Trojaczki przyszły na świat naturalnie. Szybko stanęły na własnych nogach

Opublikowano:
Autor:

Trojaczki przyszły na świat naturalnie. Szybko stanęły na własnych nogach - Zdjęcie główne
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Rolnictwo

Krzysztofa Świtalskiego, inseminatora z Borku Wlkp., pracującego na terenie trzech powiatów: gostyńskiego, krotoszyńskiego i jarocińskiego, kilka dni temu spotkała ciekawa niespodzianka, a właściwie dwie niespodzianki. Dzięki jego staraniom w gospodarstwie Stefana i Honoraty Szewczykowskich z Goli (gm. Jaraczewo) na świat przyszły trojaczki. - Radość jest tym większa, iż w tym samym gospodarstwie przyszły na świat dzień wcześniej bliźnięta - zwraca uwagę inseminator. To już druga taka niespodzianka w jego karierze zawodowej, która trwa ponad 10 lat.

Wielkie szczęście przeżywali właściciele gospodarstwa w Goli, które specjalizuje się w hodowli bydła mlecznego. Cielęta - trojaczki czują się bardzo dobrze. Od dzieci państwa Szewczykowskich otrzymały wdzięczne imiona Jaguś, Dercia i Krasnal. Mama - Pralinka też jest szczęśliwa. Tatą trojaczków w wyniku sztucznej inseminacji został buhaj o niemieckim rodowodzie i wdzięcznym imieniu Singer rasy HF (Holsztyn Fryzyjski).

Ciąża u krowy trwa 9 miesięcy. Jak podkreśla inseminator, mimo że cielęta urodziły się właściwie 2 tygodnie wcześniej, poród odbył się naturalnie.

- Mama nie mogła donosić. Ale przy samym porodzie nie była potrzebna pomoc weterynarza, nie było ingerencji. Krowa sama się wycieliła. Po podaniu leków wzmacniających przez weterynarza, krowa wstała i wszystko jest w porządku - zapewnia Krzysztof Świtalski.
 

Przyznaje, że zarówno dla niego, jak i dla gospodarzy radość z przyjścia na świat trojaczków jest duża, ponieważ taka ciąża mnoga (nie mówiąc już o czworaczkach) zdarza się rzadko.

Bliźnięta nie są już sensacją

- Bliźnięta nie są sensacją, ale trzy lub cztery cielaczki to już bardzo rzadko. Czworaczki rodzą się, kiedy wcześniej leczy się krowę przy użyciu środków wspomagających typu hormony - wyjaśnia Krzysztof Świtalski. Zaznacza, że obecnie krowy w 80% cielą się same, ale mimo wszystko gospodarze mają różne przyrządy, którymi pomagają zwierzętom. - To można nazwać jeszcze naturalnym porodem. Nienaturalny to cesarskie cięcie, albo pomoc "kleszczami", ale to są sporadyczne przypadki - tłumaczy inseminator.

Wskazuje, że przy takich mnogich porodach jak np., trojaczki zdarza się też, że tylko jedno cielę jest uratowane.

- Gospodarz nieobyty, niedoświadczony po odebraniu pierwszego cielaka nie sprawdza dalej i kolejne rodzą się martwe, uduszone - mówi Krzysztof Świtalski.

Z gospodarzami z Goli inseminator z Borku współpracuje od wielu lat i na razie na efekty nie narzeka. Razem cieszą się ze wspólnych sukcesów. - Praca u państwa Szewczykowskich to czysta przyjemność. Stado krów jest w bardzo dobrej kondycji, a rodzina bez wyjątku jest zaangażowana w hodowlę bydła mlecznego - mówi inseminator.

Skąd łatwe porody?

Cielęta - noworodki (zarówno bliźnięta, jak i trojaczki) jeszcze tego samego dnia stanęły na własnych nogach, ich mamy - po naturalnych porodach - również. Inseminator z Borku zdradza tajemnicę, dlaczego tak się dzieje?

- Łatwe porody w tym gospodarstwie są być może zasługą tego, że gospodarze wciąż wypuszczają krowy na łąkę. Bydło jest rozchodzone. Zwierzęta mają wyrobione mięśnie, mocniejsze ścięgna, lepiej sobie radzą dzięki temu, że są na pastwisku. Nawet zdarzyło się w tym gospodarstwie, że krowa ocieliła się na łące. Po niedługim czasie cielak - noworodek chodził już z krowami - tłumaczy Krzysztof Świtalski.

 

Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE