Ojciec prowadzi własne śledztwo

Opublikowano:
Autor:

Ojciec prowadzi własne śledztwo - Zdjęcie główne
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Wiadomości

Artykuł opublikowany w numerze 18/2016 Życia Gostynia

Ta tragedia wstrząsnęła mieszkańcami Gostynia. W ostatni dzień letnich wakacji w ubiegłym roku, życie stracił 21-letni Adam Wołodźko. Przypomnijmy, dwóch braci szło ulicą Towarową w Gostyniu. Spotkali grupę młodych ludzi. Doszło do szarpaniny. Młodszy wdał się w bójkę z 31-letnim mieszkańcem Gostynia Jarosławem S. Zakończyło się tragicznie. Adam stracił życie, przyczyną śmierci, jak stwierdził lekarz przeprowadzający sekcję zwłok, było uduszenie. Doszło do złamania kości gnykowej. Gostyńska prokuratura postawiła zarzut zabójstwa w zamiarze ewentualnym i wnioskowała o tymczasowe aresztowanie na 3 miesiące dla Jarosława S. Sąd Okręgowy w Poznaniu zadecydował o zwolnieniu z aresztu 31- latka. Pracodawca wpłacił za niego kaucję – 300 000 złotych. Prokuratura i policja cały czas ustalają przyczyny tragedii.

Historia zmyślona?

Już od początku wyjaśniania sprawy pojawiały się sugestie, że ofiara była prowodyrem zajścia. Nie zgadzają się z tym rodzice zmarłego. Ojciec Kazimierz Wołodźko prowadzi własne śledztwo, bo jak mówi, śmierć dziecka, to zbyt poważna sprawa, aby powierzyć ją tylko policji, prokuraturze i adwokatom. W sądzie będzie występował, jako pełnomocnik posiłkowy. Stawia poważne zarzuty prowadzącym śledztwo – prokuraturze i policji. – Walczę z nimi. Cała historia jest przez nich zmyślona, prokuraturę, policję i świadków. Będę tego dowodził i jestem w stanie to zrobić. Życia synowi nie wrócę, może nie był idealny, ale nikomu takiego czegoś by nie zrobił, żeby zabić – mówi zdruzgotany ojciec. Kazimierz Wołodźko zbiera wszystkie dokumenty, artykuły, które ukazały się, a dotyczą sprawy. Napisał wiele listów – do prokuratury apelacyjnej, sędziów, był w Warszawie u Andrzeja Seremeta, prokuratora generalnego. Siedział nocami, czytał zeznania świadków, przeglądał zapis monitoringu, jaki otrzymał od swojego pełnomocnika. Twierdzi, że sprawa jest przeciągana, a zapis z monitoringu został przez policjanta źle odczytany. - To wszystko jest wina prokuratury, pierwszego dnia przyjęli linię, że syn był prowodyrem. Jak to może być, że facet, który zabił człowieka wyszedł z aresztu? – pyta. Opowiada, jak w nocy, żeby żona nie widziała, bo płakała, oglądał zdjęcia z monitoringu i analizował je. – W laptopie mogłem powiększyć zdjęcia. Siedziałem, patrzyłem może dwa tygodnie, niby wszystko pasowało, ale potem wyczułem laptopa i eureka! – tłumaczy, jak odkrył, że zapis z monitoringu policja źle odczytała. Dlatego złożył do prokuratury doniesienie o możliwości popełnienia przestępstwa, wskazując imiennie policjanta. – Policjant z Gostynia, co prowadził sprawę, sfałszował opis monitoringu, sekwencje, ułożył te zdjęcia tak, jak mówili świadkowie, że Adam był winny. Złożyłem też trzy doniesienia imienne o popełnieniu przestępstwa, że kłamią. Świadkowie kłamią bezczelnie – tłumaczy Kazimierz Wołodźko. Twierdzi, że fałszywe zeznania złożył także podejrzany Jarosław S. Kazimierz Wołodźko mówi, że pisał także dwa razy o przeniesienie postępowania poza województwo wielkopolskie. - Bo to jest układ, wie pani co to są pieniądze w dzisiejszych czasach? – pyta.

Ledwie przeżyłem to wszystko

Po doniesieniach Kazimierza Wołodźki śledztwo wszczęła Prokuratura Rejonowa Poznań Grunwald. Będzie wyjaśniać czy doszło do niedopełnienia obowiązków przez funkcjonariusza Komendy Policji w Gostyniu i poświadczenia nieprawdy w dokumentacji sporządzonej w trakcie oględzin zabezpieczonego w toku postępowania przygotowawczego nagrania z monitoringu i przez to działania na szkodę interesu publicznego i prywatnego. Prokuratura ma wyjaśnić także, czy doszło do złożenia fałszywych zeznań mających służyć za dowód w nadzorowanym przez prokuraturę Rejonową w Gostyniu postępowaniu przygotowawczym. – To wszystko wyjdzie, syn nie zaczepiał. On się bronił. To jest totalne kłamstwo w tych zeznaniach – podkreśla Kazimierz Wołodźko. Przypominam mu, że świadkiem tragedii był przecież jego drugi syn, starszy brat Adama. Jego relacje powinny być przecież dla rodziny wiarygodne. - Syn dostał w łeb, mocno go pobili, ma obdukcję. Został tak pobity, że stracił przytomność, jak ocknął się, to już było po fakcie – tłumaczy ojciec. Czy rodzina bierze pod uwagę splot nieszczęśliwych zdarzeń? – Jak są pieniądze, to ucieka zbieg okoliczności – mówi Kazimierz Wołodźko, mając na myśli kaucję – 300 000 zł poręczenia, jakie wpłacił za zatrzymanego 31-latka jego pracodawca. – Dwa tygodnie po tym byłem na lekach, ledwie przeżyłem to wszystko. Będę dalej walczył poza Wielkopolską. To nie jest łatwa sprawa, mam własne śledztwo. W majestacie prawa wszystko pasuje, paragrafy się zgadzają. Trzeba pomyśleć nad tym wszystkim, człowiek musi mieć swój rozum. Nie jedną noc nie przespałem. Mój zarzut jest na 100 procent niepodważalny – podkreśla.

To jego prawo

Zastępca prokuratora w Gostyniu Jacek Masztalerz przyznaje, że nie jest to pierwsze pismo skargowe złożone przez Kazimierza Wołodźkę, było ich co najmniej kilka. Żadne z nich nie zostało ocenione jako zasadne, ani przez Prokuraturę Rejonową w Gostyniu, ani przez jednostki nadrzędne. – Zastrzeżenia, które formuje nie do końca odpowiadają prawdzie, chociażby z formalnego punktu widzenia. Nie ma takiej kategorii pojęciowej, jak fałszywe wyjaśnienia podejrzanego, gdyż jego prawo do obrony obejmuje również prawo do tzw. kłamstwa procesowego (...). To jest podstawowa gwarancja prawa do obrony, jeden z aspektów domniemania niewinności – tłumaczy Jacek Masztalerz. Wyjaśnia, że zawiadomienie dotyczące fałszywych zeznań trzech świadków, fałszywych relacji podejrzanego, jak również nieprawidłowości w rozmieszczeniu i odczytaniu zapisu monitoringu, trafiło najpierw nie do prokuratury Grunwald, ale do gostyńskiej jednostki. - Wykonywałem w tej sprawie osobiście czynności. Dla uniknięcia sytuacji takich, że pan Wołodźko, jako pokrzywdzony stwierdzi, że w cudzysłowie „zamiatamy coś pod dywan”, a mówiąc językiem prawniczym, dla zachowania pełnego obiektywizmu i bezstronności podmiotów, sam wystąpiłem do prokuratora okręgowego, nie pan Wołodźko, żeby wyłączył nas, jako Gostyń, aby nie było sytuacji, że podejmuję czynności we własnym postępowaniu, oceniam zachowanie prawne policjanta – jednego z funkcjonariuszy prowadzącego to postępowanie. To nie skutek skarg pana Wołodźki, tylko najbardziej typowe postępowanie w tego typu sprawach, dla uniknięcia jakichkolwiek zarzutów, co do stronniczości, bezstronności – informuje Jacek Masztalerz. Prokurator okręgowy uwzględnił wniosek i sprawą zajęła się prokuratura w Poznaniu. Jednostka zwróciła się do Gostynia o nadesłanie odpisów dokumentów, wyciągów z protokołów, oględzin, itd. Prokurator Jacek Masztalerz podkreśla, że Kazimierz Wołodźko ma prawo angażować się w sprawę, zgłaszać się do innych jednostek. - W żaden sposób nie mogę tego kwestionować – podkreśla. Kazimierz Wołodźko w pismach procesowych i wnioskach negatywnie ocenia pracę policjantów, prokuratora rejonowego i jego zastępcy. - To jest jego prawo – przyznaje Jacek Masztalerz.

Na jakim etapie jest sprawa?

Po wykonaniu wstępnych czynności, takich jak ustalenie i przesłuchanie świadków, wykonaniu oględzin miejsca zdarzenia, sekcji zwłok, badań toksykologicznych, histopatologicznych, po wykonaniu eksperymentu procesowego, oględzin zabezpieczonych zapisów z monitoringu, przeprowadzono 8, 10 konfrontacji procesowych przede wszystkim z udziałem kwestionowanych przez Kazimierza Wołodźkę świadków, z udziałem brata zmarłego, a także podejrzanego. – Były wnioski brata o inny sposób wykonania czynności, odmowa w nich udziału, niestawiennictwa. To pewnego rodzaju zachowania, które wpływały na terminowość tych działań, ale nie ze strony podejrzanego, tylko ze strony brata pokrzywdzonego – mówi Jacek Masztalerz. Dodaje, że to, czy świadkowie kłamią, oceni organ procesowy przeprowadzający postępowanie, czyli sąd. – Jeżeli nie ma jaskrawo oczywistych stanów oczywistych, a ta sprawa do takich nie należy, to dopiero o fałszywych zeznaniach można mówić, kiedy pierwotne postępowanie prawomocnie się zakończy. Wówczas jest właściwy etap i czas do wszczynania postępowań o ewentualne fałszywe zeznania, nie teraz – zaznacza prokurator. Policjanci sprawdzili, czy przypadkiem nie ma jakiejś omyłki, spowodowanej czynnikiem ludzkim w odczytaniu zapisu monitoringu. Ponadto przed sądem jest obowiązek zapoznania się bezpośredniego z tym dowodem. – I nawet, jeśli coś będzie inaczej odczytane, to w wielokrotnych wypadkach są to rzeczy bardzo ocenne. A jak wspomniałem, z uwagi na charakter sprawy, staramy się postępowanie robić bardzo starannie – podkreśla Jacek Masztalerz. Zauważa przy tym, że prokuratorzy, policja, są przecież tylko ludźmi, którzy mogą być omylni. – Rozmawiałem z tym policjantem. Wyłączyliśmy nas z postępowania, aby nie było, że wpływa na postępowanie swoich kolegów, albo moje, dlatego prowadzi je prokuratura Grunwald – podkreśla.

Karny i zdyscyplinowany

Oprócz konfrontacji, które zakończono, prokuratura czeka na dwie opinie, które będą miały w sprawie kluczowe znaczenie. Podejrzanego poddano jednorazowemu badaniu w szpitalu neuropsychiatrycznym w Kościanie pod kątem określenia jego poczytalności w czasie popełnienia przestępstwa, możliwości udziału w postępowaniu, jak również ewentualnych znamion działania pod wpływem silnego wzburzenia. Z uwagi na przedłużanie się postępowania, była podjęta decyzja o ograniczeniu stawiennictwa podejrzanego. - W dosyć karny, zdyscyplinowany sposób realizuje swoje obowiązki procesowe. Nie ma żadnych uchybień, co do dozoru. Stąd też z uwagi na to, że postępowanie już jakiś czas trwa, uznałem, że wystarczy ograniczenie tych dozorów. Oczywiście, pozostawiając pozostałe elementy – poręczenie majątkowe i zakaz opuszczania kraju – mówi Jacek Masztalerz. Decyzja, co do środków będzie podjęta najwcześniej po uzyskaniu kompleksowej opinii z zakresu medycyny sądowej. - Po zapoznaniu się z tymi dwoma dokumentami procesowymi, będzie decyzja, co do ewentualnej zmiany, czy ukształtowania innego zarzutu – wyjaśnia Jacek Masztalerz.

Niebezpieczny etap

Prowadzący śledztwo rozumieją także, że rodzina cierpi po stracie dziecka. Jednak nie powinno dochodzić do takich sytuacjsi, że oprócz skarg, Kazimierz Wołodźko grozi, że upubliczni całe akta, którymi dysponuje jako pełnomocnik, w Internecie. Grozi też podejrzanemu, że pozbawi go życia. – Może pan Wołodźko działa w szczytnym celu, ale upublicznienie akt z danymi, relacjami świadków, z danymi osobowymi, do których ma dostęp, jako przedstawiciel osoby pokrzywdzonej, to jest przestępstwo i o tym go musiałem poinformować. Dochodzimy do takiego niebezpiecznego etapu, że te działania niczemu dobremu nie służą. Byłem zmuszony pouczyć go, o konsekwencjach prawnych ewentualnego upublicznienia danych z postępowania przygotowawczego. Możemy się nie zgadzać, ale są inne pola, środki odwoławcze. Została uruchomiona droga skargowa, badają sprawę podmioty zewnętrzne – zauważa zastępca prokuratora w Gostyniu.

Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE