Zdaniem opozycji to jest agitacja wyborcza

Kandydaci na powiatowych radnych z list SLD zwołali konferencję prasową, na której zarzucili rządzącej w powiecie ekipie agitację wyborczą za pomocą wydanego miesiąc temu periodyku. Spotkanie z dziennikarzami odbyło się w pośpiechu, w ostatni dzień kadencji, 12 listopada. - Dzisiaj ta publikacja została zamieszczona w jednej z lokalnych gazet, jako dodatek i została rozprowadzona w ilości 4 tys. egzemplarzy. W sumie ten periodyk wyszedł w ilości 8 tysięcy egzemplarzy. Oczywiście, każda władza ma prawo do tego, aby chwalić się swoimi osiągnięciami, jest to jak najbardziej uzasadnione - mówił dziennikarzom Jarosław Jędrkowiak, lewicowy radny powiatowy. Opozycji nie podobała się szczególnie ostatnia strona biuletynu informacyjnego oraz zamieszczone tam słupki i wykresy. - Tutaj jest napisane, że jest to podsumowanie kadencji 2006-2010, a jednocześnie na ostatniej stronie widać wyraźnie, że jest to porównanie 2 kadencji: poprzedniej i obecnej. Na tej podstawie śmiemy twierdzić, że jest to materiał wyborczy, za który powinni zapłacić ci oto panowie, którzy są na zdjęciach. Naszym zdaniem, nie jest to czysta zagrywka - dodał Jędrkowiak. Innego zdania jest Andrzej Pospieszyński, gostyński starosta, lider SKW. Zauważa, że ci sami radni, którzy w kampanii wyborczej krytykują treść biuletynu, domagali się wcześniej, aby władze powiatu informowały społeczeństwo o wszystkich dokonaniach. Dlatego zdecydowano się co kilka miesięcy wydawać informacyjną gazetkę, która ukazywała się przez całą kadencję. - To jest pismo, w którym nie wyróżniamy ani SKW, ani poszczególnych radnych. Jest w nim mowa o całym powiecie i o całej radzie, która pracowała w ciągu minionej kadencji. A efekty przedstawiliśmy w gazetce - wyjaśniał starosta. W minionej kadencji rady powiatu gostyńskiego ukazało się 7 numerów biuletynu. Na wydrukowanie ostatniego, w nakładzie 8 tys. egzemplarzy, wydano ponad 1700 zł z budżetu powiatu. (AgFa)