Czarne niebezpieczeństwo kryje się w kominach

Opublikowano: Aktualizacja: 
Autor:

Czarne niebezpieczeństwo kryje się w kominach - Zdjęcie główne

Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Wiadomości Nadal zbyt często dochodzi do podtruć tlenkiem węgla, a kominiarze mają rece płene roboty. Co się dzieje? Co jest przyczyną? Najprawdopodobniej nierozsądna eksploatacja urządzeń grzewczych oraz zanieczyszczenie przewodów kominowych oraz wentylacyjnych.

 - Dlaczego mamy coraz więcej pożarów sadzy w kominie? Teraz pojawiły się nowoczesne piece z tak zwanymi dmuchawami. Kiedyś paliliśmy przy uchylonych drzwiczkach. Był cug, cały czas następowała wymiana gazowa w piecu i przewodzie kominowym. To, co się spaliło, zostało usunięte. Teraz tego nie ma. Odcinamy dopływ powietrza, wszystko osadza się na ścianach komina i niewiele czasu potrzeba, aby wytworzyła się niebezpieczna smolista substancja – mówi mistrz kominiarski Krzysztof Głowacz. Jego zdaniem właściciele czy zarządcy budynków sami są sobie winni.

Ten cichy i bezwonny

O cichym, bezbarwnym i bezwonnym zabójcy, czyli czadzie pisaliśmy już wiele razy. Strażacy wielokrotnie, jeszcze przed rozpoczęciem sezonu grzewczego apelowali o sprawdzanie instalacji grzewczej. Właściciele budynków, w których zamontowane są piece opalane paliwem płynnym lub gazowym (np. piece dwufunkcyjne) są zobowiązani do systematycznego czyszczenia przewodów kominowych dwa razy w roku. Mitem jest przekonanie, że nie musimy sprawdzać drożności kominów od pieców gazowych. Ktoś zapyta: - A z czego można je czyścić?

Rzeczywiście, w takim kominie czy wkładzie kominowym nie zbierają się sadze, ale jest on ulubionym miejscem pająków i innych owadów, a nawet ptaków. Na pajęczynach zbierają się kurz, oraz liście, które wpadną do komina. Ptaki mogą sobie w nich zrobić gniazdo, a przynajmniej nanieść gałęzie. To wystarczy, aby się zapchał, a wtedy może ulatniać się czad. Aby wszystko było w porządku, należy zwrócić się do mistrza kominiarskiego i zamówić usługę. Na terenie Gostynia działa Spółdzielnia Pracy Kominiarzy (tel. podajemy w ramce), poza tym w niektórych gminach taką usługę można zamówić w kominiarskiej firmie prywatnej.

Zgodnie z rozporządzeniem Ministra Spraw Wewnętrznych i Administracji z czerwca 2010 r. mamy obowiązek raz w roku sprawdzić, czy do użytkowania nadają się przewody wentylacyjne i spalinowe wykorzystywane do ogrzewania budynku lub wody. Jeśli po przeglądzie technicznym okaże się, że stan tych urządzeń nie jest najlepszy, koniecznie trzeba je wyczyścić. To zaniedbanie wraz z wadliwym działaniem junkersa czy kotła gazowego, a nawet pieca powoduje, że mamy gotowe zatrucie czadem.

Na pół gwizdka

Co jest przyczyną zapalenia się sadzy w kominie? Korzystanie „na pół gwizdka” z zamontowanych w budynkach pieców.

Klimat ociepla się, temperatury zewnętrzne są dość wysokie, a to powoduje, że często przepalamy w piecu, a nie palimy. - W ten sposób właściciele czy zarządcy budynków nie zachowują w kotle grzewczym odpowiedniej temperatury. Twierdzą, że niska na piecu wystarcza do ogrzewania pomieszczeń. Zdecydowana większość trzyma około 35 - 40 stopni Celsjusza. To jest zdecydowanie za mało i wpływa na zbieranie się substancji smolistych w kominie, które łatwo się zapalają - zauważa Krzysztof Głowacz, mistrz kominiarski, pracujący w gostyńskiej spółdzielni kominiarzy.

Na piecu powinniśmy utrzymywać temperaturę minimum 55 stopni Celsjusza. - To jest bardzo ważne - dodaje kominiarz. Może więc w ogóle nie rozpalać w piecu, kiedy na zewnątrz temperatury mamy wiosenne? - Można posłużyć się inną techniką - tak rozpalić piec, aby był dogrzany, aby temperatura spalin, które udają się w kierunku komina, była wystarczająco wysoka - podaje się, że powinna osiągnąć 115 st. Celsjusza i po jakimś czasie ją obniżyć - doradza Krzysztof Głowacz.

Komin się poci, ściana płacze

Przy zbyt niskiej temperaturze utrzymywanej na piecu „komin się poci” i w przewodzie tworzy się smolista sadza. To nie tylko osad - na zdjęciu prezentujemy  „zdobycz” kominiarzy - jeden z nich podczas rutynowego czyszczenia komina w budynku, wyciągnął z niego bryłę, wyglądającą, jak węgiel. To zlepek smolistych sadzy. Taki łatwo zajmie się ogniem, jeśli tylko do pieca włoży się chociażby podpalony papier czy gazetę (a tak najczęściej rozpalamy w piecu). Wystarczy, aby kawałek z iskrami dotarł do komina. Po pewnym czasie łatwo można zorientować się, w których budynkach tylko przepala się w piecu - na tym murze, do którego wbudowany jest komin tworzy się ciemna i wilgotna plama wzdłuż przewodu.

Ja chcę duży, bo wygodniej

Kolejnym czynnikiem, który znacząco wpływa na coraz częściej występujące pożary sadzy w kominie, jest nieodpowiednio dobrana wielkość kotła (pieca) do ogrzewanej powierzchni. - Z reguły kupowane i montowane są duże piece. Właścicielom budynków zależy na tym, aby jak najmniej czasu przy nich spędzać - nasypać węgla, miału, koksu i przyjść za dwa dni. Tak nie można - podkreśla kominiarz. - Ważna jest też średnica przewodów kominowych. Właściciel budynku kupuje piec, podłącza go w miejscu, gdzie uważa za stosowne, nie zwracając uwagi na to, czy przewód kominowy jest dobrany do warunków technicznych kotła - opowiada Krzysztof Głowacz.

Instalator powinien doradzić, jak piec ma być zamontowany. Przy zakładaniu kotła lub budowie kominka powinien być obecny kominiarz i stwierdzić, czy przewód kominowy jest odpowiedni, czy piec jest odpowiednio dopasowany. Jak to wygląda w praktyce? - Właściciel budynku sam podejmuje decyzję. Kupuje sobie wcześniej upatrzony, ogromny piec, który ma być podłączyć do przewodu. Decyzja jest już podjęta - dodaje kominiarz, zauważając, że z reguły jest tak, że właściciele posesji wzywają kominiarzy do wydania opinii już po zakupie pieca.

Często dochodzi do sytuacji, kiedy to usuwane są z obiektów stare piece i podłączane są nowe kotły, które montowane są na innych warunkach technicznych. - Z reguły przez istniejący od lat komin takie nowoczesne, ekonomiczne piece są dławione. Wylot z kotła jest szerszy, komin jest węższy, wszystko w piecu się tli. Wymagana temperatura nie jest podtrzymywana. Z reguły są to wielkie „grille”, w których zarzewie się tli, nie wypala się sadza oraz związki zawarte w węglu i to osiada na ściankach komina - tłumaczy mistrz kominiarski. Nowoczesne piece mają być ekonomiczne. Ale temperatura spalin, które wychodzą do komina przy tzw. żarzącym się „grillu”, jest zbyt niska. - Kiedyś komin był bardziej ogrzewany. Teraz użytkownik cieszy się, że nie musi zużywać dużo węgla, na piecu ma 40 stopni i to wystarczy - kiedy doładuje węgla, pożar może być gotowy - tłumaczy Krzysztof Głowacz.

Przy piecach nowoczesnego typu montowane są dmuchawy. Teoretycznie mają ułatwiać obsługę operatorowi pieca. - W praktyce one powodują, że w momencie, kiedy nie pracują, nie jest dostarczane powietrze do wnętrza kotła. Wtedy właśnie wydziela się najwięcej szkodliwych związków - wyjaśnia Krzysztof Głowacz. I jeszcze raz podkreśla, że należy dobrać odpowiedni piec do kubatury mieszkania, z uwzględnieniem przewodu kominowego.

Czyścić co 3 miesiące

Czy ktoś wie, jak często powinniśmy czyścić przewód kominowy? Raz w roku, a może dwa? Wszystko zależy od tego, jak ogrzewane są budynki. Kominy w obiektach, w których zamontowany jest piec opalany węglem lub drewnem, powinny być czyszczone 4 razy w roku. Do przewodów od palenisk, do których używa się paliwa płynnego lub gazowego kominiarz powinien zaglądać co 6 miesięcy. Czy jest to przestrzegane? Kominiarze chcieliby, aby tak było. - Systematycznie czyszcząc kominy – zapobiegamy pożarom. Z przyjemnością stwierdzam, że tam, gdzie my jesteśmy, tam nie ma pożarów. Żaden z nas nie weźmie sobie na głowę tej odpowiedzialności, nie pozwoli sobie na niewykonanie pracy - zapewnia Włodzimierz Bartkowiak, kierownik gostyńskiego zakładu Spółdzielni Pracy Kominiarzy.

Ale mistrz nie może wejść do budynku, jeśli nie pozwoli mu na to właściciel. A to, niestety, zdarza się często. Właściciele budynków bezmyślnie odmawiają usługi, mówiąc, że „lekko się pali”, albo „przecież niedawno czyściliśmy”. Ot, chociażby incydent z tego roku. Mistrz kominiarski puka do drzwi, do każdego domu. Są właściciele posesji, którzy witają go zadowoleni, mówią „czekamy na pana już od jakiegoś czasu”. A są takie osoby, które mówią: „nie, dziękuję”. Tym razem jeden z kominiarzy trafił do stolarni. Miał świadomość, że przewody kominowe nie były czyszczone, gdyż właściciel kilka razy odmówił. Tym razem też tak było, stolarz był przekonany, że pali się dobrze, cug jest. Ale kominiarza zawołali sąsiedzi. U nich wyczyścił komin i przeszedł na budynek gospodarczy, gdzie mieszkała córka sąsiadów. Stamtąd zauważył, jak wygląda przewód kominowy w stolarni. Był osmolony, prześwit malutki. Mistrz domyślił się szybko, że stolarz do palenia używa mokrego drewna, co jest niedopuszczalne. Zaniepokoił się, że sadza smolista szybko zapali się w budynku mieszkalnym. Mało tego, iskry mogą przenieść się na warsztat stolarski.

- Tak wygląda nierozsądne podejście do obowiązkowego czyszczenia. Aby chronić siebie, kominiarz próbował zachować się odpowiedzialnie i chciał od właściciela stolarni podpis, że odmówił czyszczenia, aby być krytym. Chociaż nie ma takiego obowiązku. Może trzeba by było to wprowadzić - zastanawia się kierownik spółdzielni kominiarzy. – Mieszkańcy zachowują się nieodpowiedzialnie, nie wiedzą, jakie może być zagrożenie i odmawiają czyszczenia przewodów. Tymczasem ta usługa kosztuje około 25 złotych - dodaje. Inny przykład nieodpowiedzialnej postawy – właściciele dużą stolarnię w powiecie gostyńskim też nie zgłosili zlecenia do spółdzielni kominiarskiej. – Nie wiemy, czy z racji oszczędności pieniędzy coś kombinują. Jeśli dojedzie straż, wtedy będą się zastanawiać, dlaczego kominiarze nie czyszczą. A oni nie dali nam zlecenia. Kiedyś wykonywaliśmy usługi, mieli płacić miesięcznie – zalegali. Nie można tego robić za darmo, to jest „chleb” kominiarzy – wyjaśniają mistrzowie.

Można spać spokojnie

Każde czyszczenie jest potwierdzone dokumentem. Jeśli właściciel czy zarządca budynku zgubi dokument, zawsze kopię można dostać w spółdzielni kominiarzy, przy os. 700-lecia w Gostyniu.

Kominiarze pracują przez cały rok. Mistrzowie zaznaczają, że warto latem w spółdzielni zamówić usługę badania technicznego przewodów kominowych. - Wchodzimy na budynek, sprawdzamy od samego dołu, po dach przewody kominowe i zauważone błędy czy usterki wypisujemy w protokole. Wtedy właściciel obiektu ma świadomość, co jest nie tak – wyjaśniają kominiarze. - Między innymi z protokołu można wyczytać, czy substancja smolista zalega, czy nie. Jeśli tego typu usługi są robione, a później właściciel usunie usterki, może spać spokojnie – dodają. Dlaczego badanie techniczne warto wykonać latem? Abyśmy, jako właściciele czy zarządcy budynku mieli czas na naprawienie usterek do rozpoczęcia sezonu grzewczego. Kominiarze twierdzą, że zakłady pracy, szkoły i inne instytucje dostosowują się do protokołu.

Korzystajmy z ogrzewania rozsądnie

- Kierujmy się zasadą zdrowego rozsądku. Nie liczmy na to, że uda nam się, jeśli nie dopilnujemy systematycznego czyszczenia przewodów. Przez rok, dwa, a nawet trzy lata sadza się nie zapali. Ale przyjdzie moment, kiedy pożar wybuchnie – ostrzegają kominiarze. W pracy posługują się przepychaczem (kiedy czyszczą komin, będąc na strychu), liną z kulą oraz szczotką (kiedy czyszczenie odbywa się z dachu), mają też naramienną gracę. – Ale jeśli mamy zaniedbany pion wentylacyjny, przewód kominowy, wcześniej czy później nam się to odbije. Jeśli ktoś woła nas po 2 latach i komin praktycznie nie nadaje się do użytku, to nie jesteśmy cudotwórcami. Nie jesteśmy w stanie wyczyścić przewodu w taki sposób, aby można było go eksploatować – dodają mistrzowie. Krzysztof Głowacz przyznaje, że obsługuje kamienicę przy ul. Kolejowej w Gostyniu, gdzie miesiąc temu zapaliły się sadze w kominie. - Przewody czyszczone były, ale są okresowo używane. Być może substancja się wytrąciła, gdyż nie było temperatury spalania. Paląc w kominku nie osiąga się wymaganej temperatury minimalnej. Była smoła, podczas rozpalania gazetą płomień został zaciągnięty do komina i już się zapaliło – wyjaśnia kominiarz

 

Strażacy też mogą nałożyć mandat karny.

Upoważnia ich do tego art. 82 Kodeksu Wykroczeń

Zgodnie z przepisami mandatem powinien być ukarany ten, kto zobowiązany na podstawie przepisów o ochronie przeciwpożarowej do zapewnienia warunków ochrony przeciwpożarowej obiektu lub terenu, nie dopełnia obowiązków polegających na zapewnieniu usuwania zanieczyszczeń z przewodów dymowych i spalinowych. - Straż pożarna może nałożyć mandat w wysokości od 20 do 500 zł. Z reguły kończy się to kwotą od 100 do 500 zł. Jedno czyszczenie kosztuje 25 zł. Jeśli właściciel budynku nie wykonuje tego 4 razy w roku, to musi ponieść karę, że powiadomił służby, które w tym czasie mogłyby być w innym miejscu i inne czynności wykonywać – wyjaśnia Michał Pohl, rzecznik prasowy KPPSP w Gostyniu.

 

DOPILNUJ terminowego czyszczenia przewodów kominowych:

- 4 razy w roku od palenisk opalanych paliwem stałym (węgiel, drewno)

- 2 razy w roku od palenisk opalanych paliwem płynnym lub gazowym

- raz w roku czyszczenie przewodów wentylacyjnych.

W oparciu o art. 62 Prawa Budowlanego jesteśmy zobowiązani raz w roku wykonać badanie techniczne przewodów kominowych

Spółdzielnia Pracy Kominiarzy Zakład w Gostyniu ul. 700-lecia 18

świadczy usługi w zakresie :

- czyszczenia przewodów kominowych, opiniowania urządzeń grzewczych oraz urządzeń kominowych i kanałów. Dokonuje też odbiorów przewodów kominowych w nowo wybudowanych budynkach i okresowej kontroli sprawności przewodów kominowych

tel. 65 5720269 /(w godz. od 7.00 do 14.00, od pon. do piątku)

Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE