reklama
reklama

Mnóstwo krwi, cierpienia. Klęczał nad umierającym dzieckiem

Opublikowano: Aktualizacja: 
Autor: | Zdjęcie: KMP Leszno

Mnóstwo krwi, cierpienia. Klęczał nad umierającym dzieckiem - Zdjęcie główne

Leszno. Wypadek, w którym zginęło roczne dziecko | foto KMP Leszno

reklama
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Wiadomości Tragiczny wypadek pod Lesznem. Wczoraj na drodze powiatowej zderzyły się dwie osobówki. Nie żyje roczne dziecko. Okazuje się, że jedną z pierwszych osób, które udzielały pomocy, był mieszkaniec Ponieca. W rozmowie z portalem gostynska.pl przyznaje, że było to bardzo trudne doświadczenie.
reklama

W piątek, około godz. 16.00, na trasie Leszno-Kąkolewo (okolice miejscowości Nowy Świat) doszło do czołowego zderzenia volkswagena ze skodą, którą podróżowała kobieta z trzema synami.

Jak podawały chwilę po zdarzeniu leszczyńskie media - siła uderzenia była tak duża, że dzieci wypadły z fotelików i zostały ciężko ranne. W najgorszym stanie był kilkunastomiesięczny chłopiec. Jego reanimacja trwała ponad godzinę. Niestety zmarł. Pisaliśmy o tym już wczoraj TU.

Jechał z zakazem

Policjanci z Leszna zatrzymali i zakuli w kajdanki kierowcę volkswagena. 33-latek nie miał prawa jazdy. Miał sądowy zakaz prowadzenia pojazdów. Została pobrana mu krew do badań na zawartość alkoholu i narkotyków. Dwójka starszych dzieci w ciężkim stanie trafiła do szpitala. Matka dzieci także jest ranna.

Strażak zareagował

Dzień po tragedii okazało się, że pierwszej pomocy udzielał strażak ochotnik, mieszkaniec Ponieca.

- Zatrzymałem się, zabrałem apteczkę, gaśnicę, podręczny sprzęt, pobiegłem ratować poszkodowanych. Mnóstwo krwi, złamań, ludzkiego, w tym dziecięcego, cierpienia - relacjonuje.

Po wstępnym rozpoznaniu sytuacji udzielił pomocy małemu dziecku, które najbardziej jej potrzebowało. Klęczał nad umierającym 11-miesięcznym chłopcem.

- Nie myślałem o niczym innym, jak o ratowaniu jego życia. No, może o jednym... dlaczego inni tylko stoją i się gapią? Dlaczego auta przejeżdżają obok i nie zatrzymują się, by pomóc? - mówi.

Dziś dziękuje tym, którzy jednak zdecydowali się zareagować.

- Jednego najmniejszego życia nie udało się uratować, ale może właśnie dzięki wam pozostali żyją, mimo licznych obrażeń. Szczególnie zapamiętałem 14-latka, który wyróżnił się z tłumu, podszedł sam i zapytał czy może pomóc. Mimo mrozu oddał swoją kurtkę, by przykryć wyziębione poszkodowane dziecko. Chłopie wielkie dzięki! - mówi mieszkaniec Ponieca.

Dodaje, że to było bardzo trudne doświadczenie.

- Bycie dowódca akcji, gdzie masz do dyspozycji ludzi wyszkolonych, którzy wiedzą, co robić, to coś innego niż zapanowanie nad tłumem zszokowanych gapiów, którzy dopiero po wydaniu konkretnych komunikatów przestali panikować i wzięli się do wspólnej pomocy w ratowaniu ludzkiego życia - dodaje strażak Krzysztof.

Aktualizacja, godz. 11.30:

Nowe ustalenia policji.

- Nasze testery wstępnie wykryły, że sprawca wczorajszego wypadku spod Leszna zażył wcześniej marihuanę i amfetaminę. Z prokuratorami przygotowujemy się do przesłuchania 33-latka - komentuje mł. insp. Andrzej Borowiak, rzecznik prasowy poznańskiej policji. 

reklama
reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

reklama
Komentarze (0)

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.

Wczytywanie komentarzy
reklama