Na większą frekwencję, na zorganizowanym po raz drugi balu przebierańców dla dzieci z Bodzewa i nie tylko, liczyła sołtys Agnieszka Gorwa. – Wydaje mi się, że jak na Bodzewo przyszło mało dzieciaczków. (…) Liczyliśmy na więcej – ocenia liczbę maluchów, które wraz z rodzicami zjawiły się na miejscowej świetlicy wiejskiej sołtys. Jednak Agnieszka Gorwa nie załamuje rąk.
– Będziemy kontynuować imprezę i miejmy nadzieję, że liczba uczestników z roku na rok będzie rosła – dodaje z uśmiechem na twarzy sołtys. Choć dzieci było mniej niż zakładała Agnieszka Gorwa, to jednak te szkraby, które postanowiły wymóc na rodzicach, aby zabrali je na bal, na pewno nie żałowały swojego przyjazdu.
Organizatorzy wykorzystali „infrastrukturę”, która pozostała po niedawnej zabawie szkolnej, jaka odbyła się na świetlicy i przygotowali dzieciom rozrywki, co się zowią. Oprócz tańców i śpiewów, były również zabawy, których najmłodsi już raczej nie pamiętaj, a należące niegdyś do kanonu dziecięcych igraszek – jak na przykład „Stary niedźwiedź mocno śpi”.
Ciężko było jednakże uświadczyć na świetlicy wiejskiej jakiegoś „prawdziwego” niedźwiedzia. Królowały raczej wróżki, czarownice i ludzie-pająki. Dlatego bardzo często zdarzało się, że zamiast niedźwiedzia z zapomnianej już nieco zabawy, dzieci gonili wojownicy ninja, piraci lub „obywatelki Hawajów”. Ale takie „szczegóły” nie miały znaczenia. Ważnym było, iż maluchy uciekały wyraźnie uradowane, często zatrzymując się przy szwedzkim stole z galaretkami i słonymi przysmakami.