Naczelnik na emeryturze. Kiedyś praca była żmudniejsza

Opublikowano:
Autor:

Naczelnik na emeryturze. Kiedyś praca była żmudniejsza - Zdjęcie główne
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Kultura

- Ja już swoje przepracowałem i pogodziłem się, że kiedyś trzeba odejść. Teraz czas na młodych, za których mocno trzymam kciuki - przyznaje Kazimierz Wołodźko. Przez wiele lat był naczelnikiem UP Gostyń Poznański 1. Po 44 latach pracy przeszedł na emeryturę. Ma już nowe plany na przyszłość.

Jak wszystko się zaczęło? Kazimierz Wołodźko został zatrudniony w Poczcie Polskiej 2 września 1976 r. Naczelnikiem był ponad 30 lat.

- Pomimo że minęło już dużo czasu, to dokładnie pamiętam pierwszy dzień - zapewnia emerytowany naczelnik. 2 września o godzinie 7.00 zgłosił się do ówczesnego szefa Jerzego Grześkowiaka. Godzinę po rozmowie kwalifikacyjnej pan Kazimierz był już w siedzibie Rejonowego Urzędu Poczty w Lesznie, a o 14.00 oficjalnie został pracownikiem Poczty Polskiej.

- Jednego dnia załatwiłem wszystko, co było potrzebne. W dzisiejszych czasach nie byłoby to możliwe, ponieważ kiedyś było inne podejście - mówi.

Kazimierz Wołodźko w ciągu swojej pracy zajmował prawie wszystkie stanowiska. Był asystentem, konwojentem, kierowcą, listonoszem. Do dziś wspomina, że praca listonosza jest bardzo specyficzna. W pocztowym urzędzie spędzał zazwyczaj tylko 30 minut dziennie, by ułożyć przesyłki, a przez resztę dnia pracował samodzielnie. „Listowemu” pracę utrudniały przede wszystkim niepełne adresy czy pomyłki, przez co nie mógł sprawnie dostarczać korespondencji.

Czasy się zmieniają Emerytowany naczelnik nie ukrywa, że tak jak zmieniają się czasy, również zmieniła się poczta. W latach 70. listonosze doręczali przesyłki rowerami, motorowerami czy pieszo. Obecnie wykorzystuje się najczęściej samochody. Tylko w miastach wydzielone są strefy piesze i rowerowe. Na początku pracy Kazimierza Wołodźki dominowały: długopis, kalka i papier. Teraz wszystko odbywa się za pomocą komputerów, skanerów i systemów informatycznych. - Wtedy praca była żmudniejsza - wspomina.

Twierdzi też, i trudno się nie zgodzić, że czasy się zmieniły, ponieważ ludzie kiedyś częściej korzystali z usług poczty. Wysyłali więcej listów, kartek świątecznych. Teraz większość ma smartphony i przekazywanie wiadomości odbywa się za pomocą SMS- ów lub maili.

Były naczelnik zwierza się, że po tylu przepracowanych latach bardzo trudno było mu rozstać się z pocztą, która stanowiła dla niego drugi dom. Nie ukrywa, że na bieżąco będzie śledził jej działania i odwiedzał co jakiś czas koleżanki i kolegów.

Emerytowany naczelnik sam zrezygnował z funkcji. Jak przyznaje - lepiej odejść w dobrej formie. - Naprawdę będę miał co robić, a życie ucieka, więc trzeba je jak najlepiej wykorzystać - mówi. Jak? Zajmie się pszczołami, działką oraz nadrobi zaległości w układaniu swojej kolekcji znaczków i kartek pocztowych, a do tego wszystkiego dochodzi także opieka nad wnukami. Filatelista planuje też niedługo założyć własny sad.

Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE