Topola - podcięta i wciąż stoi...

Jeden z mieszkańców Podrzecza jest rozczarowany, bo w piątek miała w wiosce zostać usunięta topola. W tym rano zjechała celu ekipa z gminy i Powiatowego Zarządu Dróg. Postali, pooglądali teren i się rozjechali. Dlaczego? - Ja śpię, jak na szpilkach. Bo teraz nie ma siły, aby ta topola się nie przewróciła. To nie jest tak, że można połowę korzeni obciąć i tak wysokie drzewo będzie wciąż stało - mówi wystraszony Ryszard Stróżyński o topoli włoskiej, najwyższym drzewie w Podrzeczu, które rośnie w sąsiedztwie jego posesji. Przed dwoma tygodniami w wiosce położony został kolektor sanitarny, wymieniano też rury od wody. Przy tych pracach robotnicy odcięli połowę korzeni od drzewa, na głębokości mniej więcej 3 metrów. Sekretarz gminy Wiesław Glapka też jest przekonany, że drzewo jest już bardzo stare (było sadzone w latach 50. lub 60. XX w.) i powinno być już wycięte, aby - przy dzisiejszych załamaniach pogody i częstych wichurach - nie zagrażało mieszkańcom wioski i ruchowi na drodze. Przyznał, że system korzeniowy drzewa został uszkodzony. Dlaczego w piątek topoli nie wycięto? Okazało się, że ekipa, która chciała obcinać topolę po kawałku od góry, przyjechała z za krótkim wysięgnikiem. - Wykonawca zadania z powiatowego zarządu dróg chyba się przecenił. Jestem trochę zły na to, bo mógł dokładniej ocenić sytuację, a tylko zamieszania narobił. Spełzło to wszystko na niczym - wyjaśnił sekretarz Piasków. Wszystko wskazuje na to, że drzewo trzeba będzie całe przewrócić, a wtedy linki energetyczne, biegnące za drzewem będą musiały być rozłączone. Mieszkańcy Podrzecza w takim przypadku nie będą mieli prądu przez pół dnia. Czy zdrowo wyglądające drzewo w ogóle będzie usuwane? Więcej w bieżącym numerze "Życia Gostynia" (AgFa)