Pierwszy raz nie był bolesny. „Kochankowie” pokazali tył(ki)

Opublikowano:
Autor:

Pierwszy raz nie był bolesny. „Kochankowie” pokazali tył(ki) - Zdjęcie główne
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Kultura

- Było mega, zero miękkiej gry - to słowa publiczności. Atmosfera była gorąca, fani po jednym z pierwszych utworów krzyczeli „pokaż du..”, poza tym tańczyli pogo, interweniowała ochrona. Muzycy w pewnym momencie pokazali tył (ki) na scenie. Tak przebiegał wczorajszy koncert heavy metalowej kapeli Nocny Kochanek. 

Grupa zagrała w Gostyniu pierwszy raz , w wypełnionej po brzegi sali GOK Hutnik. Pewne obawy kapela w związku z tym miała.

- Słyszeliśmy czasem takie opinie, koledzy nam opowiadali, że pierwszy raz może być bolesny. W tym przypadku jest wręcz przeciwnie. Dziękujemy wam za to - powiedział wokalista Krzyś Sokołowski na powitanie, po zagraniu paru utworów.

Gostyń znalazł się na jesiennej trasie klubowych koncertów grupy Nocny Kochanek, które promują trzeci album „Randka w Ciemność”. Pierwsza część zakończyła się 35 wyprzedanymi do ostatniego biletu występami. Podobnie było, kiedy ogłoszono granie w Gostyniu - bilety wyprzedano przed terminem. - Super, że tylu ludzi chce słuchać naszej muzyki cały czas. Bo jednak gramy koncerty dosyć często i publika cały czas przychodzi. Są też fani, którzy jeżdżą z nami po całej Polsce i to jest bardzo fajne - stwierdził gitarzysta Robert Kazanowski, znany jako Kazon.

Pierwszą część trasy koncertowej, promującej płytę „Randka w ciemność” muzycy oceniają jako spokojną, udaną, ale... nudną. - U nas chyba jednak jest bardzo nudno, bo nic takiego spektakularnego się nie działo, co można by szerzyć, jako wesołą anegdotę z historii Nocnego Kochanka - powiedział dziennikarce gostynska.pl gitarzysta Arek Majstrak, odpowiedzialny również za teksty w kapeli.

Trudno mu uwierzyć. Zdrajcy Metalu - tak mówią o sobie - zapewnili w Gostyniu odjazdowy wieczór. Na koncert przyszło ponad 500 osób.

Tuż przed godz. 21.00 w sali GOK Hutnik zapadła ciemność, a fani usłyszeli utwór Iron Maiden - „The Wicker Man”. Ta piosenka jest puszczana przed każdym występem, ma podgrzewać atmosferę. To jest też znak, że publika powinna być w gotowości, bo za chwilę „zacznie się dziać na scenie”. - Dla nas  to sygnał, że trzeba się zmobilizować, być gotowym, bo publiczność czeka zmobilizowana, ale ten utwór - wspólnie wybrany ma też znaczenie sentymentalne - powiedział Arek Majstrak.

Rozgrzanej publiczności zaserwowano pierwszą piosenkę z nowej płyty „Randka w ciemno”. Podczas „gry wstępnej” wokalista Krzysztof Sokołowski przyznał też śpiewająco, że „jest dziabnięty”, dalej był „Koń na białym rycerzu”, „Wielki wojownik”, „Dziewczyna z bebabem”. „Tirowiec”. Muzycy szybko znaleźli kontakt z publicznością. Przede wszystkim za sprawą swojego specyficznego poczucia humoru, które bije od każdego z ich tekstów. I do tego świetnie dobrana muzyka. Fani ciężkiego metalu szaleli, tańczyli pogo.

- Pokaż du.., pokaż du..! - krzyczeli w pewnym momencie. Najgłoścniej  - jak zauważył wokalista - wołały dziewczyny.

Krzysiek rzucił propozycję, że jeśli 300 osób z zebranych w sali pokaże „cztery litery", to muzycy wszyscy też się zmobilizują. - Obiecujemy - zadeklarował wokalista.

Ostatecznie muzycy pokazali fanom tył(ki), kiedy robili sobie pamiątkowe zdjęcie w połowie koncertu - odwrócili się tyłem do publiczności i usiedli na scenie.

W głębi sali roztańczona publika podnosiła na rękach innych ludzi, przenosząc ich bliżej sceny. Tych, którzy wypadli poza barierki, grzecznie, ale stanowczo wyprowadzali ochroniarze. Tradycyjnie, na zakończenie koncertu, widownia usłyszała akustyczny utwór "Gdzie jesteś?" z płyty „Zdrajcy Metalu”. Zespół wtedy zszedł ze sceny, aby powitać się z fanami.

Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE