Buen camino, czyli po hiszpańsku "dobrej drogi" - ciężko zliczyć, ile razy Lidia Matuszewska, leszczyńska dziennikarka wypowiadała te słowa i je słyszała podczas swojej pieszej wędrówki do miejsca spoczynku św. Jakuba - Santiago de Compostela.
Ponad 600-kilometrowa wędrówka ścieżkami prowadzącymi przez pola, lasy, raczej z dala od cywilizacji dała jej nową perspektywę, pozwoliła „poukładać sobie pewne rzeczy w głowie”, zmienić nastawienie.
– Chcę o tym opowiedzieć, zachęcić. Nawet, jeśli nie przejdziecie tyle kilometrów, ile ja przeszłam z Francji przez całą Hiszpanię, możecie to zrobić tutaj, u siebie, wyjść ze swojego domu i wejść na szlak świętego Jakuba – mówiła niedawno do osób zgromadzonych w kinie „Szarotka” w Krobi bohaterka podróży.
Co prawda swoją wyprawę odbyła już prawie 2 lata temu, ale pamięć o tych wydarzeniach jest w niej nadal żywa. I chyba zawsze żywą pozostanie.
Jej życiowa przygoda rozpoczęła się 4 czerwca 2017 roku na leszczyńskim deptaku. Stamtąd udała się do Warszawy, samolotem do Londynu, a później do Francji. Dróg św. Jakuba w całej Europie mnóstwo. Mają różne długości, są różnie przygotowane dla pielgrzymów. Najstarszą i najbardziej popularną jest tzw. droga francuska, która jest taka tylko z nazwy, bo w ojczyźnie Juliusza Verne’a jest się tylko przez jeden dzień. Właśnie ją obrała dziennikarka.
W miejscowości Saint Jean Pied de Port poszła do biura pielgrzymkowego, gdzie otrzymała paszport pielgrzyma otwierający drzwi do miejsc noclegowych, schronisk na trasie (alberg). Do dokumentu podróży zbiera się pieczątki z zakątków, które się odwiedziło. Lidii Matuszewskiej zadano jeszcze pytanie, dlaczego idzie do Santiago: czy w celach religijnych, duchowych czy na przykład poznawczych? I mogła rozpocząć swoją wyprawę. Pierwszego dnia przeszła przez Pireneje.
Więcej czytaj w aktualnym wydaniu "Życia Gostynia".
Przeczytaj także: w ich biżuterii gustują gwiazdy