Mieszkańcy Zalesia w ciągu kilku miesięcy mogą stracić chodnik, przebiegający przez zielony teren, przy wiejskim parku. Chodnik jest częścią skróconej drogi do kościoła.
- Już niedługo go nie będzie. Tego chodnika w żadnych gminnych planach czy innych dokumentach nie ma. Nie wiem, kto go zbudował, za jakich czasów? - informował burmistrz Borku Marek Rożek na ostatnim zebraniu sprawozdawczo-wyborczym.
Przerwał mu sołtys wioski Andrzej Kubiak. - Kładliśmy płytki w czerwcu lub lipcu 1987 roku - powiedział. - Po co się pan przyznaje? - zapytał burmistrz. Skwer, przez który przebiega ciąg dla pieszych leży na jednej z działek, otaczających teren parku, które niedawno kupiła firma Heleny Osickiej, właścicielki miejscowego pałacu.
- Agencja Nieruchomości Rolnych wystawiła na sprzedaż zielony teren przy parku, razem z zabudowaniami. Przejęliśmy to. Obecnie ustalamy granice i prawdopodobnie jesienią będziemy ogradzać. Chcemy wcześniej rozmawiać z gminą - zdradził przedstawiciel spółki Landbud Bis z Poznania.
Chodnik stanowi bezpieczne dojście nie tylko do kościoła, ale też do przystanku i do położonych w górnej części wioski posesji. Kiedy zniknie, mieszkańcom pozostanie ”spacer” asfaltową drogą. Burmistrz Borku zapowiedział, że na położenie płytek przy szosie postara się zabezpieczyć w budżecie środki z nadwyżki. Ale inwestycję będzie odwlekał tak długo, jak to możliwe. Gmina nie ruszy z budową nowego ciągu dla pieszych, dopóki nie będzie takiej konieczności.
- Jeśli właścicielka pałacu i terenu dookoła złoży w urzędzie wniosek i zacznie ogradzać skwer, to siłą rzeczy chodnik będzie musiał być rozebrany. Położymy nowy, ale prawdopodobnie 4 drzewa będą wycięte. To jest wydatek kolejnych 40-50 tysięcy dla Zalesia - wyjaśnił Marek Rożek.
