Lilka szkoliła się pod okiem mistrza Polski

Opublikowano:
Autor:

Lilka szkoliła się pod okiem mistrza Polski - Zdjęcie główne
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Kultura

Jedenastoletnia Lilka Fechner z Gostynia konno jeździ od czwartego roku życia. Przed tygodniem wzięła udział w indywidualnych warsztatach jeździeckich w Stajni Rodziny Kiecoń, niedaleko Zielonej Góry. Szkoliła się pod okiem zawodnika śremskiego Klubu Jeździeckiego „Agro-Handel”.

 

Zamiłowanie do koni przejęła po tacie Sebastianie (zawodnik drużyny Kania Gostyń), dziadku Janku i wujku Piotrze, którzy prowadzą wspólnie stajnie. Na co dzień jeździ pod okiem taty w stajni wujka w Gostyniu (gdzie jej ulubionym koniem jest kucyk o imieniu Balbina), a swój warsztat jeździecki doskonali podczas lekcji w Daleszynie u państwa Stróżyńskich. Zawsze z chęcią i na bieżąco śledziła wydarzenia ze świata jeździeckiego. Podczas jednych z zawodów konnych, udało jej się osobiście poznać jeździecki autorytet. Swoją pomoc zaproponował jej Mściwoj Kiecoń - wielokrotny medalista Mistrzostw Polski w skokach przez przeszkody. Zaprosił ją do Wałowic, w okolice Gubina (Lubuskie) na warsztaty jeździeckie.

- Na początku Lila zachłysnęła się tą wiadomością, później dotarło do niej, że będzie tam sama. Powiedzieliśmy jej: „Lilka: to jest twoja życiowa szansa. Możesz się zdecydować, odważyć, my ci pomożemy” - mówi Sabina Fechner, mama.

Jedenastolatka zdecydowała: „jadę!”. Po przybyciu na miejsce pojawił się jednak stres.

- Dopiero, gdy zobaczyła ten świat - te stajnie, w których jest ponad 40 koni, to zdenerwowanie puściło – mówi mama dziewczynki.

Lilkę zakwaterowano obok domu państwa Kiecoń. Szybko „zachłysnęła” się jeździeckim światem. Nie zwróciła większej uwagi, że w wiosce nie ma Facebooka i dobrego zasięgu. Do rodziców dzwoniła, gdy miała przerwę od obowiązków i ćwiczeń.

- Bardzo fajnie było zobaczyć ten świat od drugiej strony. Zajęć było sporo, czyściłam, karmiłam konie, wprowadzałam do karuzeli, uczyłam się prawidłowo zakładać owijki i ochraniacze na końskie nogi, szykowałam konie do treningu, dbałam żeby miały czysto w boksach. Każdego dnia miałam dwie sesje treningowe, doskonaliłam dosiad w siodle i skakałam przez przeszkody. Największe wrażenie zrobiło na mnie możliwość uczestnictwa podczas treningu samego Mściwoja oraz przygotowanie całego ekwipunku do zawodów. Przed zawodami pod Zieloną Górą mogłam jechać koniowozem z panem Kieconiem. Przed samym startem dbałam żeby wszystko było dopięte „na ostatni guzik” - mówi Lilka.

Warsztaty z wielokrotnym medalistą Mistrzostw Polski wiele ją nauczyły. Pokazały, że jeździectwo, to nie tylko zawody i czyste przejazdy ale ciężka praca, dyscyplina i organizacja każdego dnia. Za pośrednictwem naszego portalu chce pochwalić się swoją pasją i pokazać, że marzenia można spełniać - nawet mając 11 lat.

Cały materiał dostępny w bieżącym Życiu Gostynia.

Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE