Raz na wozie, raz pod wozem

Opublikowano:
Autor:

Raz na wozie, raz pod wozem - Zdjęcie główne
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Sport

Korona jesienią szła przez ligę wężykiem. Chwile przyjemne przeplatała zadziwiającą bezsilnością. Cieszy postawa tego zespołu w meczach wyjazdowych. Piaskowianie w minionym półroczu, grając w gościach, jako jedyny zespół w lidze, nie zaznali smaku porażki. Inaczej wyglądała sytuacja w pojedynkach rozgrywanych na boisku przy ul. Dworcowej. W domowych meczach piłkarze Michalskiego nie spełnili pokładanych nadziei. Tymczasem nie wiadomo jaki kształt będzie miała drużyna w przyszłym roku. Jesienne rozgrywki piaskowianie zakończyli na siódmym miejscu. – Generalnie to była udana runda. Jesteśmy najwyżej sklasyfikowanym zespołem piłkarskim w naszym powiecie. Jednak jeśli z bliska popatrzymy na ostatnie miesiące, to pojawia się niedosyt. Moim zdaniem mimo wszystko jesteśmy zbyt nisko w tabeli. Oczywiście powodem są słabe wyniki na własnym boisku. To jest główna przyczyna tego, że jesteśmy w środku ligowej tabeli. Jeśli wszystko będzie dobrze, to musimy się postarać, aby ta sytuacja się zmieniła. Chciałbym, aby wiosną nasze boisko było w końcu naszym sprzymierzeńcem – tłumaczy trener Michalski. W obecnym sezonie pojawiła się rażąca dysproporcja między tym, co Korona prezentowała w meczach u siebie, a tych rozgrywanych na obcym terenie. 2-3-3 - to jesienny bilans Korony na własnym obiekcie. Kibice czwartoligowca z Piasków, którzy w ostatnich miesiącach przychodzili na obiekt przy ul. Dworcowej, zazwyczaj nie mieli tęgich min. Piaskowianie wydłużając serię spotkań bez triumfu w końcu sami wpędzili się w kompleks własnego boiska. – Sami zapracowaliśmy na to, że została nam przyklejona taka łatka. Trudno to wytłumaczyć. Uważam, że taki stan rzeczy nie wynikał z braku umiejętności. Wydaje mi się, że to siedziało w naszych głowach – twierdzi szkoleniowiec.
Teraz jednak klub z ul. Dworcowej stoi na rozdrożu. Podobne wydarzenia miały miejsce przed startem sezonu 2008/2009. Dwa i pół roku temu zespół prowadzony wówczas przez Zbigniewa Kordusa również znalazł się w patowej sytuacji. Obecnie Korona kolejny raz przeżywa trudne chwile. Powód ten sam. Możliwość odejścia z klubu Grzegorza Ludwiczaka. – Na chwile obecną prezes jest na „nie”. Obu stronom czyli panu Ludwiczakowi oraz gminnym władzom nie do końca jest po drodze. Niestety w związku z tym pojawił się problem, bowiem prezes planuje zakończyć współpracę z klubem – zakończył trener Michalski.
W aktualnym numerze "Życia Gostynia" (48/2010) prezentujemy specjalne oświadczenie szkoleniowca piaskowian dotyczące aktualnej sytuacji w klubie. (luke)

Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE