Rano odmówił lekarzowi przewiezienia do szpitala. Po południu leżał na łóżku i krzyczał. Po podjętej przez mundurowych i ratowników akcji reanimacyjnej, zmarł. Sprawę wyjaśnia gostyńska policja pod nadzorem prokuratury.
Do tragedii doszło w piątek, 19 lipca, w jednym z budynków mieszkalnych przy ul. Kolejowej w Gostyniu. Ze wstępnych ustaleń gostyńskiej policji wynika, że do 50-letniego lokatora pogotowie ratunkowe było wzywane dwa razy. Rano, około godz. 8.00 po zbadaniu, lekarz chciał przewieźć mężczyznę do gostyńskiego szpitala, ale ten kategorycznie odmówił hospitalizacji. Dlaczego, nie wiadomo.
- Około godziny 12.30 otrzymaliśmy zgłoszenie pod ten sam adres, do tego samego mieszkańca. Informacje były takie, że mężczyzna leży na łóżku i krzyczy. Kiedy policjanci dotarli na miejsce, okazało się, że jest nieprzytomny. Mundurowi podjęli reanimację, wezwali na miejsce również pogotowie ratunkowe - wyjaśnia Monika Curyk, zastępca rzecznika prasowego KPP w Gostyniu.
Kiedy ratownicy medyczni dotarli do mieszkania, przejęli czynności resuscytacyjne. Niestety, podjęte próby ratowania lokatora nie zakończyły się szczęśliwie. Mężczyzna zmarł. Ciało zostało zabezpieczone do przeprowadzenia sekcji zwłok.
- Gostyńska policja, pod nadzorem prokuratury rejonowej będzie ustalała, co było przyczyną jego śmierci. Czekamy na informacje o wynikach sekcji zwłok - dodaje Monika Curyk.
Sąsiedzi byli zaskoczeni zaistniałą sytuacją. Mówili, że „widzieli mężczyznę jeszcze wczoraj wieczorem, jak po osiedlu chodził”. Nieoficjalnie dowiedzieliśmy się, że 50-latek miał poważny problem z alkoholem, a wczoraj miał przewrócić się na klatce schodowej i zranić w głowę.