Ogień wychodził już ponad dach. Sąsiedzi ruszyli na pomoc zwierzętom

Opublikowano:
Autor:

Ogień wychodził już ponad dach. Sąsiedzi ruszyli na pomoc zwierzętom - Zdjęcie główne
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Wiadomości

Niewiele pozostało po nocnym pożarze z budynku, który pełnił po części rolę stodoły i obory, w gospodarstwie rolnym w Goli (gm. Gostyń).  Spaliło się też kilka sztuk bydła.  Na szczęście, większość - dzięki sąsiadom - udało się wyprowadzić. Wciąż trwa dogaszanie i sprzątanie pogorzeliska.

Dziś w nocy na nogi postawione zostały wszystkie „zmotoryzowane” jednostki ochotniczych straży pożarnych z gminy Gostyń, a także jednostki ratowniczo-gaśnicze Komendy Powiatowej Państwowej Straży Pożarnej w Gostyniu. Na pomoc wezwano także OSP Piaski. Mieszkańcy Goli alarmowali o pożarze stodoły w gospodarstwie rolnym, który miał być w dość zaawansowanym stadium. Płomienie wychodziły już ponad dach budynku.

- Usłyszałam trzaski. Początkowo myślałam, że fajerwerki, ale z drugiej strony - o tej porze? Później pomyślałam, że grad pada. Spojrzałam przez okno. Zauważyłam, że kobieta, mieszkająca niedaleko biegnie drogą,  spojrzała w podwórze gospodarstwa obok i zawróciła do domu. Panika, obudziłam męża wołając, że coś złego się dzieje. Mąż wyjrzał na dwór i zauważył, że w gospodarstwie obok wybuchł pożar. Chwyciliśmy za telefony i zadzwoniliśmy po straż - opowiadała jedna z mieszkanek Goli.

Przyznała, że sami z mężem zaniepokoili się, kiedy zobaczyli w budynku gospodarskim obok płomienie wystające ponad dach. Byli przygotowali na najgorsze - uprzedzili też dzieci. Pożar zawsze mógł się rozprzestrzenić. - W tym oczekiwaniu na strażaków, nam się wydawało, że tak długo nie przyjeżdżają - wytłumaczyła kobieta.

Bardzo podobnie w tym, że w wiosce jest pożar zorientowali się ludzie, mieszkający z drugiej strony gospodarstwa. - To było takie nietypowe  „strzelanie”. Zastanawialiśmy się, co się dzieje? Odgłos był coraz głośniejszy. A to eternit drewniane belki tak strzelały od ognia - mówiła inna mieszkanka z Goli. - Początkowo myśleliśmy, że pali się ta stodoła, która znajduje się z tyłu. A ogień zajął budynek w podwórzu, w którym bydło mieli.

Mężczyzna, który mieszka kilka domów dalej, o pożarze dowiedział się od matki. Kiedy przybiegł, na podwórzu nikogo nie było. Dość duży ogień już wychodził ponad dach. - Sąsiadka obok zauważyła ogień, kiedy jeszcze dach cały nie był zajęty, zadzwoniła po straż. Później moja żona zadzwoniła - opowiadał. Zaniepokojeni mieszkańcy próbowali dobić się do właścicieli gospodarstwa, gdzie szalał pożar. Nie mogli dostać się do domu, ponieważ rodzina spała, drzwi wejściowe były zamknięte. Sąsiedzi byli świadomi, że w płonącym budynku, oprócz siana i słomy, jest też bydło.  Ruszyli na pomoc zwierzętom. Psa, trzymanego w kojcu puszczono luzem.

- Do tego budynku, gdzie większość bydła była hodowana, nie można już było wejść. Z prawej strony udało nam się wszystkie zwierzęta wypuścić, bo tutaj jest jakby dodatkowy strop. A z drugiej strony już tak duży był ogień, że strach było wchodzić - opowiadał na miejscu zdarzenia sąsiad.

Według relacji mieszkańców, zaangażowanych w pomoc, udało się uratować mniej więcej 20 krów.

- Otworzyliśmy bramę od obory, wypuściliśmy je, żeby się nie spaliły. Z tyłu gospodarz ma stodołę, wspólnymi siłami zagoniliśmy je do niej, tam teraz przebywają - dodał mężczyzna z Goli.

W międzyczasie na miejsce pożaru dojechali strażacy. Z domu, znajdującego się w pobliżu płonącej stodoły, ewakuowano przede wszystkim dzieci. Zajęli się nimi mieszkańcy sąsiedzi. Właścicielka gospodarstwa zemdlała, źle poczuł się również jej maż. Pierwszej pomocy udzielali im strażacy, ale na miejsce wezwano również ekipę ratowników medycznych.

Strażacy gasili pożar, podając prądy wody. Jeśli zgromadzona w stodole słoma nie spłonęła, to została zalana. Konieczne było też sprowadzenie wozu z wysięgnikiem. To pozwoliło na rozebranie - przy użyciu piły - uszkodzonej przez ogień konstrukcji dachu. Na miejscu wciąż pracują służby. Trwa dogaszanie pożaru, po godz. 2.00 rozpoczęto też sprzątanie pogorzeliska. Strażakom pomagają w tym okoliczni rolnicy, którzy zajęli się wywożeniem spalonej słomy. Trudno jeszcze mówić o wysokości strat.

Wśród osób, ktore przyglądały się akcji gaszenia pożaru pojawiły się plotki, że ogień w stodole mógł pojawić się w wyniku podpalenia. W rodzinie często wybuchają awantury. - Tutaj jest pozew o znęcanie się psychiczne. Interwencje policji były tu bardzo często, nawet tego dnia przed pożarem - mówił jeden z sąsiadów. Służby, pracujące na mejscu zdarzenia plotek o podpaleniu nie potwierdzają. Sprawą zajmie się policja.

Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE