W sobotnie popołudnie na boisko przy ul. Dworcowej zawitały ligowe emocje. To jednak nie był udany powrót. Zgromadzeni kibice przeżyli prawdziwą huśtawkę nastrojów. Przez ponad godzinę gry wszystko szło zgodnie z planem. Później było tylko gorzej. Nieważne przy tym, że piaskowianie przez większość meczu byli zespołem zdecydowanie lepszym od Płomyka, bo jak mówi stare porzekadło „w piłce, tak jak na rybach, liczy się to, co jest w sieci”. Po godzinie gry Korona prowadziła 2:0 i stwarzała kolejne sytuacje bramkowe. Jednak przejezdni nie dali za wygraną i podnieśli się z kolan. Katastrofalne błędy w obronie doprowadziły do tego, że piaskowianie nie zdobyli choćby punktu. W sobotę kibice z dużą ciekawością przyglądali się zwłaszcza poczynaniom 23-letniego Macieja Szymańskiego, który zadebiutował w barwach Korony. Były piłkarz leszczyńskiej Polonii awaryjnie zastąpił na lewej stronie obrony kontuzjowanego Damiana Naskręta i trzeba przyznać, że zaprezentował się z dobrej strony. To jednak piłkarze z Koźminca pokazali prawdziwego ducha walki i jak na sportowców przystało walczyli do końcowego gwizdka, co przyniosło zamierzony efekt. Dla Korony ten mecz powinien być poważną przestrogą. Piłkarze Krzysztofa Michalskiego muszą też popracować nad skutecznością. Kolejnych okazji bramkowych nie brakowało. Fabich, Świątkowski byli na dobrych pozycjach, a gole nie padły. Piaskowianie muszą popracować nad tym elementem gry, bo takie marnotrawstwo zemści się jeszcze nie raz. (luke)
Korona Piaski - BS Raf-Pak Płomyk Koźminiec 2:3 (1:0)
1:0 Majchrzak (22’)
2:0 Michalski (47’)
2:1 Kosiński (68’)
2:2 Kaczmarek (72’)
2:3 Stefaniak (90’)
Korona Piaski: Molka – Szymański, Czajka, Michalski, Gendera, Norkiewicz (46’ Danielczyk), Przewoźny, Urbański (73’ Mackowiak), Świątkowski, Fabich, Majchrzak (88’ Rolnik)
