Piaskowianie jechali do Pleszewa z duszą na ramieniu. Duży niesmak pozostawiały mecze, które Korona rozgrywała w roli gospodarza. Tym razem piaskowscy piłkarze grali na wyjeździe, ale także ten pojedynek rozpoczął się dla nich fatalnie. W meczu ze Stalą Korona przegrywała zanim na dobre weszła w mecz. Jednak czasami trzeba upaść, żeby później powstać. Efekt końcowy zrobił wrażenie. Latem ubiegłego roku Stal wywalczyła awans i po kilku latach niebytu powróciła na czwartoligowy front. To był bardzo udany come back. Szczególnie obiekt przy al. Wojska Polskiego stał się dla ligowych rywali bardzo trudnym terenem. Od momentu powrotu do IV ligi Stal, grając w roli gospodarza tylko dwukrotnie musiała uznać wyższość rywala. Mało tego w obecnym sezonie na własnym boisku nie straciła choćby bramki. To wszystko pokazywało jak trudne zadanie czekało w niedzielę piaskowskich piłkarzy. Z tej konfrontacji podopieczni Krzysztofa Michalskiego wyszli jednak z podniesionym czołem. Korona po raz pierwszy wywiozła z Pleszewa trzy punkty. Nie dziwił zatem dobry humor trenera Michalskiego. - Słowa uznania dla Adama Danielczyka, który pokazał się dzisiaj z jak najlepszej strony - ocenił nieskory do indywidualnych pochwał szkoleniowiec. I dodał: - Przede wszystkim cieszy zaangażowanie i ambicja, którą dzisiaj zaprezentowaliśmy na boisku. Pomimo tego, że zaczęliśmy nieciekawie, podnieśliśmy głowę i zaczęliśmy walczyć o zwycięstwo – zakończył. (luke)
KS Stal Pleszew – Korona Piaski 1:3 (1:2)
1:0 Benuszak (4’)
1:1 Norkiewicz (16’)
1:2 Gendera (40’)
1:3 Świątkowski (52’)
Korona Piaski: Molka – Czajka, Gendera, Michalski, Andrzejewski (62’ Majchrzak), Norkiewicz, Fabich (90’ Maćkowiak), Danielczyk, Przewoźny, Świątkowski (88’ Rolnik), Pujanek (80’ Urbański)
