Matkom Polkom jest łatwiej

Opublikowano:
Autor:

Matkom Polkom jest łatwiej - Zdjęcie główne
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Wiadomości

Artykuł opublikowany w numerze 25/2016 Życia Gostynia

Program „500 plus” na razie raczkuje. Do rodzin trafiły już jednak pierwsze pieniądze i są już nawet zagospodarowane. Najbardziej z pomocy państwa cieszą się matki, które często pod koniec miesiąca widziały pustkę w portfelu i czuły strach przed tym, czy będą miały co dać jeść swoim dzieciom o innych sprawach nie wspominając. Nie ma w tym zdaniu przesady, zwłaszcza jeśli rodzina składa się z czworga, pięciorga dzieci i rodziców. Z reguły do tej pory było tak, że dosłownie mówiąc „klepali biedę”, żyli bardzo, bardzo skromnie. Nie było mowy o wyjazdach, wyjściu do kina, zajęciach dodatkowych, remoncie domu. Jak „500 plus” oceniają matki? Na co wydały pierwsze pieniądze? Czy inni zazdroszczą rodzinom wielodzietnym? O tym opowiedziały nam cztery mamy z gminy Pępowo.

Anna, pięcioro dzieci, najmłodsze bliźniaki

Wszystkie mamy zgodnie twierdzą, że na początku nie wierzyły, że tak duże pieniądze trafią do rodzin. To pierwsze tak duże dofinansowanie w historii Polski. Ale wiedziały, że się przydadzą. Rodzina pani Anny, co miesiąc ma dostawać 2 500 złotych. Jak mama się z tym czuje? – Jak w niebie! – śmieje się sympatyczna czterdziestoparolatka. – A tak na poważnie, to bardzo bezpiecznie. Wcześniej było ciężko, na wszystko brakowało. Jak bliźniaki się urodziły, wszystko podwójnie trzeba było kupować. Pampersy takie drogie, że w głowie się nie mieściło. Szkoda, że wcześniej tych pieniędzy nie było, bo teraz dzieci już odchowane są – przyznaje. Dodaje, że najbardziej boli ludzka zazdrość o te pieniądze. Potwierdzają to pozostałe kobiety. – Zaraz liczą, ile mamy na miesiąc, ale nikt nie bierze pod uwagę, na ile to dzieci – mówi. Pierwsze „500 plus” rodzina zainwestowała w remont. - Zupełnie inaczej taki remont się robi. Wcześniej trzeba było zawsze coś odłożyć, czy przez pół roku, rok. Trochę się zrobiło i potem znowu – wyjaśnia pani Anna. Co po za tym? Dzieci pojadą na wycieczki szkolne. Jeździły wcześniej, ale nie wszystkie, zawsze ktoś musiał zrezygnować i zostać w domu, jechał następnym razem. – Oczywiście, że było smutno, że cała klasa jedzie, a oni nie. To było przykre, teraz tak już nie będzie – podkreśla kobieta. Czy pozwolą sobie na coś więcej, kiedy pierwsze „dziury” będą już pozatykane? - Jestem osobą oszczędną. Nie było tak, że: „hura, jest dwa i pół tysiąca”. Trzeba tak rozłożyć wszystko, żeby wystarczyło na remont, ubranie, buty, jedzenie, rachunki – wylicza pani Anna. W jej domu było skromnie, ale zawsze na podstawowe potrzeby wystarczało, dzieci były i są zadbane, wychowane z zasadami. Czy rodzeństwo chciało coś dostać, kiedy dowiedziało się, że rodzina dostała pieniądze? – Nie, bo dzieci takie są, że liczą się z tym, że zawsze jest ciężko – mówi mama i zastanawia się. – Ale będę miała wydatek, bo dziewczynki potrzebują okulary, a to dla mnie bardzo dużo, bo 800 złotych – zauważa. Tylko że okulary, to przecież nie zachcianka... - One chciałyby bardziej chyba do wakacji coś dostać. Te starsze sobie planują. Teraz mogą liczyć, że mama z tatą coś dołożą – mówi. Rodziny z jednym, czy dwojgiem dzieci często nie rozumieją, ile trzeba wszystkiego na co dzień – jedzenia, ubrań, środków czystości, w wielodzietnej familii. – Jak wezmę duży bochenek chleba rano, to zostają 2, 3 kromki. Wieczorem kolejny duży chleb. dziennie dwie kostki masła, najtańsze śledzie - 3 puszki, to już jest 10 złotych. A i tak nikt wielce się nie naje – zauważa.

Joanna, czworo dzieci w tym bliźniaki

- Oczywiście, że zastanawiałam się zaraz na co wydam, na co się przyda. Syn będzie robił prawo jazdy na motocykl, już go zapisałam. Tysiąc złotych trzeba przeznaczyć. Zaraz też myślałam, że trzeba odłożyć, bo książki do szkoły trzeba kupić, a to duży wydatek dla mnie – mówi pani Joanna. Rodzina wyremontowała pokój córki, w planach jest kolejny u synów. – Za wcześnie mówić, jak nam się życie zmieniło, bo to w sumie druga wypłata, ale czasami ludzie tego nie zarabiają. To są już konkretne pieniądze. Większej rodzinie daje to poczucie bezpieczeństwa, ale zaraz zazdroszczą, wyliczają wszyscy – rodzina sąsiedzi – przyznaje. Pani Joanna zawsze chciała, żeby jej dzieci miały lepiej, niż ona. Także pochodzi z wielodzietnej rodziny, ma sześcioro rodzeństwa. – Też było ciężko, wiem jak to jest. Te pieniądze bardzo nam się przydadzą – podkreśla. Syn właśnie pojechał na wycieczkę szkolną dwudniową. Gdyby nie „500 plus” nie byłoby ich na to stać. – Najstarszy syn powiedział, że nie pojedzie. Mówiłam, że chociaż wszyscy na 3 dni wyjedziemy na wczasy, ale on nie chce. Chce iść coś zarobić – mówi mama. Podkreśla, że pieniądze ułatwią życie jej rodzinie. – Na pewno będzie na rachunki, nie trzeba liczyć co miesiąc, myśleć, czy wystarczy. Matki mają teraz większy spokój – przyznaje pani Joanna.

Paulina, czworo dzieci

Wszystkie panie podkreślają, że w domu wyrabiają kilka etatów. – Ale każdy mówi, że jak w domu siedzisz, to nic nie robisz. Nie biorą pod uwagę obiadów, kolacji, kilogramów prania – wyliczają. Pani Paulina, jako jedyna z naszych rozmówczyń pracuje zawodowo dorywczo i na umowę zlecenie. – Czasami udaje się to pogodzić, czasami nie. Ogólnie bardzo dobrze, że jest „500 plus”, ale wszyscy wkoło zazdroszczą – przyznaje. A pierwsze pieniądze wydali na remont. Rodzina pani Pauliny na razie żadnych wczasów nie planuje, dzieci też nie dostały nic ekstra i nie dostaną. – Codzienne życie – mówi. Kobiety przyznają, że tak naprawdę jeszcze nie poczuły, jak się zmieniło życie ich rodzin dzięki wsparciu. – Za wcześnie na to. Najważniejsze, byle zostało jak najdłużej, bo nie bardzo wierzymy, że to się utrzyma dłużej niż rok. Wymyślą progi, ktoś się nie załapie, albo zmniejszą. To już są dobre pieniądze, ja przynajmniej tyle nie zarabiam – mówi pani Paulina. Jednak nie myśli o zostawieniu pracy. – Przy czwórce dzieci jest dużo wydatków. Gdybym nie chodziła do pracy, nie miałabym czasem pewnie na chleb. Taka jest prawda, więc na pewno nie zostawię pracy – podkreśla.

Maria, troje dzieci, w tym bliźniaki

Przyznaje, że przed „500 plus” było ciężko, brakowało na wiele rzeczy. – Teraz będzie lepiej. Będę mogła z bliźniakami pojechać na basen. Jeden ma krzywe żebro i pływanie miał zalecona, ale wcześniej nie było mnie stać. Wiadomo przecież, że jednego tylko nie wezmę. Teraz będziemy jeździć – cieszy się kobieta. Dodaje, że wydatki na zdrowie dzieci w każdej rodzinie są przecież duże, ale w wielodzietnej – ogromne. Teraz będzie na ortodontę, okulistę, dentystę. – Część pieniędzy będzie odłożona na później, jak coś zabraknie – zastrzega zapobiegliwie pani Maria. Obiecała dzieciom wspólny wyjazd, bo nigdzie jeszcze nie byli razem. Zaplanowała ZOO we Wrocławiu. – Pojedziemy od rana, bardzo wcześnie na cały dzień. Koszt wstępu jest niemały – 120 złotych karnet rodzinny – mówi. Przyznaje, że o wspólnych wyjazdach myślała wcześniej, ale zwyczajnie bała się, że dzieci zaczną o coś prosić: popcorn, słodycze, a ona nie będzie miała za co im tego kupić. – Lepiej czasem było nie jechać, bo jak pomyślałam, „Jezu będą wołać to, tamto, ile mogę im ciągle mówić „nie”. Lepiej nie jechać – stwierdza.

Co mamy zrobiły dla siebie?

Czy chociaż małą sumę wydały na siebie? Wielkie zaskoczenie na twarzach i długa chwila zastanowienia. Odpowiedź: remont. Remont jednak był dla wszystkich. Co tylko dla nich? Pojawiają się uśmiechy na twarzach. - No dobra, przydałoby mi się jakieś SPA – mówi pani Paulina. Reszta podchwytuje pomysł. – Możemy razem jechać – mówią. Panie nie były ani u fryzjera, ani u kosmetyczki, ale trzeba podkreślić, że to bardzo zadbane kobiety. – Zawsze się myśli o dzieciach, ale o siebie też trzeba zadbać, siłę mieć, zasady i wszystko wtedy gra – mówią matki.

Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE