Zawsze mam siekierę przy sobie

Opublikowano:
Autor:

Zawsze mam siekierę przy sobie - Zdjęcie główne
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Wiadomości

Artykuł opublikowany w numerze 51/2015 Zycia Gostynia

 

Kargul z Pawlakiem pokłócili się o ziemię. Kargul zaorał ją o 3 palce za daleko w stronę Pawlaków. Doprowadziło to do rozlewu krwi i nienawiści między rodzinami, która trwała wiele lat. Historia stara, jak świat i ciągle aktualna. W Strzelcach Wielkich, gmina Piaski, od 30 lat nie rozmawia ze sobą dwóch najbliższych sąsiadów. Wreszcie sprawa trafiła do gazet. Wszystko zaczęło się w lipcu. Z interwencją do naszego tygodnika zgłosił się mieszkaniec Strzelec. Donosił, że w lesie położonym przy drodze powiatowej, ktoś sobie zrobił wysypisko i od kilku lat wywozi gruz ze śmieciami. - Wygląda, jakby chciał wyjazd zrobić na drogę. Dlaczego powiat nie reaguje na taką samowolę? – pytał. Wówczas sprawę wyjaśniliśmy. Okazało się, że przyzwolenia na drogę w tym miejscu nie będzie. Sprawę wyjaśniali również urzędnicy gminni. - Trudno nam w tej chwili ingerować. Jest to pokruszony gruz, składowany na prywatnej posesji. Każdy właściwie może stertę taką na swoim terenie ułożyć – przyznał wójt Wiesław Glapka.

Ja z nim nie rozmawiam

Po kilku miesiącach zgłosił się do naszej redakcji właściciel lasu. Stwierdził, że wie, iż donosicielem na niego był sąsiad, z którym żyje w niezgodzie od lat. Okazało się, że zwaśnieni są nie tylko sąsiadami przy posesjach, gdzie mają domy, ale również łączy ich granica między lasem jednego i polami drugiego. - Ma działkę powyżej mojego lasu. Na chama wyoruje kamienie graniczne. Prawo jest takie, że teraz muszę wyłożyć swoje pieniądze, żeby nająć miernika, który kamienie wstawi. Jemu nie grozi żadna kara, czyli to jest bezprawie. Ja z nim nie rozmawiam, bo to jest zwykły prymitywny złodziej. Mieszkamy koło siebie, od niego tak cuchnie, że się pomału nie da żyć – mówił mieszkaniec Strzelec. Jak wyjaśniał, był w geodezji. Tam uzyskał informację, że granicę można odtworzyć, ale to koszt około tysiąca złotych. - Zgłaszałem na policję, nie chcą podjąć działań – mówił. To nie koniec problemów mężczyzny. Jak twierdził, sąsiad uniemożliwił mu jedyny dojazd do lasu. Dlatego chciał zrobić wyjazd na drogę powiatową. – Wiosną postawił sobie tablicę, że teren prywatny i nie ma przejazdu. Jakim prawem gmina sprzedała drogę wraz z dojazdem do działek, jeszcze za poprzedniego wójta Normana? Dostałem z zarządu dróg papier, że gmina powinna od niego drogę odkupić, skoro mu sprzedała i wyznaczyć drogę. Zobaczymy, czy wyjazdu nie będzie na powiatową, jak tamtą drogę mi zabiorą. Muszę gdzieś jeździć – stwierdził.

Nie ma o czym rozmawiać

Mieszkaniec Strzelec zaprosił nas, abyśmy obejrzeli dokładnie, jak sąsiad niszczy jego granice. - Chciałem pokazać, jaki on jest „uczciwy”. On się tylko mści w prymitywny sposób, bo chciał mi postawić oborę na 300 krów przy mojej granicy i się nie zgodziłem. Sprawa poszła do sądu, gdzie wygrałem i nie może jej postawić – tłumaczył. Pokazywał miejsca, w których jego zdaniem, sąsiad woruje się w jego ziemię i niszczy kamienie graniczne. – To jest człowiek, który ma ponad 100 hektarów. Uważa, że świat należy do niego. Wkopałem tutaj słup, ani kamieni ani słupka. Kto mi pieniądze zwróci za wynajęcie miernika? Ja mam po sądach chodzić? Niech pani zobaczy, tu powinien być gdzieś kamień. Nie ma prostej granicy, tylko jest skręcone – tłumaczył. Pytaliśmy, czy nie mogą się porozumieć? – Nie, nie ma o czym z nim rozmawiać. Woruje mi się pod te drzewa i woruje. Niszczy korzenie. Może pani iść do niego i zapytać, dlaczego tak robi. Ja z nim nie będę rozmawiał, bo mnie to nie interesuje, ale dojazd muszę mieć. Niech wójt robi, co chce – stwierdził.

Zaczął się mścić

Mężczyzna twierdził, że nikt nie wie, że gmina sprzedała drogę dojazdową do gruntów rolnych (korzysta z niej kilkunastu rolników) razem z polem jego sąsiadowi. - Tylko jak wiedział, że wygrałem w sądzie o tę oborę, to zaczął się mścić – mówił. Pytamy, skąd wie, że z drogi korzystać nie może, skoro z sąsiadem nie rozmawia. – Wisi tablica na drzewie. Nie wiem, co będzie, jak wjadę. Jak wjeżdżam koniem po drzewo, to zawsze mam siekierę przy sobie. Nie wiem, czy nie dojdzie do jakiegoś starcia. Ja sobie nie pozwolę, żeby mnie jakiś gnój obijał. Może dojść do tragedii – przyznał. Z obawą pytamy, czy doszło już wcześniej do rękoczynów. – Nie, bo on może wie, że by to się źle skończyło i nie podskakuje. Ale jak będzie, nie wiem. Ja nikomu w drogę nie wchodzę i tylko tyle chcę, żeby mnie ktoś na drodze nie stawał – stwierdził.

Czemu mam udostępniać teren?

Drugi sąsiad nie kryje również, że konflikt istnieje. Twierdzi, że dojazdu, o który ma pretensje jego kum, nigdy nie było. - To jest normalne pole. Ten las, co teraz ma, dostał od gminy. Dobrze wiedział, jak jest. Ma trzy inne dojazdy przez pola do jego lasu i może spokojnie z nich korzystać. A to jest moja droga, to tak, jakbym po pani działce jeździł – informował. Stwierdził także, że to nieprawda, iż woruje się w grunty sąsiada. - Żadne kamienie graniczne nie są wyorane. Jemu się zdaje, że jestem coraz bliżej, bo las rośnie. Jak sobie posadził drzewa 40 cm od granicy, a one rosną, korony robią się coraz większe, to on sobie myśli, że mu się podoruję, a tak nie jest – tłumaczył. Na pytanie, czy konieczne będzie spotkanie w sądzie, mieszkaniec Strzelec odpowiada, że nie ma tam po co iść. - Nie trafi ta sprawa do sądu, bo on nie ma po co się tam zgłosić, bo z czym? A jak pójdzie, to się wyśmieją z niego – mówi. Czy sąsiedzi są w stanie się dogadać? – Z jakiej okazji? Czemu ja miałbym jemu udostępnić mój teren, do jego jeżdżenia, skoro ma trzy inne wjazdy. Po drugie, on mi strasznie mocno szkodzi niestety. Chciałem postawić sobie budynek inwentarski, zgodnie z przepisami i nie mogę, bo on protesty robi. Pani by takiemu człowiekowi poszła na rękę? – pyta retorycznie mężczyzna. Okazuje się, że historia tej kłótni sąsiedzkiej jest znana nie tylko w Strzelcach, ale w gminie. Ludzie jednak nie bardzo chcą się wypowiadać, machają tylko rękami i twierdzą, że szans na rozwiązanie problemu nie ma, bo nie widać dobrej woli, ani z jednej, ani z drugiej strony. Co do drogi wiadomo, że rolnik pozwala wszystkim innym właścicielom pól z niej korzystać, tylko nie temu jednemu. – Pani, to już jest taka nienawiść między nimi, że nie są w stanie tego załatwić – stwierdzają ludzie.

Pozostanie sąd

O to, czy faktycznie gmina sprzedała pole z drogą mieszkańcowi Piasków, pytamy wójta Wiesława Glapkę. – Ustaliłem, że ta droga gruntowa, która jest dojazdem do lasu, stanowi dojazd do działek jeszcze kilku, czy nawet kilkunastu rolników ze Strzelec Wielkich. To droga wewnętrzna, stanowiąca dojazd do gruntów rolnych. Jako pas terenu widnieje na mapach, ale nie została nigdy wydzielona geodezyjnie i nigdy nie była i nie jest odrębną działką. Wchodzi w skład nieruchomości rolnej, oznaczonej jednym numerem. Generalnie jest to grunt orny, który jest własnością osoby fizycznej – wyjaśniał włodarz. Ziemia została nabyta od Skarbu Państwa w latach 90. Były to grunty popegeerowskie. – To, że ten pan mówi, że gmina sprzedała grunty razem z drogą, mija się z prawdą. Gmina nie była nigdy stroną w tej transakcji. Po prostu ten rolnik zakupił ziemię od Agencji Rolnej Skarbu Państwa – tłumaczył Wiesław Glapka. Dodał, że na dzisiaj brak jest przepisów prawnych, które nakazałyby właścicielowi nieruchomości zachowania tej drogi. - Ten wydzielony pas gruntu, jest wyłączną własnością tego pana i decyzje w tym względzie on podejmuje, jako właściciel. W przypadku braku dostępu do drogi publicznej, istnieje jedynie droga sądowa – ustanowienie, tak zwanej drogi koniecznej – mówił wójt. Rozmawiał z właścicielem drogi. – Twierdzi, że dojazd jest, od Piasków, przez łąki i jeszcze jeden. Wybiorę się w teren i zobaczę, bo z map to za bardzo nie wynika. Natomiast w takich przypadkach, jeżeli nie ma dojazdu, to istnieje jedynie droga sądowa – podkreślał włodarz.

Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE