Będą się uczyć w szklanych bańkach

Opublikowano:
Autor:

Będą się uczyć w szklanych bańkach - Zdjęcie główne
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Kultura

Drzwi szkół podstawowych już od poniedziałku, 18 stycznia, zostaną otwarte dla uczniów edukacji wczesnoszkolnej. Taka jest decyzja rządu, która wywołała skrajne emocje wśród rodziców i dzieci. Część z nich się ucieszyła, reszta zaniepokoiła. W powiecie gostyńskim ponad 70% nauczycieli zgłosiło się do wymazów na testy na obecność koronawirusa.

Większość dyrektorów uważa, że powrót do szkół był już konieczny.

- Praca zdalna z dziećmi, edukacja, nawet przy największych staraniach nauczycieli mimo wszystko nie zdaje egzaminów. Żeby owocnie pracować online z takim małym dzieckiem, musiałaby temu równocześnie towarzyszyć duża świadomość przede wszystkim rodzica, a maluch musiałby mieć samoświadomość starszego ucznia. Dzieci muszą mieć kontakt rówieśniczy, a taka domowa izolacja bardzo źle wpływa na ich psychikę - twierdzi Bogumiła Szolc, dyrektor Szkoły Podstawowej w Pudliszkach.

Izolacja wpływa negatywnie

Dyrektorzy zgodnie zauważają - zarówno uczniowie, ich rodzice, jak i nauczyciele są zmęczeni siedzeniem w domu i życiem szkolnym, toczącym się przez szybę ekranu. Psychologowie i nauczyciele wskazują niemal „jednogłośnie”, że izolacja i brak grupy rówieśniczej najbardziej wpływa na młodsze dzieci, więc decyzja o otwarciu szkół dla tej właśnie grupy większości wydaje się słuszna.

- Zakładałem, że jeśli w nowym roku, po feriach szkoły rozpoczną pracę, to na początku wrócą do nauki stacjonarnej najmłodsi uczniowie, później powiedzmy uczniowie z klas ósmych i maturalnych, a na samym końcu pozostałe klasy. Zakładałem nawet, że to będzie koło Wielkanocy w zależności, jak sytuacja pandemiczna będzie się rozwijać - przyznaje Władysław Hałas, dyrektor Zespołu Szkolno-Przedszkolnego w Borku Wlkp. - Twierdzę, że powrót do szkoły jest już konieczny, bo zdalnym nauczaniem są zmęczeniu zarówno nauczyciele, jak i uczniowie i ich rodzice. Uczniowie tęsknią za sobą i szkołą. Czy sytuacja związana z koronawirusem jest bezpieczna, nie mi oceniać - dodaje.

Odpowiedzialni dyrektorzy

Przy obecnych działaniach rządu powrót na lekcje stacjonarne to wybór mniejszego zła. Na stronie internetowej MEiN opublikowano wytyczne sanitarne dla klas I-III szkół podstawowych przygotowane przez Ministerstwo Edukacji i Nauki, Ministerstwo Zdrowia i Główny Inspektorat Sanitarny. Nie opracowywano nowych rozwiązań i wytycznych, by jak najlepiej przygotować szkoły i uczniów na stacjonarne lekcje. Dzieci mają m.in. zachowywać dystans, dezynfekować ręce, a maseczki nosić tylko w przypadki większego zgromadzenia lub podejrzenia zakażenia.

Dodatkowo – każda placówka ma te same wytyczne - zarówno duża, miejska podstawówka, jak i malutka, gminna szkoła. Przedstawione wytyczne tworzą z nich tzw. bańki, w których mają uczyć się dzieci. Nastąpiło jeszcze większe ograniczenie kontaktów niż poprzednio. Klasy będą od siebie oddzielone, nie będą się ze sobą spotykały, nie będzie również spotkań między nauczycielami. Resort po raz kolejny zrzucił odpowiedzialność za bezpieczeństwo uczniów na dyrektorów. Rząd nie pozostawił żadnej elastyczności w zakresie decyzyjności i nie wziął pod uwagę, że każda szkoła jest inna.

W gminie Gostyń również każda szkoła ma swoją specyfikę lokalową, każda mierzy się w czasie pandemii z innymi wyzwaniami. W mniejszych, wiejskich szkołach przydział sal lekcyjnych dla najmłodszych klas nie uległ zmianie, bo nie było takiej potrzeby.

- Wyjątkiem są klasy łączone w dwóch naszych szkołach – SP Gola i SP Siemowo, tam podczas części zajęć, zgodnie z planem lekcji, uczniowie będą przebywać w jednej sali np. podczas nauki języka angielskiego czy religii. Miejskie, większe szkoły wymagały w tym zakresie trochę większej pracy, ale każdy oddział ma swoją salę, rozmieszczoną w miarę możliwości w różnych częściach budynków szkolnych - wyjaśnia Krzysztof Mazurek, zastępca naczelnika wydziału oświaty gostyńskiego magistratu.

Żeby uniemożliwić kontakt

Dyrektorzy wszystkich gminnych szkół zadbali m.in. o indywidualne harmonogramy wejść i wyjść dla najmłodszych klas, a także miejsc przebywania uczniów podczas przerw.

- Na razie każdy oddział klas edukacji wczesnoszkolnej będzie miał wydzieloną salę. Nawet staraliśmy się, żeby nie wszystkie sale były obok siebie, uczniowie będą wychodzić na przerwę w różnych częściach boiska i uczniowie będą wciąż wracać do tego samego pomieszczenia. Będziemy starać się, aby one były wietrzone jak najczęściej. Powinien o to dbać nauczyciel, opuszczający salę jako ostatni - zapewnia Waldemar Minta, dyrektor gostyńskiej „dwójki”.

Szkoła dąży do tego, aby na boisku najmłodsze klasy ze sobą się nie spotykały.

- Mamy 9 oddziałów, wyznaczyliśmy 3 strefy boiska, w których uczniowie będą spędzać czas „poziomami”, na przykład o konkretnej godzinie będzie miał przerwę dany rocznik. Żeby maksymalnie uniemożliwić kontakt, uczniowie będą wchodzili i wychodzili dwoma różnymi wejściami, żeby ich maksymalnie rozdzielić - dodaje dyrektor Minta.

Wytyczne z przymrużeniem oka?

Szkoły - po zapewnieniach dyrekcji i urzędników - spełniają wytyczne MEiN, MZ i GIS dla klas I-III. Wszystkie placówki wyposażone są w płyny do dezynfekcji i środki ochrony osobistej. - Zrobiliśmy wszystko, co mogliśmy by uczniowie i nauczyciele mogli czuć się bezpiecznie, na ile to jest możliwe w czasie pandemii - mówi Krzysztof Mazurek z gostyńskiego urzędu miejskiego.

Póki starsi uczniowie będą uczyli się zdalnie, ograniczenie kontaktów nauczycieli z innymi klasami jest możliwe. Ale „jeden nauczyciel dla jednego oddziału” - ten wymóg nie do końca są w stanie spełnić dyrektorzy. Pozostaje kwestia języków, religii i wychowania fizycznego – tych przedmiotów uczy w szkole kilkunastu nauczycieli, z których każdy ma pod sobą zazwyczaj kilka klas. Wychodzi więc na to, że te lekcje albo nadal będą zdalne, albo wytyczne traktowane będą z przymrużeniem oka.

- Musi być zmiana podczas nauki religii i j. angielskiego. Jeśli ktoś miał wydzielone inne zajęcia: plastyka, muzyka czy wychowanie fizyczne, to też najmłodsi będą mieli innego nauczyciela. To nie jest tak na 100 procent, że w klasach edukacji wczesnoszkolnej tylko jeden nauczyciel w jednej klasie będzie miał zajęcia. Wracamy do tego, co było przed ponownym zawieszeniem - w większym rygorze będziemy pilnować uczniów podczas wychodzenia na przerwy, aby ze sobą się nie kontaktowały - wyjaśnia Władysław Hałas, dyrektor „podstawówki” w Borku Wlkp.

Nie do końca zrozumiała dyrektorom wydaje się też decyzja o otwarciu szkół tylko do 31 stycznia. Dwa tygodnie eksperymentu?

- Tutaj i tak brakuje logiki. Mamy zapewnić te sterylne szkoły, jak szklane bańki, żeby uczniowie między sobą się nie kontaktowali. Ale większość z nich, albo przynajmniej połowa dojeżdża. W autokarze i tak będą mieli kontakt ze sobą uczniowie z wielu klas i nagle w szkole mają się rozejść. Czyli problemu z kontaktem podczas dowozów nie ma, ale w szkole i na boisku uczniowie mają być oddzielnie? Nie mówię, że to jest złe, ale bądźmy konsekwentni - twierdzi dyrektor boreckiej „podstawówki”.

Więcej w kolejnym wydaniu „Życie Gostynia”
 

Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE