Pożar na rynku. Bardzo duże zadymienie utrudniało pracę strażaków

Opublikowano:
Autor:

Pożar na rynku. Bardzo duże zadymienie utrudniało pracę strażaków - Zdjęcie główne
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Kultura

Na około 80 tys. zł wyliczono straty, jakie ponieśli właściciele lokali w pożarze w Krobi. 14 grudnia zapaliło się wyposażenie kotłowni w jednym z budynków na krobskim rynku. Dyspozytor w Komendzie Powiatowej Policji w Gostyniu otrzymał zgłoszenie przed godz. 7.00.

Informowano o silnym zadymieniu w pomieszczeniach kotłowni oraz w sklepie drogeryjnym, który mieści się na rynku w Krobi. Na miejsce skierowano zastęp OSP w Krobi, a także 3 zastępy JRG w Gostyniu. Okazało się, że pożar wybuchł w budynku wielorodzinnym, w którym w dolnej kondygnacji mieści się sklep oraz kotłownia. Przed przyjazdem straży pożarnej lokatorzy sami opuścili mieszkania. Strażacy zabezpieczyli miejsce zdarzenia i rozpoczęli działania, zmierzające do zlokalizowania źródła ognia. Ustalono, że pożar wybuchł w kotłowni.

- Właściwie nie było ognia. Tliło się wyposażenie kotłowni i zebrane tam materiały. To powodowało duże zadymienie, zarówno w pomieszczeniach kotłowni, jak i w sąsiadującym z nią sklepie - wyjaśnia kpt. Marcin Nyczka, rzecznik prasowy KP PSP w Gostyniu.

Strażacy, pracujący w aparatach ochrony dróg oddechowych podali środek gaśniczy, aby ugasić tlące się elementy. Później oddymili i przewietrzyli pomieszczenia i sprawdzili za pomocą urządzeń pomiarowych, czy powietrze jest czyste i nie zagraża bezpieczeństwu mieszkańców. W akcji wykorzystano również kamerę termowizyjną. Kiedy mierniki pokazały, że wszystko jest w porządku, obiekty zostały przekazane właścicielom. Funkcjonariusze KPP w Gostyniu prowadzący działania, które miały wyjaśnić okoliczności zdarzenia, wykluczyli udział osób trzecich w zdarzeniu. To potwierdziło wersję straży pożarnej, która ustaliła, że przyczyną pożaru było zwarcie instalacji elektrycznej w kotłowni.

- Po zakończonej akcji zakazaliśmy użytkowanie instalacji zarówno elektrycznej jak i gazowej, do czasu sprawdzenia przez fachowców - mówi kpt. Marcin Nyczka.

Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE