie - przekonuje Sebastian Myszkiewicz, oficer prasowy w Komendzie Powiatowej Policji w Gostyniu. - Nasze społeczeństwo reaguje. Nie jest obojętne na widok osoby leżącej na ławce, czy chodniku, na tego typu zdarzenia. Sporo było zgłoszeń - dodaje. W ten sposób policjant komentuje reakcje przechodniów na leżącego na ławce mężczyznę, który pojawił się w ubiegłym tygodniu w Gostyniu. Jeszcze wtedy panowała mroźna aura - temperatura wahała się od 8 st. C do 10 poniżej zera, nocą było jeszcze zimniej. Wiał dotkliwy wiatr. Na gostyńskim deptaku we wtorek po południu można było zobaczyć mężczyznę, leżącego na jednej z ławek. Wyglądał na bezdomnego, z butelką wina, przykryty gazetą i starą bluzą. Zasnął? A może był nieprzytomny lub nietrzeźwy? Później, kiedy zapadł zmrok, leżał też na ławce przy ul. Witosa, a także przy ul. Helsztyńskiego w Gostyniu.

Wiadomo, że zima to bardzo trudny okres dla osób bezdomnych. Spadki temperatury stwarzają zagrożenie dla życia i zdrowia tych osób. Takie niebezpieczeństwo dotyczy również osób samotnie mieszkających, w podeszłym wieku i nietrzeźwych. Stąd apele policji i innych instytucji pomocy społecznej do mieszkańców o wrażliwość i szybką reakcję. Proszą, aby w przypadku napotkania bezdomnego, potrzebującego pomocy lub osoby nietrzeźwej, która się przewróciła i nie ma siły się podnieść, poinformowali o tym odpowiednie służby. Prośby są donioślejsze przy niskich temperaturach powietrza.

Byliśmy ciekawi, ile osób w Gostyniu odpowie na apele. Ile okaże współczucie i zainteresuje się bezdomnym z ławki? Czy ktoś z przechodzących ulicami miasta podejdzie i zapyta, czy mężczyzna potrzebuje pomocy? A może ktoś zadzwoni po karetkę, na policję lub po funkcjonariuszy straży miejskiej? Redakcja tygodnika „Życie Gostynia” i portalu gostynska.pl sprawdziła to i zorganizowała prowokację.

W rolę bezdomnego odważnie wcielił się dziennikarz Bogdan Bujak. Kiedy układał na gostyńskim deptaku swoje legowisko, przyglądało mu się wielu przechodniów. Niektórzy, niby przechodzili obojętnie, ale po chwili wracali i obserwowali. Kiedy rzekomy „bezdomny” układał się na ławce, pierwszy zareagował Ryszard Jankowiak, pracownik Starostwa Powiatowego w Gostyniu. Nie pozwolił mu nawet „wygodnie” się położyć na zamarzniętej ławce. Podjął rozmowę, dopytywał, co ma zamiar robić, dlaczego? Kiedy dowiedział się od dziennikarza, że „tak sobie będzie leżał”, zwrócił uwagę delikwentowi, że „tak nie można”, bo jest mróz i to może się źle dla niego skończyć. - Taka reakcja to normalna rzecz. Zima jest. Nie można takiego człowieka zostawić na ławce. Gratuluję pomysłu - powiedział przechodzień, kiedy już dowiedział się, o co chodzi. Pan Jankowiak przyznał, że nie pomyślał o zajmującym ławkę, jako o bezdomnym, ale raczej, że ma jakiś problem rodzinny czy emocjonalny.

Delikwenta z ławki zaczepiła też para przechodniów. - Dopiero wczoraj w telewizji pokazywano, jak się zachować, kiedy ktoś leży na ławce. Każą dzwonić na policję w takim przypadku, gdyż osoba ta może zamarznąć - mówili, pytani, dlaczego zainteresowali się delikwentem.

Halo! Proszę pana!

Po pewnym czasie „bezdomny” przeniósł się w inne miejsce deptaku, bliżej rynku. Tam pierwsza zareagowała młoda pracownica jednego ze sklepów. - Halo! Proszę pana! Halo - wołała. Zapytana co miała zamiar zrobić w dalszej kolejności, odpowiedziała: - Zadzwoniłabym gdzieś. Jest mróz, jakby nie było. Inny mężczyzna na widok bezdomnego stwierdził: - Nawet zdrowy człowiek nie powinien tak leżeć. Byli też przechodnie, którzy nie mieli przy sobie telefonów komórkowych (albo nagle im zniknęły), więc prosili innych o powiadomienie odpowiednich służb. - To trzeba na policję zadzwonić! - mówili. - Co się pani tak przygląda? Zadzwoniłaby pani gdzieś lepiej. Coś trzeba zrobić, bo zamarznie - zwracali uwagę dziennikarce, zaangażowanej w przygotowanie prowokacji.

Nie pozwolili się „zadomowić”

Zaskoczyła nas błyskawiczna reakcja przechodniów. Kiedy bezdomny leżał na ławce przy ul. Helsztyńskiego, zauważyło go wiele osób, parkujących pojazdy przy siedzibie fundacji „Absolwent”. Niektórzy przyznali, że obserwowali, jak „mości sobie posłanie na ławeczce”. Kobieta, wychodząca ze znajdującej się tam restauracji zdążyła powiadomić straż miejską. Funkcjonariusze dojechali, a w tym czasie zajmującym ławkę osobnikiem zainteresowało się kilka osób. Przechodnie czuwają i okazują współczucie. Ale nie tylko oni. Okazało się, że do Komendy Powiatowej Policji w Gostyniu zadzwoniło w tej sprawie kilka osób, poruszających się ulicami samochodem. Zauważyli leżącego, chwycili za telefon.

Nasza lokalna społeczność wzięła sobie do serca apele policji, związane z osobami bezdomnymi i nie podeszła do sprawy obojętnie. Smutne może być to (tak wynika z obserwacji przechodniów), że większość osób, które okazały współczucie bezdomnemu, to ludzie w średnim wieku lub starsi. - Weszła do nas starsza kobieta i powiedziała, że jakiś pan leży na ławce przed apteką. To chyba normalne, że wyszłam, aby zobaczyć co się stało? Miałam zamiar sprawdzić, czy nic mu nie jest i zadzwonić po pogotowie. Pan był przykryty. Miał co prawda butelkę z napojem alkoholowym przy sobie, można pomyśleć, że jest nietrzeźwy, ale przy tak niskiej temperaturze, jaka dziś panuje, nawet tego nie można w żaden sposób bagatelizować - mówiła pracownica apteki przy ul. Witosa. Podstawiony „bezdomny” rozgościł się również na znajdującej się tam ławce. Wraz z aptekarką zainteresowała się nim mieszkanka Krobi. - Zaniepokoiło mnie, że nie reagował na moje ruszanie, szarpanie. Jeszcze chwila i zadzwoniłabym po karetkę - przyznała.

Reagujących na bezdomnego młodych osób było bardzo mało. Ale jedno można z pełnym przekonaniem stwierdzić - w Gostyniu przechodnie nie pozwoliliby zamarznąć leżącemu na ławkach bezdomnemu. A niektórzy nawet nie pozwoliliby mu się wygodnie rozłożyć. To cieszy nie tylko nas, ale też funkcjonariuszy gostyńskiej policji, z którymi współpracowaliśmy podczas przygotowania prowokacji. W sumie, w czasie godziny - bo tyle czasu mniej więcej w sumie poświęciliśmy na przeprowadzenie akcji - dyżurny KPP odebrał 11 telefonów, 1 wykonano do Straży Miejskiej w Gostyniu. Najwięcej było z deptaku.

Okazali współczucie

- Byłem pewien, że nasze społeczeństwo reaguje i nie jest obojętne na tego typu zdarzenia. Sporo było zgłoszeń. Policjanci, po odebraniu telefonu o leżącym na ławce, dopytywali, czy osoba jest przytomna, czy można nawiązać z nią kontakt. Wiele osób informowało, że przejeżdża samochodem - podsumowuje Sebastian Myszkiewicz, oficer prasowy KPP w Gostyniu.

Zgłaszający nie mają obowiązku podchodzenia do osób, wyglądających na bezdomnych lub potrzebujących pomocy. - Rozumiemy, że niektórzy mają uraz do takich osób. Ale dobrze byłoby sprawdzić, czy one oddychają. Ktoś mógł się przewrócić, uderzając głową o chodnik czy w coś innego. Różnie może być ze świadomością - wyjaśnia funkcjonariusz z KPP w Gostyniu. Dyżurny policji, który rozmawia z osobą zgłaszającą, zawsze chce znać jak najwięcej szczegółów, dotyczących interwencji. W tym przypadku, jeśli ktoś sprawdzi i poinformuje, że dana osoba jest nieprzytomna, policjant od razu może zadzwonić na pogotowie. - To skraca czas reakcji. Jeśli policjanci dojadą na miejsce interwencji, potwierdzą treść zgłoszenia i zauważą, że leżący jest nieprzytomny, to oni zgłaszają sprawę na pogotowie. A gdyby zgłaszający sprawę na komendę znał takie szczegóły, zamiast policji od razu przyjechałoby pogotowie - wyjaśnia Sebastian Myszkiewicz. Warto zatem podejść do osób, wyglądających na potrzebujących pomocy i postarać się nawiązać z nimi kontakt. - Zdaję sobie sprawę, że niektórzy boją się. Cieszy nas, że nasi mieszkańcy interweniowali. Zareagowali prawidłowo - dodaje policjant.

Z informacji KPP w Gostyniu wynika, że w powiecie gostyńskim są 4 osoby bezdomne. Od czasu do czasu funkcjonariusze sprawdzają miejsce ich przebywania. Niektórzy pomieszkują na działkach. Mają „znośne” warunki. - Nie mamy osób takich, które naprawdę nie posiadają dachu nad głową. Ale pomocy potrzebować może nie tylko taki mieszkaniec. Leżącymi mogą być nietrzeźwe osoby nietrzeźwe lub chore, które się przewróciły. Nie jest wykluczone, że w mieście może pojawić się inna osoba bezdomna - zapewnia policjant.

Co dzieje się z osobą, która wzbudziła niepokój i ktoś zgłosił interwencję do policji w jej sprawie? Jeśli jest nietrzeźwa, trafia do komendy do policyjnej izby wytrzeźwień. - Bezdomnemu nie możemy nakazać udanie się do noclegowni, nie mamy prawa zmuszać. Możemy zaproponować miejsce, w którym będzie miał lepsze warunki. Informujemy, gdzie może uzyskać pomoc, coś zjeść, wykąpać się. Nie możemy wbrew woli bezdomnego zawieźć go do noclegowni - mówi Sebastian Myszkiewicz.

Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE