Spółka szuka sposobu na dłużników. Czy rzeczywiście nie ma na nich bata?

Opublikowano:
Autor:

Spółka szuka sposobu na dłużników. Czy rzeczywiście nie ma na nich bata? - Zdjęcie główne
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Kultura

Stanowcze środki, włącznie z pójściem do sądu rozważali uczestnicy zebrania Gminnej Spółki Wodnej w Krobi. Wszystko w związku z długami, jakie względem instytucji ma część właścicieli gruntów. Choć zaległości płatnicze do czerwca tego roku były niższe o około 9 tysięcy złotych w stosunku do tego samego okresu w roku ubiegłym, to nadal uchylanie się od płacenia stanowi duży problem.

- Ja myślę, że te osoby nie płacą nie dlatego, że nie mają takiej świadomości. Mają ją. Tylko doskonale wiedzą o tym, że nie mamy żadnych narzędzi, żeby ich do tego przymusić - tłumaczyła Katarzyna Szablewska, sekretarz gminy Krobia i radca prawny, poproszona na spotkanie, aby przedstawić możliwości prawne ściągnięcia długów.

Kto miał pole i kto miał rów, ten do spółki należał

Jak mówiła, w czasie dyskusji w Restauracji „Pireus” w Pudliszkach, obecny problem ze ściągalnością pojawił się po wprowadzeniu ustawy o prawie wodnym w 2001 roku. Nowe przepisy, obowiązujące do dziś, dają dużą swobodę w zakresie przynależności do spółek wodnych. W skrócie - nie każdy „z automatu” do nich należy, tylko te osoby, które podpisały stosowną deklarację.

- I tutaj pojawia się podstawowy problem ponieważ, żeby dzisiaj wystąpić do sądu z pozwem przeciwko tym osobom, które nie płacą (...), to ja przede wszystkim muszę mieć uchwałę o przynależności (...) do tej konkretnej spółki - tłumaczyła Katarzyna Szablewska. - Jak ja wystąpię dzisiaj do sądu, to pierwsze, o co mnie sąd zapyta to: „a gdzie są dokumenty?” - dodała. A często dokumentacje, które posiadają GSW są niekompletne. Radca przedstawiła wyroki sądów, które w przypadku takich braków były niekorzystne dla spółek wodnych, a przyznawały rację tym, którzy nie płacą. Wytłumaczyła, że najprostszym, ale także zapewne wzbudzającym największe kontrowersje rozwiązaniem byłoby odnowienie deklaracji i uchwały o utworzeniu spółek wodnych.

Niektórzy z przewodniczących spółek widzieli w tym dobre rozwiązanie, ale większość nie wróżyła sukcesu, jeżeli Gminna Spółka Wodna zdecyduje się na taki krok. - Deklaracji nikt (...) nie podpisze. To jest nierealne. Jedna trzecia podpisze a co dalej? Bez sensu - odezwał się ktoś z sali. - Jeżeli rolnik nie będzie prawnie przymuszony, to on deklaracji nie wypełni - wtórował inna osoba.

Można człowiekowi narobić dużych problemów

Drugie z zaproponowanych wyjść to oczekiwanie na zmiany w prawie wodnym. Zebrani liczyli, że być może sam ustawodawca rozwiąże kwestię członkostwa właścicieli ziemskich w spółkach wodnych. 

- Przynależność do spółki wodnej jest dobrowolna. To jest obligo i tutaj się nic nie zmieni - rozwiał nadzieję zebranych, także obecny na spotkaniu naczelnik wydziału ochrony środowiska, rolnictwa i leśnictwa w starostwie powiatowym w Gostyniu Andrzej Szumski. Odniósł się on także do prowadzonej dyskusji o zaległościach w płaceniu składek mówiąc, że były już różne pomysły na pozbycie się tego problemu. Od zastąpienia składki podatkiem, który miałby płacić każdy właściciel, poprzez postępowanie windykacyjne, a nawet, jego zdaniem, bardzo niebezpieczną koncepcję wpisywania dłużników do rejestru długów. 

- Banki obserwują takie sytuacje. (...) Wpisanie do rejestru długów (...) jest bardzo prostą operacją, ale dużo trudniejsze jest później jego „wyczyszczenie”. A konsekwencje mogą być bardzo przykre. Można temu człowiekowi narobić dużych problemów - mówił naczelnik. 

Do końca czerwca 2017 roku zaległości z tytułu niezapłaconych składek członkowskich względem Gminnej Spółki Wodnej w Krobi wynosiły 26 050 zł. Ten sam okres w roku ubiegłym zamknął się kwotą 35 000 zł.

Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE