Oszustwo czy naiwność? Nie dajmy się nabić w „odkurzacz”

Opublikowano:
Autor:

Oszustwo czy naiwność? Nie dajmy się nabić w „odkurzacz” - Zdjęcie główne
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Kultura

- Moja mama też miała problem z tą firmą. Przedstawiciele chodzili nie tylko po Ziemi Gostyńskiej, ale też na terenie powiatu krotoszyńskiego. Wchodzą do mieszkań na chama, nie czekają, czy im ktoś drzwi otworzy. Wpychają się na siłę twierdząc, że tylko pokażą sprzęt, a później wciskają go przez kłamstwo, obiecują „złote góry”. Nabierają się na to głównie ludzie starsi. Trzeba uważać - ostrzega mieszkanka gminy Pępowo.

O zakupach, jakie zrobiła jej mama dowiedziała się znienacka, podczas jednej z wizyt w domu rodzinnym. Wtedy została poinformowana, że mama kupiła sprzęt AGD. Po podliczeniu wydanych środków okazało się, że znacznie przepłaciła za zakup.

- Kiedy sprawdziłam opinie o firmie w Internecie, okazały się negatywne. Za niedużą kwotę można kupić sprzęt do kuchni czy domu w sklepach, marketach AGD, a firma wyciąga 30 razy większą kwotę od ludzi, głównie starszych. Tłumaczyłam, że w jakimkolwiek markecie można kupić odkurzacz za kwotę o wiele niższa, z gwarancją, w marketach RTV-AGD jest już sprzęt znanych markowych firm. A mama wpakowała się w najgorszą firmę - opowiada kobieta.

Rodzina skorzystała z pomocy rzecznika praw konsumenta, w ciągu 14 dni udało się odstąpić od umowy, ale firma odkurzacza nie chciała odebrać. - Wszystko przebiegało tak, jak opisaliście. Kiedy to czytałam, aż mi ciarki przeszły - przyznaje się kobieta z gminy Pępowo.

Wcześniej zainteresowaliśmy się przypadkiem rodziny z gm. Krobia. Z wizytą u starszego małżeństwa zawitali przedstawiciele handlowi z firmy S. produkującej „urządzenia szerokiej gamy elektroniki użytkowej”.

Ich córka Honorata ostrzega innych potencjalnych klientów, aby nie dali się nabrać na „zabiegi” firmy, która tworzy i rozprowadza w domach „wysokiej jakości sprzęt AGD z wytrzymałych i trwałych materiałów” (jak można wyczytać na stronie internetowej). Firma jest też znana powiatowemu rzecznikowi praw konsumenta.

- Początkowo wystawiono rachunek na ponad 10 tysięcy złotych. Po zerwaniu umowy musimy zapłacić nie 10 tysięcy, ale 3 tysiące złotych za ten nieszczęsny odkurzacz. Rodzice go właściwie nie używali, tylko przedstawiciel firmy podczas prezentacji. Oni tak sprytnie to robią - mówi Pani Honorata.

Cały szkopuł tkwi w odkurzaczach lub innych urządzeniach, używanych podczas prezentacji w mieszkaniu. Przedstawiciele handlowi „podstępem” zdobywają również dane do kolejnych potencjalnych klientów, kusząc pieniędzmi.

Przedstawiciele firmy zawitali do mieszkańców jednej z wiosek gminy Krobia 5 maja. Mimo zagrożenia związanego z pandemią koronawirusa, starsze małżeństwo sprzedawców ugościło kawą, a ci rozpoczęli „wywód” na temat sprzętu AGD, jaki rozprowadzają. Reklamowali garnki roboty kuchenne, odkurzacze, maszynkę do golenia. Urządzenia były omawiane na podstawie zdjęć na kartonach, tylko odkurzacz miał zostać użyty podczas prezentacji. Zaznaczali, że za sprzęt można płacić w dogodnych ratach.

- Mój ojciec otrzymał dodatkowo 1000 zł za to, że ich przyjął, że się zgodził na raty. Dostał też listę do uzupełnienia. Jeśli wpisałby 10 osób z danymi adresowymi czy telefonami, otrzymałby kolejne 1000 zł - tłumaczy pani Honorata, córka oszukanych seniorów.

Jej rodzice zdecydowali się na zakup na raty urządzeń kuchennych, garnków i odkurzacza, podpisali umowę. W sumie przedstawiciele firmy zostawili u nich w domu sprzęt o wartości 7.500 zł, z prowizją dla banku wyszło to ponad 10.000 zł.

Tajemnicza kobieta

Kiedy emocje opadły, seniorzy pochwalili się zakupem swoim dzieciom. Córki złapały się za głowę. Jedno z pierwszych pytań, jakie zadały rodzicom, wiązało się z tym, dlaczego wpuścili „domokrążców” do mieszkania w czasie pandemii? - Rodzice pewnie boją się nam wszystko opowiedzieć po naszej reakcji. Ale mama przypomniała sobie, że kilka tygodni wcześniej po wiosce chodziła kobieta. Zadzwoniła do drzwi mieszkania rodziców. Kobieta była bardzo miła, ale ciekawa. Wypytywała, z jakiego sprzętu w domu korzystają, jak długo. Wypytywała też, czy wzięli ostatnio coś na kredyt. Mama udzieliła wszelkich informacji. Może nawet księdzu się tak nie spowiadała, jak tej kobiecie. Ręce mi opadły - przyznaje pani Honorata.

Córki zadziałały, zwróciły się z pomocą do powiatowego rzecznika konsumentów. Dzięki temu starsze małżeństwo z gm. Krobia zdążyło wykorzystać 14-dniowy okres, w którym można odstąpić od umowy. Producent przyjął oświadczenie o odstąpieniu od umowy, odebrał towar za wyjątkiem jednego - u seniorów pozostał odkurzacz. W piątek w ubiegłym tygodniu producent wystawił za niego rachunek w wysokości 2.999 zł. Twierdzi, że nie może zabrać odkurzacza, gdyż był używany przez seniorów podczas prezentacji.

Wyparli się wszystkiego?

- Było trochę inaczej, z tego co mówią rodzice. Wierzę im. Przedstawiciel producenta użył odkurzacza przy nich, zakończył prezentację, odjechał kilkadziesiąt metrów dalej. Wtedy zadzwonił do taty i zalecił, że gdyby ktoś z firmy dzwonił, pytając czy jakikolwiek karton był otwierany, a sprzęt używany podczas prezentacji, żeby nie mówił, że coś takiego się działo. Kiedy przedstawiciele firmy przyjechali po pozostałe urządzenia, wyparli się wszystkiego. Jesteśmy zdesperowani do tego stopnia, że - kiedy dojdzie do czegokolwiek w sądzie - mamy zamiar wnioskować o udostępnienie nagrania rozmowy - wyjaśnia pani Honorata. Przyznaje, że w całym nieszczęściu kwota 3.000 zł za odkurzacz jest zdecydowanie niższa do zapłaty niż 10.000 zł za cały zakup.

- Tylko rodzice go właściwie nie używali. Oboje są schorowani, tata choruje na nowotwór. Pieniądze są im potrzebne na leczenie. Mam nadzieję, że odzyskamy te 3.000 złotych - mówi córka seniorów z gm. Krobia.

Pomagał powiatowy rzecznik konsumentów

Elizie Nowak, powiatowemu rzecznikowi konsumentów w Gostyniu opisana sytuacja jest znana. O firmie słyszała od kilku mieszkańców z powiatu gostyńskiego. Nie były to pochlebne opinie. Zaznacza, że konsument ma obowiązek zwrócić towar, jeśli odstępuje od umowy zawartej poza lokalem przedsiębiorstwa. - A jeśli użył towaru w sposób przekraczający zakres konieczny do stwierdzenia charakteru, jak i funkcjonowania rzeczy, to ponosi odpowiedzialność za zmniejszenie wartości rzeczy. I za to musiałby zapłacić odszkodowanie - mówi Eliza Nowak. Jeśli klienci kupowaliby odkurzacz w sklepie, nie będą go tam używać, ale mogą go obejrzeć. - Tak samo powinniśmy się zachowywać w przypadku zakupów rzeczy poza przedsiębiorstwem, poza lokalem. Nie odkurzamy, możemy go obejrzeć, sprawdzić jego cechy, funkcjonalność, czy nam pasuje do ręki - dodaje powiatowy rzecznik konsumentów w Gostyniu..

Klienci z gm. Krobia w ciągu 14 dni odstąpili od umowy. Dlaczego producent nie odebrał od niego całego towaru? Takie postępowanie sprzedawcy budzi zastrzeżenie rzecznika praw konsumentów. - Mimo odstąpienia od umowy, nie przyjął towaru. Drugorzędną rzeczą jest to, czy towar był używany przez konsumenta, czy przez przedstawiciela firmy, który go sprzedawał. To jest do ustalenia czy sprawdzenia - mówi Eliza Nowak. Odkurzacz został u konsumentów, a firma żąda całości kwoty za produkt. Kwota odszkodowania mogłaby być niższa. - Co do ustalenia jej wysokości - mogłoby to być w oparciu o porównanie wartości rzeczy nowej z wartością rzeczy obliczonej z uwzględnieniem stopnia zużycia. Może trochę zabrudzony jest filtr, może szczotki w odkurzaczu - wyjaśnia rzecznik konsumenta.

Przedstawiciele firmy, produkującej sprzęt RTV pozostają przy swoim. Wyjaśniają, że odebrali od klientów te produkty, które były nienaruszone. Jeden z nich zapewnił, że co do odkurzacza dostaliśmy „bzdurne informacje”. - Jeśli klient zakupuje produkty, to zakupuje je nowe, oryginalnie zapakowane, pełnowartościowe. Jeśli odstępuje od umowy, firma oczekuje, aby takie produkty dana osoba zwróciła - wyjaśnia przedstawiciel producenta odkurzacza. Uparcie twierdzi, że firma nie prowadzi pokazów, nie prezentuje klientom produktów, sprzętu.

- Byliśmy tam, ale to nie był pokaz. To jest zwykła, normalna sprzedaż. Ktoś zakupuje produkty nowe. One nie są wyciągane u klienta w żadnym celu - twierdzi przedstawiciel  handlowy. - Niech ta osoba przyniesie ten odkurzacz, niech pani zobaczy w jakim on jest stanie i czy on się nadaje do ponownej sprzedaży - dodaje sprzedawca.

Zapewnia, że jego firma nie złamała obowiązujących ograniczeń, związanych z koronawirusem. Nie organizowała sprzedaży bezpośredniej w okresie, kiedy był zakaz.

Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE