Obawiają się uciążliwego fetoru

Opublikowano:
Autor:

Obawiają się uciążliwego fetoru - Zdjęcie główne
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Wiadomości

Artykuł opublikowany w numerze 14/2015 Życia Gostynia

Ponad 200 osób ze Starego Gostynia podpisało się pod protestem przeciwko budowie fermy drobiu na obszarze wioski. - Sporo mieszkańców, którzy mają swoje posesje od strony wjazdu ze Stankowa, ma obawy, że to będzie jednak cuchnąć - mówi Andrzej Dorsz, gminny radny ze Starego Gostynia. W piśmie, skierowanym do burmistrza Gostynia protestujący przekonują, że smród z kurników spowoduje, iż nikt nie będzie chciał się osiedlić w Starym Gostyniu, a ich nieruchomości stracą znacznie na wartości. - Nasza miejscowość nie jest wioską rolniczą, ale wioską ”zmieszczoną” - same budynki jednorodzinne mamy. Były gospodarstwa rolne, ale wykruszyły się nam przez ostatnie lata - dodaje sołtys Sławomir Nowaczyk.

 

Nie mamy gospodarstw

 

Kurza ferma ma powstać pod lasem, na działce o wielkości mniej więcej 7 ha, położonej przy drodze Stary Gostyń - Klony - Kosowo. W 3 kurnikach właściciel zamierza hodować 54 000 kur niosek. Mieszkańcy wioski obawiają się, że zakład "zasmrodzi" im życie i zatruje otoczenie. - Obawiamy się odoru, który będzie towarzyszył hodowli kur. To nie będzie zwykły kurnik, zapowiada się, że powstanie ferma wielkoprzemysłowa - 54 tysiące ptaków w 3 pomieszczeniach - temu musi towarzyszyć smród, który wcześniej czy później stanie się uciążliwy dla mieszkańców - wyjaśnia Artur Poświatowski, przyszły mieszkaniec Starego Gostynia, który bardzo zaangażował się w przygotowanie petycji do gostyńskiego burmistrza. Mieszkańcy twierdzą, że wioska już dawno utraciła charakter rolniczy, a większość z nich utrzymuje się z pracy poza gospodarstwem. - 15 lat temu, kiedy wprowadzałem się do tej miejscowości, było 5 dużych gospodarstw, teraz jest półtora rolnika. Każdy sobie jakieś swoje gniazdo wije, udoskonala je. Polacy są przyzwyczajeni, że muszą mieć własny dom, posesję. Dla niego zrobimy wszystko - mówi Sławomir Nowaczyk. Nie przekonują go zapewnienia, że inwestor, który będzie budował fermę drobiu, został zobowiązany przez Regionalnego Dyrektora Ochrony Środowiska z Poznania do gromadzenia ścieków w szczelnych zbiornikach, założenia wentylatorów w kurnikach, do tego, aby ptasi obornik był usuwany od razu - bezpośrednio przeładowywany na środki transportu i wywieziony. Jeśli te warunki zostaną spełnione, inwestycja nie powinna być uciążliwa. - Nawet dzieci w szkole uczą się, że przez większość dni w roku w naszych stronach wieje wiatr z zachodu. To on będzie smród do wioski sprowadzał. I co, przez 300 dni w roku będę wąchał nieprzyjemny odór, a przez pozostałe 50 będę się cieszył i mówił „super”, dziś nie wieje? - pyta gospodarz wioski.

 

Nie tylko fetor

 

Zaznacza, że mieszkańcy Starego Gostynia obawiają się nie tylko uciążliwego fetoru, ale też dużej ilości amoniaku w powietrzu, w czasach, kiedy sporo osób choruje na astmę oskrzelową. - Chodzi też o wzrost populacji lisów i natężenia ruchu kołowego - będzie trzeba przecież towar przywieźć, kurzy pomiot wywieźć. Stary Gostyń ma wąską drogę. Nie wyobrażam sobie tych TIR-ów jeżdżących przez naszą miejscowość - mówi sołtys.

Sprzeciwiając się budowie fermy, protestujący powołują się również na istniejący w pobliżu Klonów rezerwat przyrody - torfowisko źródliskowe, w którym można spotkać rzadkie gatunki roślin, objętych ścisłą ochroną. Mieszkańcy Starego Gostynia uzasadniają, że lasy, położone w pobliżu planowanej inwestycji służą mieszkańcom całej gminy Gostyń jako tereny rekreacyjne, gdzie można zobaczyć wielu rowerzystów i spacerujących. - To jest bardzo ładna okolica. W naszym regionie zalesienie nie jest zbyt duże, nie wyobrażam sobie, aby w te małe fragmenty lasów były wkomponowane kurniki - mówi Artur Poświatowski. Protestujący ze Starego Gostynia nie wierzą, że po wybudowaniu fermy krajobraz będzie taki sam.

Mieszkańcy wioski, zaangażowani w przygotowanie protestu, zapoznali się z dokumentacją, dotyczącą realizacji przedsięwzięcia. Skorzystali z możliwości i złożyli pisemnie swoje uwagi w urzędzie miejskim. Liczą, że zostaną rozpatrzone przez burmistrza Gostynia przed wydaniem decyzji o środowiskowych uwarunkowaniach, związanych z inwestycją. Ale ubolewają, że gmina nie ma przygotowanego planu zagospodarowania przestrzennego dla terenu, na którym ma powstać kurza ferma. - Jest tylko studium uwarunkowań. Gdyby był plan, to można byłoby zabiegać o zaznaczenie, że w ty miejscu, przy lesie i rezerwacie przyrody nie można postawić fermy drobiu. A teraz, na kawałku pola, każdy może wybudować, co chce - mówi sołtys Nowaczyk.

 

Bez podstaw do odmowy

 

Donata Nawrocka, inspektor ds. ochrony środowiska w gostyńskim magistracie informuje, że 23 marca zakończył się termin składania wniosków i uwag przez społeczeństwo, dotyczących przedsięwzięcia. W tej chwili przygotowuje decyzję o środowiskowych uwarunkowaniach, a organem właściwym do jej wydania jest burmistrz Gostynia. - To, że ktoś protestuje nie jest podstawą do odmowy decyzji. Mogłabym te uwagi wykorzystać, gdyby przedsięwzięcie było niezgodne z planem zagospodarowania przestrzennego. Dla rejonu Starego Gostynia akurat nie ma takiego, nie został sporządzony - mówi Donata Nawrocka. Inspektor przyznaje jednak, że musi rozpatrzyć uwagi społeczności ze Starego Gostynia i w uzasadnieniu do decyzji środowiskowej, ma obowiązek umieścić informacje, że został wniesiony protest przez mieszkańców wnioski. - Muszę zawrzeć, w jakim celu i w jaki sposób uwagi zostały rozpatrzone, czy były słuszne, czy nie - wyjaśnia inspektor. Zauważa jednak, że ferma drobiu ma powstać na terenach wiejskich, gdzie prowadzi się chów i hodowlę zwierząt. - Nie jest to planowane w centrum miasta - mówi Donata Nawrocka.

W ocenie oddziaływania inwestycji na środowisko biorą udział Regionalny Dyrektor Ochrony Środowiska w Poznaniu (wydaje postanowienie uzgadniające realizację - jakie środowiskowe warunki powinno spełniać przedsięwzięcie), a Państwowy Powiatowy Inspektor Sanitarny w Gostyniu wydaje opinię do warunków życia i zdrowia ludzi i warunków higienicznych. Ich opinia jest pozytywna.

 

 

Andrzej Dorsz, radny ze Starego Gostynia:

 

Podejrzewam, że zostały ustalone normy, uwarunkowania których ci przedsiębiorcy, zakładający fermę drobiu powinni przestrzegać. W Daleszynie taka jest i nie śmierdzi.

Firma, którą prowadzi Marek Adamczak wraz z córką, istnieje w Daleszynie od wielu lat. Hoduje się tam w roku średnio 37 tysięcy kur niosek, na ściółce. - Przy takim zakładzie nie ma dużego smrodu. Mieszkamy na miejscu, nie odczuwamy uciążliwości. Być może się przyzwyczaiłem, ale sąsiedzi również się nie skarżyli na nieprzyjemny odór. Można wytrzymać, są wentylatory. Kurzy pomiot rolnicy biorą i rozrzucają na pola, wykorzystują jako nawóz. Nieprzyjemnych zapachów od tego też nie ma. Twierdzę, że przy hodowli trzody chlewnej zapachy są bardziej uciążliwe, aniżeli przy kurach - mówi właściciel.

 

Leszek Rozwora, właściciel gruntu w okolicy Starego Gostynia, na którym ma powstać ferma drobiu i potencjalny inwestor:

W mojej ocenie jest to najlepsza lokalizacja na tego typu inwestycję, z dala od zabudowań. Nie powinno to być bardzo uciążliwe przedsięwzięcie, jeśli inwestor będzie przestrzegał zobowiązań wynikających z wcześniejszych uzgodnień z odpowiednimi organami - SANEPID-em i Regionalnym Dyrektorem Ochrony Środowiska. Moim zdaniem w takim miejscu tego typu inwestycję warto przeprowadzić. Cisza i spokój, ... wszelkich mediów, wody, prądu

Jeśli chodzi o szczegóły przedsięwzięcia - w jaki sposób kury będą hodowane, jak, przez kogo, to za wcześnie, aby je zdradzać. Trzeba jeszcze przejść całą procedurę administracyjną.

Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE