Nieszczęśliwie zakończyła się przedświąteczna podróż mężczyzny, który roztrzaskał samochód na przydrożnym drzewie, na trasie z Drzęczewa do Gostynia. Kierowca trafił do szpitala, natomiast pies, który jechał wraz z nim uciekł.
33-letni mężczyzna nie jest mieszkańcem województwa wielkopolskiego i - jak ustalili policjanci -jechał prawdopodobnie w kierunku Wrocławia. Nie znając terenu powiatu gostyńskiego, kierował się nawigacją, która poprowadziła go bocznymi drogami.
- Najprawdopodobniej dlatego, że nie znał trasy, nie dostosował prędkości do warunków panujących na drodze. Wszystko wskazuje na to, że na łuku jezdni wpadł w poślizg, przejechał przez rów i uderzył w drzewo - mówi asp. sztab Wojciech Idkowiak, dowódca akcji z jednostki ratowniczo-gaśniczej straży pożarnej w Gostyniu.
Nie wiadomo, jak to by się skończyło, gdyby nie przejezdni, podróżujący na trasie Święta Góra- Drzęczewo. To oni udzielili poszkodowanemu pierwszej pomocy i zaalarmowali służby: straż pożarną, pogotowie i policję. - Kiedy dotarliśmy na miejsce kierowca „osobówki” był przytomny, mieliśmy z nim kontakt. Był jednak w szoku. Lekarz dyżurny, który tutaj dotarł wraz z ekipą ratownictwa medycznego zdecydował, że mężczyzna zostanie przewieziony do szpitala na dodatkowe badania. Miał uraz głowy - dodaje asp. sztab Wojciech Idkowiak z KP PSP w Gostyniu.
Kierowca podróżował z małym psem. Zwierzak prawdopodobnie wystraszył się na skutek wypadku i uciekł. Gostyńscy strażacy przeszukali najbliższa okolicę, bez pozytywnego rezultatu. Policjanci sprawdzający przyczynę zdarzenia ustalili, że kierowca auta był trzeźwy.
Kierowca i jego przyjaciele proszą o pomoc w odnalezieniu pieska. Wabi się Lukier - szczegóły tutaj.