Rolnicy solidarnie ustawili nowy stóg

Opublikowano:
Autor:

Rolnicy solidarnie ustawili nowy stóg - Zdjęcie główne
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Wiadomości

Artykuł opublikowany w numerze 33/2015 Życia Gostynia

- Jesteśmy wdzięczni za pomoc sąsiadom, znajomym i pozostałym gospodarzom z Goli. Takie wsparcie wiele dla nas znaczy – mówi Tomasz Jesiak, rolnik z Goli, poszkodowany w czasie pożaru, jaki wybuchł wiosce w nocy z 1 na 2 sierpnia. Spaliło się wtedy 250 balotów. Dziś gospodarz nie dziękuje za pomoc w gaszeniu ognia, ale za odbudowanie stogu. W miejscu spalonej słomy stoi teraz nowy stóg, na który składa się około 300 balotów. A dochodzenie w sprawie okoliczności pożaru, który prawdopodobnie powstał od weselnych fajerwerków, policja umorzyła.

Takiego wydarzenia - według mieszkańców - nie było w Goli od wielu lat. Podczas wesela 1 sierpnia zorganizowano pokaz pirotechniczny. Widowisko przygotowała prywatna firma z Piasków, na zlecenie organizatorów wesela. Nikt nie wykazał się zdrowym rozsądkiem i nie pomyślał, że w sierpniu, przy panujących od wielu dni upałach, fajerwerki mogą być niebezpieczne. Zwłaszcza, kiedy na przeciwko sali, w której odbywało się wesele, stanął stóg ze słomą. Powstał tego samego dnia, bo rolnik skończył w sobotę żniwa.

Długo się nie zastanawiali

Wybuchł pożar, strażacy z KPPSP w Gostyniu i z jednostek OSP akcję gaszeni prowadzili ponad 6 godzin. Pozwolili spalić się słomie, czuwali przy dogaszaniu płonących balotów przez całą noc, do wczesnych godzin rannych. Mieszkańcy sołectwa Gola, nie zastanawiając się długo nad tym, co się stało, postanowili wspólnie pomóc poszkodowanym. Już w nocy, kiedy okazało się, że baloty nie zostaną odzyskane, niektórzy rolnicy, sami zaczęli się organizować. Umówili się, że oddadzą po kilkanaście balotów ze swoich stogów. Później powstał inny pomysł. Czym prędzej postanowili przystąpić do działania, gdyż czas naglił - żniwa zbliżały się do końca, a zboża na pniu było coraz mniej na polach. - Mieszkańcy osiedla w Goli, kiedy w niedzielę rano szli do pracy przy żniwach w działającej w wiosce spółce, zaczęli rozmawiać z zarządzającymi firmą o poszkodowanym rolniku. Szefostwo zgodziło się na współpracę – opowiada sołtys Paweł Stachowiak. Spółka Top Farms przystała na to, aby na swoim polu pod Bronisławkami, podczas końcowych prac żniwnych, które odbywały się w poniedziałek, pozostawić słomę po młóceniu. - Tego samego dnia poinformowaliśmy gospodarzy, że na polu Top Farms-u jest słoma pozostawiona do zbalotowania i przewiezienia. Zapytaliśmy, czy pomogą? - mówi sołtys Stachowiak. Długo nie trzeba było prosić. Pod wieczór, gospodarze solidaryzujący się z poszkodowanym rolnikiem, przystąpili do balotowania, zwożenia słomy i układania nowego stogu. Poświęcili na to całą noc. Mimo trudności, do wczesnych godzin rannych we wtorek udało się wszystko zbalotować i zwieźć. Teraz w miejsce spalonego stogu, stoi nowy, złożony w sumie z około 300 balotów.

Kto wydaje pozwolenia?

Obserwujący pożar, a także czytelnicy, którzy o prawdopodobnych okolicznościach powstania ognia dowiedzieli się z naszego tygodnika, zastanawiali się, kto wydał pozwolenie na zorganizowanie pokazu pirotechnicznego w pobliżu pola ze słomą i to w sierpniu, przy niemal afrykańskich upałach? I „pukali się w czoło”.

My sprawdziliśmy, jak regulowana jest kwestia udzielania pozwoleń na organizowanie pokazów pirotechnicznych. Jeszcze do 2011 r. sprawa wyglądała jasno i przejrzyście - w poszczególnych gminach istniały uchwały (z 2007 roku) w sprawie przepisów porządkowych, regulujących zasady używania (detonowania) materiałów pirotechnicznych o charakterze widowiskowym. Zgodnie z tym dokumentem fajerwerki i petardy mogły być używane w miejscach publicznych 1 stycznia i 31 grudnia. Zabronione były widowiska w pobliżu miejsc składowania substancji i materiałów wybuchowych oraz łatwopalnych.

Jeśli ktoś chciał zorganizować pokaz z udziałem środków pirotechnicznych w miejscach i terminach zabronionych, musiał otrzymać zezwolenie od burmistrza. W uchwale były też określone warunki jego uzyskania - należało złożyć pisemny wniosek do burmistrza na 14 dni przed urządzeniem widowiska (z podanym czasem i miejscem odbywania się imprezy i jej charakterem). Poza tym wniosek musiał zawierać dane organizatora pokazu i wszelkie informacje o planowanym widowisku. W uchwale znajdował się też zapis, który mówił, jak ma postępować osoba odpowiedzialna za pokaz, kiedy zaistniałaby sytuacja, zagrażająca bezpieczeństwu osób, zwierząt lub mienia lub doszłoby do poważnego zakłócenia porządku publicznego (itp.). Wtedy organizator lub jego przedstawiciel musiał natychmiast przerwać pokaz i powiadomić odpowiednie do zagrożenia służby, zabezpieczając miejsce do czasu ich przybycia.

Jednak w 2011 roku Prokuratura Apelacyjna w Poznaniu wniosła o uchylenie uchwały, dotyczącej przepisów porządkowych, regulujących zasady używania materiałów pirotechnicznych. Samorządy zgodziły się z wnioskiem prokuratury i wycofały istniejące uchwały. Uznano, że rzeczywiście brak jest podstaw prawnych do zakazywania używania materiałów pirotechnicznych przez 363 dni w roku. I powstała luka prawna, teraz liczy się zdrowy rozsądek operujących materiałami pirotechnicznymi.

Umorzono postępowanie

Pokaz fajerwerków podczas wesela w Goli, 1 sierpnia przygotowała prywatna firma z Piasków. Policjanci z wydziału kryminalnego KPP w Gostyniu prowadzili postępowanie pod kątem art. 288 Kodeksu Karnego, mówiącego o umyślnym uszkodzeniu cudzej rzeczy i mienia. W trakcie pracy funkcjonariusze ustalili, że organizator widowiska z udziałem fajerwerków i innych materiałów pirotechnicznych miał zaświadczenie o przeszkoleniu w tym kierunku, a uprawnienie do używania materiałów pirotechnicznych i wybuchowych zostało wydane przez Wojskowy Instytut Techniczny Uzbrojenia w Zielonce. - W trakcie przesłuchania ustaliliśmy, że osoba, przygotowująca pokaz zgłaszała w Straży Miejskiej w Gostyniu, że odbędzie się takie widowisko. Tam została poinformowana, że od jakiegoś czasu nie ma obowiązku informowania o pokazie, ale wymagane jest zaświadczenie o przeszkoleniu w tym zakresie - poinformował Grzegorz Błaszczyk, zastępca rzecznika prasowego KPP w Gostyniu.

Ostatecznie postępowanie umorzono. - Policjant z wydziału kryminalnego prowadzący sprawę, na podstawie zebranych materiałów i przesłuchiwanych świadków ustalił, że nie można w tym przypadku mówić o umyślności działania, oraz że mienie rolnika zostało celowo zniszczone - wyjaśnia Grzegorz Błaszczyk. - Jeśli chodzi o sprawę karną będzie umorzenie. A jeśli chodzi o kwestie odszkodowawcze, zadośćuczynienia poczynionych strat na rzecz pokrzywdzonego, to już w grę wchodzi tryb cywilny - dodaje.

 

 

 

 

Kodeks Karny

Art. 288. § 1. Kto cudzą rzecz niszczy, uszkadza lub czyni niezdatną do użytku,

podlega karze pozbawienia wolności od 3 miesięcy do lat 5.

§ 2. W wypadku mniejszej wagi, sprawca

podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do roku.

§ 3. Karze określonej w § 1 podlega także ten, kto przerywa lub uszkadza kabel podmorski albo narusza przepisy obowiązujące przy zakładaniu lub naprawie takiego kabla.

§ 4. Ściganie przestępstwa określonego w § 1 lub 2 następuje na wniosek pokrzywdzonego.

Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE