Było inaczej, bo akustycznie. Było inaczej, gdyż widownia i fani siedzieli na krzesłach. Za to sala widowiskowa zapełniona była po same drzwi. No i klimat na koncercie kapeli Sztywny Pal Azji był sentymentalny. Średnia wieku publiczności? Lepiej nie liczyć. Ale zabawa przednia, nie mówiąc o wspomnieniach.
Występ kapeli Sztywny Pal Azji był II częścią świętowania rocznicy wybuchu zwycięskiego Powstania Wielkopolskiego w Gostyniu, 27 grudnia.
Zespół, który graniem na trójmiejskich deptakach przetarł sobie drogę na największe kontrkulturowe polskie festiwale i przeszedł do historii polskiego rocka, kilkakrotnie już gościł w naszym mieście. - Ale zawsze nas wzruszają, zawsze przy wielu piosenkach pojawiają się przysłowiowe „ciary”. I serwują w treści swoich piosenek to, co jest bardzo istotne, kiedy mówimy o niepodległości, o naszym formowaniu Polski - mówił Tomasz Barton, dyrektor GOK Hutnik, witając publiczność na koncercie.
Koncertem kapeli Sztywny Pal Azji GOK Hutnik zakończył pracę w 2019 r. Podczas wczorajszgo muzycznego wydarzenia dyrektor gostyńskiego ośrodka kultury podziękował wszystkim obecnym oraz tym, którzy korzystali z wydarzeń i ofert ośrodka kultury za mijający rok. Jak stwierdził - dla ekipy GOK Hutnik był on bardzo pracowity. - Ale myślę, że dla nas, dla państwa bardzo przyjemny w Hutniku. Chciałbym, żeby ten przyszły rok był co najmniej tak samo owocny - przyznał Tomasz Barton. I przekazał publiczności od załogi Hutnika życzenia szczęśliwego nowego roku.
Zanim kapela na dobre zaczęła grać, wokalista zespołu Sztywny Pal Azji Leszek Nowak stwierdził, że koncert akustyczny ma specyficzny charakter.
- Ale myślę, że daje emocje które są, które się wyzwalają w trakcie i liczę, że również i dzisiaj się wyzwolą - zwrócił się do widowni.
- Wiem, że wykupiliście miejsca siedzące, ale mamy nadzieje, że kiedy ktoś będzie chciał wstać, nikt go nie usunie - dodał.
I zaczęło się granie, popłynęła muzyka. Musiały być takie hity, jak „Nie gniewaj się na mnie Polsko”. I inne utwory. - Niestraszne nam wichry i burze, niegroźne nam deszcze ulewne (...). Jesteśmy nieprzemakalni, jesteśmy noooormalni - śpiewała kapela na życzenie publiki, która już w połowie koncertu zaczęła domagać się wykonania utworu. Nie mogło zabraknąć jarocińskiej nuty i hitu „Nie wolno wznosić się za wysoko”, z refrenem płynącym ze strony widowni.
A oceny po wydarzeniu? Super koncert, mega koncert, fajny koncert. - Na ich płytach, przegrywanych na kasety magnetofonowe się wychowałem - zwierzył się jeden z fanów.