Zatrzymał się, by pomóc kierowcy

Opublikowano:
Autor:

Zatrzymał się, by pomóc kierowcy - Zdjęcie główne
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Wiadomości

Artykuł opublikowany w numerze 26/2015 Życia Gostynia

 

Zwykła, dobra historia, o jakich się nie pisze. Nie pisze się o tym, że młodzież jest wspaniała, chętna do pomocy, wrażliwa na cierpienie. - Zło jest tak krzykliwe, że zajmuje pierwsze strony gazet, a to sytuacja, może wcale niemedialna, o dobrym chłopaku. Dobro trzeba chwalić, nagłaśniać – mówi mężczyzna, któremu przydarzyła się ta historia.

 

Postawa mnie zachwyciła

Któregoś popołudnia wracał z pracy na trasie Śrem – Gostyń. W okolicach Talarów zatrzymał się na poboczu w lesie, ponieważ był śpiący i zmęczony. Otworzył okno samochodu, wsparł głowę o fotel. - W pewnym momencie słyszę - jedzie skuterek, co mnie nie pocieszyło - głośny dźwięk zakłócił odpoczynek. Przejechał i za chwilę wrócił. Okazało się, że skuterem jechał chłopiec, uczeń drugiej klasy gimnazjum. Wrócił zapytać, czy nic mi się nie stało: „bo tak pan stoi na poboczu, światła zapalone, okno otwarte”. Wyjaśniłem, że jestem zmęczony, zatrzymałem się, bo dalsza jazda byłaby niebezpieczna - opowiada mężczyzna, który chce zachować anonimowość. Chłopak odpowiedział, że chciał pomóc, ale jeśli nic się nie stało, to w porządku. – Co ciekawe, jeszcze powiedział, że dobrze, że się zatrzymałem i odpoczywam. Podziękowałem, zdążyłem tylko zapytać, do której chodzi szkoły – mówi mężczyzna. Chłopak jest uczniem klasy drugiej Gimnazjum nr 1 w Gostyniu. - Kiedy zadzwoniłem do pani dyrektor, to ten zielony simson był znakiem rozpoznawczym. Opowiedziałem sytuację, chciałem chłopca odszukać i podziękować. Pomyślałem, że trzeba dobro nagłaśniać. Taka zwykła prosta historia, ale postawa tego chłopca mnie zachwyciła, uważam, że powinien być nagrodzony – przyznaje. Mężczyzna dowiedział się, że Wojtek, bo tak ma na imię uczeń gimnazjum, interesuje się wędkarstwem. Chce dla niego ufundować nagrodę, dla Wojtka przygotowano również niespodziankę na zakończenie roku szkolnego, ale nie będziemy zdradzać, jaką. – Trzeba również pochwalić rodziców. Mają dobrego, kulturalnego syna, wyniósł kulturę z domu, jego postawa świadczy o jego domu – chwali mężczyzna.

 

To była miła lekcja

Wychowawczynią Wojtka jest Izabela Nowak. Z uśmiechem wspomina sytuację, kiedy do szkoły zadzwonił mężczyzna, szukający chłopca z zielonym simsonem. – Zaraz w myślach szuka się łobuziaków, bo normalnie nikt nie dzwoni z żadną pochwałą, to się nie zdarza – przyznaje. A tu było zupełnie odwrotnie. Izabela Nowak przyznaje, że w historia połączyła ze sobą dwie pozytywne osoby – kierowcę, który chciał podziękować i nastolatka, który chciał pomóc. - Rzadko to się zdarza. Przyjmujemy za coś normalnego, że ktoś chciał pomóc – przyznaje nauczycielka. Chwali postawę swojego ucznia, gimnazjalisty, który umiał znaleźć się w sytuacji. - Wojtek jest osobowością znaną w szkole. Kiedy pan pytał o chłopca z zielonym simsonem, od razu wiedziałam o kim mówimy. Akurat tego dnia miałam z klasą godzinę wychowawczą – opowiada Izabela Nowak. Weszła do klasy i powiedziała, że szuka chłopaka, który w piątek podróżował w kierunku Talarów. - Wojtek był wystraszony, bo wszyscy od razu popatrzyli na niego. Zapytał, co się stało. Opowiedziałam, że dzwonił pan, aby mu podziękować. Cała klasa tak fajnie zareagowała, bo były oklaski, młodzież mówiła, że często pomagają, na przykład rowerzystom. To była bardzo miła lekcja. Częściej reagujemy na negatywne zachowanie, rzadziej chwalimy, bo dobro traktujemy, jak coś normalnego – przyznaje wychowawczyni. Izabela Nowak mówi, że Wojtek jest bardzo sympatycznym, kulturalnym, akceptowanym przez klasę młodym człowiekiem. Jak na swój wiek, ma specyficzne hobby – wędkarstwo. Ryby nosi nawet na t-shirtach. Żyje w zgodzie z naturą, ma poczucie humoru, także na swój temat.

 

 

 

 

Wojtek Górski w swoim zachowaniu nie widzi niczego nadzwyczajnego. Jest bardzo inteligentnym, skromnym nastolatkiem. Jeździ zielonym simsonem, który kupił mu tata i lubi wędkować, w przyszłości chce zostać lekarzem. – Jechałem tego dnia do wuja. Kątem oka zobaczyłem, że ten pan opiera się o kierownicę, zawróciłem, myślałem, że coś się stało. To jest obowiązek każdego kierowcy – mówi. Przyznaje, że było mu bardzo przyjemnie, kiedy kierowca zadzwonił do szkoły z podziękowaniami. - Najpierw wszyscy myśleli, że coś zrobiłem. Przyszedłem ze szkoły i mówię: „tata, pani wychowawczyni cię szuka, zadzwoń, to zapytał się - a co zrobiłeś?” – wspomina Wojtek.

 

 

Komentarz

Spisałam tę historię, ponieważ, jak mówił kierowca, dobro trzeba nagłaśniać. Dlatego też, że w większości o młodzieży, gimnazjalistach mówi się źle, a przecież tacy nie są. Są wrażliwi, kulturalni, mądrzy, mają swoje pasje. Napisałam tę historię, ponieważ pokazuje, że nie można bać się pomagać. Od naszej jednej decyzji może zależeć czyjeś życie.

 

Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE